Deszczowa i chłodna pogoda w ostatnich tygodniach oraz słaba kondycja pszczół po tegorocznej zimie pozbawiły wiosennych miodów pszczelarzy na Podkarpaciu.
- Takich lat nie pamiętam, żeby przez całą wiosnę nie można było zebrać jakichkolwiek miodów. A w tym roku tak właśnie było – powiedział we wtorek prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Rzeszowie Tadeusz Dylon. Przypomniał, że podkarpackie pszczoły sezon rozpoczęły "w słabej kondycji". - W zimie wyginęło blisko 30 proc. pszczół. Ponad 2/3 z nich zniszczyły choroby, a ok. 1/3 padła ofiarami dzięciołów. Ptaki zainteresowały się ulami, bo ostatnia zima była śnieżna, mroźna i długa. Dzięcioły miały kłopoty ze zdobywaniem pokarmu – wyjaśnił Dylon. Prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Rzeszowie zauważył, że "w kwietniu i maju pszczoły z powodu m.in. chłodu oraz deszczu praktycznie nie opuszczały uli". - W konsekwencji nie zebrały one nektaru np. z sadów. Początek sezonu został bezpowrotnie stracony. Nie ma miodów wiosennych - dodał. Dylon zauważył, że "być może nieco zrekompensują te straty zaczynające się zbiory miodów z rzepaku". Ma też nadzieję, że "łaskawsze dla pszczelarzy będą kolejne miesiące roku". W ubiegłym roku pszczelarze z Podkarpacia zebrali średnio 13 kg miodu z ula. To 10 kg mniej niż w 2015 roku. Na Podkarpaciu wytwarza się przede wszystkim tzw. miód spadziowy. Z pasiek regionu pochodzi 40 proc. tego rodzaju miodu w Polsce. Jest nawet trzy razy droższy od innych miodów. Należy do produktów eksportowych. Na Podkarpaciu blisko 4,5 tys. pszczelarzy prowadzi ponad 110 tys. rodzin pszczelich. W południowo-wschodniej Polsce na kilometr kwadratowy przypada przeszło sześć rodzin pszczelich, a przeciętna krajowa to 3,5.
Autor: KN / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA