Ministerstwo Pracy oszacowało dziś, że stopa bezrobocia na koniec grudnia 2013 wyniosła 13,4 proc. To spore osiągnięcie, bo w budżecie planowano na koniec roku 13,8 proc., a rok temu byli tacy, którzy wieszczyli na koniec 2013 nawet 15 proc. Przyznaję, że byłem w tej grupie. Na szczęście mocno się pomyliłem.
Na początku 2013 r. gospodarka ocierała się o recesję, a bezrobocie rosło dość szybko. W lutym sięgało już 14,4 proc. Zakładałem, że nawet jeśli odbicie gospodarcze nastąpi w ciągu paru miesięcy, co się sprawdziło, to jednak nie przełoży się to natychmiast na rynek pracy. Tak było w przypadku kryzysów i spowolnień gospodarczych w przeszłości. Poprawa na rynku pracy przychodziła dopiero w ostatniej kolejności. Dlatego wydawało mi się, że w 2014 rok możemy wejść już z ożywieniem, ale i z bezrobociem w okolicach 15 proc. Czekam na dogłębne wyjaśnienie, dlaczego stało się inaczej. Czy to zasługa programów aktywizacji aplikowanych przez ministra Władysława Kosiniaka-Kamysza (jeśli tak, to czy to efekt krótkotrwały?), czy może to kolejna ciekawa i co ważne trwała zmiana strukturalna w polskiej gospodarce i teraz już sytuacja na rynku pracy będzie poprawiać się szybciej niż dopiero przy wzroście PKB o 4-5 proc. Sam nie podejmuje się takiej analizy.
Mogę za to zaprezentować dwa ciekawe wykresy. Po pierwsze - zmiana stopy bezrobocia w stosunku rocznym w grudniu 2013 r. wyniosła zero. To pierwszy taki przypadek od marca 2012 r. Można zakładać, że w styczniu ta zmiana będzie już in minus, bo stopa bezrobocia raczej nie podskoczy nam w miesiąc do 14,2 proc., tak jak rok temu. Czyli w styczniu zanotujemy spadek bezrobocia w stosunku rocznym. I będzie to pierwszy spadek bezrobocia od pięciu lat. Dokładnie od lutego 2009 roku.
Po drugie - zakładając, że tej zimy (o ile będzie jeszcze jakaś zima) bezrobocie nie będzie wyższe niż rok temu (bo wtedy PKB stało w miejscu, a teraz rośnie o 3 proc.), należy zakładać, że szczyt fali rosnącego bezrobocia mieliśmy w lutym 2013 r.
Okazuje się, że dwa ostatnie duże trendy na rynku pracy trwały prawie dokładnie tyle samo czasu. Trend spadku bezrobocia zaczął się w lutym 2004 r., od poziomu 20,6 proc. i trwał do października 2008 r., kiedy zeszliśmy do rekordowo niskiej stopy 8,8. proc. To daje 56 miesięcy, czyli 4 lata i 8 miesięcy. Trend rosnącego bezrobocia zaczął się w październiku 2008 r. i doprowadził nas do poziomu 14,4 proc. w lutym 2013 r. To 52 miesiące, czyli 4 lata i 4 miesiące. Jeśli to jakiś trwały cykl w polskiej gospodarce (czego obecnie nie sposób ocenić, ani udowodnić) to trwający od roku trend spadku bezrobocia powinien trwać około 54 miesięcy, czyli aż do sierpnia 2017 r. Ciekawe, czy to się sprawdzi.
Autor: Rafał Hirsch
Źródło zdjęcia głównego: TVN24