Projekt dotyczący odtwarzania zamkniętych połączeń autobusowych spotkał się podczas pierwszego czytania w środę z krytyczną oceną posłów opozycji, którzy zarzucali mu, że jest niedopracowany, a rządząca większość chce skończyć prace nad nim jeszcze na tym posiedzeniu Sejmu.
Chodzi o przygotowany przez Ministerstwo Infrastruktury projekt ustawy o Funduszu rozwoju przewozów autobusowych o charakterze użyteczności publicznej, który stanowi element tzw. nowej piątki PiS.
Walka z komunikacyjnym wykluczeniem
Jak mówił, przedstawiając go posłom, szef resortu Andrzej Adamczyk, nowa ustawa jest elementem "walki rządu PiS z wykluczeniem komunikacyjnym" rodzącym "poczucie bezsilności i opuszczenia przez państwo, które powinno o te sprawy zadbać".
Opisywał, że dzięki projektowanej ustawie samorządy, które uruchomią połączenia autobusowe, dostaną 300 mln zł w tym roku, a w kolejnych latach dofinansowanie ma sięgnąć 800 mln zł. Podkreślił, że powołanie nowego Funduszu nie będzie wiązać się z nałożeniem dodatkowych opłat ani zwiększeniem istniejących. W dyskusji nad projektem propozycje rządu spotkały się jednak z pozytywną oceną niemal wyłącznie ze strony przedstawicieli PiS. Przemawiając w imieniu klubu tego ugrupowania Bogdan Rzońca podkreślił, że jest to "rozwiązanie o przełomowym znaczeniu", któremu przyświecają szlachetne intencje. Także Małgorzata Zwiercan (Wolni i Solidarni) oceniła, że proponowane przepisy wpłyną na wyrównywanie szans społecznych i jako jedyna posłanka spoza PiS zdecydowanie chwaliła projekt.
Pytania o dymisje
Zupełnie inną ocenę przedstawił Stanisław Żmijan (PO-KO), który mówił, że "nie można naprawiać jednego, demolując drugie". Według niego minister Adamczyk nie zrealizował programu drogowego, kolejowego, mieszkaniowego ani projektu naprawy stacji kontroli pojazdów, dymisjonując wiceministrów odpowiedzialnych za ich realizację.
Ocenił, że choć diagnoza PiS dot. wykluczenia komunikacyjnego jest właściwa, to projekt "w żadnym calu tego problemu nie rozwiązuje". Pomija rolę tych, którzy mają organizować proces przywracania linii autobusowych, czyli samorządów oraz operatorów. Zauważył, że projekt nie przewiduje wsparcia dla funkcjonujących nadal nierentownych linii. - Mój klub odnosi się do tego projektu bardzo krytycznie - podkreślił. Poinformował, że PO-KO jeszcze nie podjęła decyzji, czy poprze projekt.
Legislacyjny knot
W podobnym tonie o projektowanej ustawie wypowiadał się Krystian Jarubas (PSL-UED). - Miała być wybawieniem, a jest przysłowiowym knotem - ocenił. Zauważył, że podobnie jak w wypadku innych problemów, PiS ma słuszną diagnozę, "ale realizacja to już katastrofa". Wśród problemów wymienił niewystarczające środki finansowe, nieprzejrzysty i nieefektywny system rozdzielania pieniędzy, który dyskryminuje mniejsze i biedniejsze gminy. Zapowiedział, że PSL nie będzie blokował projektu, ale ocenia, iż jest on "do poprawki". Józef Brynkus z Kukiz'15 zarzucał, że choć premier Mateusz Morawiecki obiecywał samorządowcom podwojenie środków na odbudowę połączeń autobusowych, ale "jak w anegdocie: obiecał, ale nic nie dał". Zauważył, że projekt zwiększa zadania finansowe samorządów, które będą musiały przesunąć środki na ten cel np. z budowy kanalizacji. Dodał także, że już za rządów PiS zlikwidowano wiele połączeń PKS. - Nie jest to koncepcja naprawcza, ale próba przypodobania się wyborcom - ocenił. Zapowiedział, że posłowie Kukiz'15 nie będą projektu popierać. Zdaniem Mirosława Suchonia z Nowoczesnej, projekt jest "symbolem nieudolności rządu w walce z wykluczeniem komunikacyjnym", gdyż nie zlikwiduje komunikacyjnych białych plam, a środki zostaną wydane w sposób niegospodarny.
Za niskie dopłaty
Ryszard Petru (Teraz!) wyliczał, że za 800 mln zł rocznie przeznaczonych na dofinansowanie przewozów można by kupować co roku po 35 składów pociągów. - Zamiast usprawniać infrastrukturę, zamiast stawiać na nowe połączenia kolejowe, na nowy tabor, cała para idzie w przemielenie pieniędzy bez perspektywy stałej poprawy - ocenił. Złożył też wniosek o odrzucenie ustawy w pierwszym czytaniu, ale został on odrzucony w głosowaniu. W trakcie dyskusji wielokrotnie zwracano uwagę, że proponowane dopłaty są o wiele za niskie, by firmom opłacało się odtworzyć zlikwidowane połączenia. Wskazywano też, że są one niekorzystne dla samorządów, które nie likwidowały nierentownych linii, a starały się je utrzymać. Odpowiadając na uwagi posłów, minister infrastruktury Andrzej Adamczyk podkreślał, że projekt został skierowany do konsultacji społecznych, w trakcie których zgłoszono ponad 200 uwag, a ok. jednej piątej pochodziło od samorządów. Projekt trafi teraz do komisji: Infrastruktury oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej. Marszałek Marek Kuchciński (PiS) zaproponował, by Sejm wyznaczył termin przedłożenia sprawozdania umożliwiający rozpatrzenie go jeszcze na bieżącym posiedzeniu Sejmu.
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock