W czasach rekordowo niskich stóp procentowych oszczędzanie na lokatach bankowych, czy na obligacjach staje się coraz trudniejsze. To dobry moment, aby zainteresować się dywidendami spółek giełdowych. Właśnie zaczyna się sezon dywidendowy, a niektóre spółki będą w tym roku bardzo szczodre w dzieleniu się zyskami.
Ryzyko
Oczywiście sprawa jest mocno ryzykowna, bo aby dostać dywidendę, najpierw trzeba kupić akcje, a te jak wiadomo potrafią czasem stracić na wartości. Dlatego zabawa w łowcę dywidend nie jest dla każdego. Jeśli jednak ktoś akceptuje giełdowe ryzyko, to w tym roku ma w czym przebierać.
Inwestując w spółki dywidendowe musimy też wiedzieć dwie rzeczy: po pierwsze od dywidendy pobierany jest podatek dochodowy w wysokości 19 procent, więc tak naprawdę dostaniemy o 19 procent mniej niż sobie to wyliczamy na podstawie kursów akcji i wysokości dywidendy na akcję (wielkości dochodu z dywidendy nie trzeba wpisywać w PIT i nie trzeba też samodzielnie tego podatku płacić, jest on odprowadzany automatycznie przez biuro maklerskie). Po drugie po dniu, w którym spółka rozdziela dywidendę, kurs akcji tej spółki jest automatycznie korygowany w dół o wysokość tej dywidendy. Wygląda to tak, że to co zarobimy na dywidendzie stracimy na dostosowaniu kursu na rynku (a dodatkowo stracimy na prowizjach od transakcji i podatku), dlatego mechanizm zarabiania na dywidendach jest nieco bardziej skomplikowany.
Jak to działa?
Spółkami dywidendowymi warto się interesować głównie dlatego, że interesują się nimi duzi inwestorzy, tacy jak fundusze TFI, czy OFE. To zainteresowanie często przeradza się we wzrost notowań akcji danej spółki napędzany zleceniami kupna właśnie od tych większych inwestorów. Od momentu ogłoszenia zamiaru wypłacenia dywidendy do momentu jej rozdzielenia mija często kilka tygodni albo nawet miesięcy. Największe szanse na skorzystanie z dywidendy są wtedy, kiedy ktoś kupuje akcje zaraz po ogłoszeniu zamiaru wypłacenia dywidendy oczekując na wzrost kursu przed datą rozdzielenia dywidendy. Wtedy może się okazać, że korzyść z samego tylko wzrostu kursu jest większa niż z samej dywidendy.
Marzec to właśnie moment, w którym spółki dopiero ogłaszają swoje zamiary dotyczące dywidend, do ich rozdzielenia i wypłacenia mamy jeszcze daleką drogę. Jeśli więc wchodzić w tę grę, to najlepiej teraz.
Lista
Oto lista spółek, które oferują stopę dywidendy powyżej 6 procent (stopa dywidendy to stosunek tego, ile dostaniemy w ramach dywidendy do tego, ile musimy wydać kupując akcję. Czyli coś podobnego do odsetek przy lokacie bankowej). Jest ich aż trzynaście, a wśród i takie bardzo małe i mało płynne i te największe na całym rynku:
Jeśli ktoś się boi mniejszych spółek, to obok Handlowego i PZU może też zwrócić uwagę na Energę (5,8 proc. stopy dywidendy), Synthos (5,7 proc.), Pekao SA (5,3 proc.) albo Orange Polska (5,2 proc.).
Jest jeszcze jedno ryzyko. Skoro to na razie tylko zapowiedzi, to istnieje możliwość, że walne zgromadzenia akcjonariuszy, które musi zatwierdzić wypłatę dywidendy zmieni propozycję zarządu i będzie ona inna niż zapowiedziano. Ale z giełdą tak już jest, że jest pełna różnych ryzyk i dlatego nie jest dla każdego.
Autor: Rafał Hirsch / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP