Jeśli ustawa frankowa wejdzie w życie, jest wysoce prawdopodobne, że większość osób, która spełni ustanowione warunki zdecyduje się na preferencyjne przewalutowanie - oceniają analitycy Expandera. Z ich wyliczeń, dokonanych na ponad 1,5 tys. kredytów walutowych wynika, że w 85 proc. przypadków po takiej operacji spadłoby zadłużenie i rata.
Po roku od czasu wejścia w życie ustawy przewalutowane będą mogły być również kredyty, w których wartość ta wynosi od 100 proc. do 120 proc., a dwa lata później te ze wskaźnikiem od 80 do 100 proc.
"Poziom 120 proc. przekracza obecnie zdecydowana większość kredytów zaciąganych przy niskim wkładzie własnym. Dotyczy to nawet części tych, które były wypłacane w 2009 r. gdy frank kosztował ok. 3 zł. Trzeba bowiem pamiętać, że od tamtej pory nie tylko wzrósł kurs franka, ale również spadła wartość nieruchomości. Mimo sześciu lat spłaty zadłużenie tej grupy frankowiczów zwykle jest o ponad 20 proc. wyższe niż cena, za jaką mogliby oni dziś sprzedać swoje mieszkanie. Przewalutowanie będzie już w pierwszym roku dostępne również dla tych, którzy dysponowali wysokim wkładem własnym, ale zadłużyli się w momencie, gdy kurs franka wynosił ok. 2 zł" - czytamy.
Będą chcieli czy nie?
Nie wiadomo na razie, ilu kredytobiorców zdecydowałoby się na przewalutowanie. Wyliczenia Expandera wskazują jednak, że wielu z nich podejmie taką decyzję. Expander przeanalizował sytuację aż 1 520 kredytów udzielonych na kwotę 200 000 zł na 30 lat w poszczególnych dniach od stycznia 2006 r. do końca 2011 r.
"Dla uproszczenia założyliśmy, że spłata jest dokonywana 5 dnia miesiąca, a spread banku wynosi 5,4 proc. Okazuje się, że aż w 85 proc. przypadków po preferencyjnym przewalutowaniu spadnie zarówno rata, jak i wartość kredytu. Najwięcej zyskają osoby, które kredyt zaciągnęły, gdy frank kosztował ok. 2 zł. Ich zadłużenie jest obecnie najwyższe (wynosi ok. 320 000 zł), ale po przewalutowaniu spadnie aż o ok. 80 tys. zł. Ich rata obniży się natomiast o mniej więcej 280 zł" - podkreślają analitycy.
I dodają, iż bardzo niewiele (3 proc.) jest natomiast przypadków, kiedy przewalutowanie przynosi połowiczne korzyści w postaci spadku zadłużenia, ale wzrostu raty. "Pozostałe 12 proc. przypadków to kredyty, w których preferencyjne przewalutowanie się nie opłaca, gdyż powoduje wzrost zarówno raty, jak i zadłużenia. Jest to możliwe, ponieważ oprócz umorzenia części długu ustawa przewiduje powiększenie długu o różnicę w wysokości rat kredytu w złotych i we frankach. W niektórych przypadkach ta rozbieżność jest tak duża, że przewyższa korzyści uzyskane w wyniku umorzenia części długu. W rezultacie zadłużenie rośnie, a nie spada. Dotyczy to przede wszystkim kredytów udzielanych w lutym i marcu 2009 r. oraz w drugiej połowie 2011 r. Rozwiązaniem dla nich bardziej opłacalnym, umożliwiającym uwolnienie od ryzyka walutowego, jest zwykłe przewalutowanie. Co prawda nie da ono szansy na umorzenie części długu, ale z drugiej strony nie odbiera też korzyści uzyskanych w przeszłości" - czytamy.
Senat poprawił
W ostatni piątek Senat zdecydował, że koszty przewalutowania kredytów frankowych w połowie będą płacić banki, a w połowie kredytobiorcy. Decyzja Senatu oznacza powrót do pierwotnej wersji z projektu ustawy o szczególnych zasadach restrukturyzacji walutowych kredytów mieszkaniowych, złożonego przez klub PO. Wersja przyjęta przez Sejm 5 sierpnia przewidywała, że 90 proc. tych kosztów miały płacić banki, a tylko 10 proc. frankowicze. Ustawa ma pomóc w rozwiązaniu problemu posiadaczy hipotecznych kredytów walutowych (głównie frankowych), którzy znaleźli się w trudnej sytuacji zwłaszcza po wzroście kursu franka w styczniu br.
Autor: mn//gry / Źródło: tvn24bis.pl