- Panika na rynku kilka dni temu sprawiła, że rubel upadł aż do 80 rubli za dolara. Rosjanie ocenili wtedy, że nie pomogą żadne interwencje walutowe, czy podniesienie stopy procentowej. Uznali, że trzeba zastosować coś nieortodoksyjnego, czyli to, co niektórzy nazywają kreatywną księgowością. To nie był zły ruch - ocenił prof. Marek Belka. Podkreślił, że to Rosja jest zależna od rynku europejskiego. "Bo bez niego nie miałaby gdzie swoich surowców sprzedać" - dodał prezes NBP.
Prof. Marek Belka w rozmowie z Jolantą Pieńkowską w programie “Świat” ocenił, że "należy obniżyć temperaturę emocji" wokół rosyjskiej gospodarki.
Stabilizacja
- Szybko spadające ceny ropy i gazu, ale i zła struktura rosyjskiej gospodarki sprawiają, że Rosja jest w trudnościach. To odbiło się już na rublu, ale obecnie wydaje się, że bank centralny tego kraju na jakiś czas ustabilizował sytuację na rynku rublowym - wskazał Belka. Prezes NBP przypomniał, że w przeszłości za jednego dolara płaciło się niewiele ponad 20 rubli. - Panika na rynku kilka dni temu sprawiła, że rubel upadł aż do 80 rubli za dolara. Rosjanie ocenili wtedy, że nie pomogą żadne interwencje walutowe, czy podniesienie stopy procentowej, ale uznali, że trzeba zastosować coś nieortodoksyjnego, czyli to, co niektórzy nazywają kreatywną księgowością. To nie był zły ruch - ocenił prof. Belka.
Bez paniki
- To, co Rosjanie zaaplikowali pozwoliło na przebicie tego bąbla spekulacyjnego na rublu i w ciągu dwóch dni ich waluta wzmocniła się. To działanie ryzykowne, ale gdyby tego nie uczynili, to w Rosji zapewne zapanowałaby panika. Ludzie zaczęliby wypłacać pieniądze z banków, aby je wymieniać na dolary. Tymczasem obecnie sytuację udało się opanować, choć nie wiadomo na jak długo - wskazał prezes NBP.
Prof. Belka uważa, że kluczem do utrzymania stabilności będą ceny ropy i gazu. - Trzymam kciuki, żeby dzisiejsza cena ropy już nie spadała, bo jest wystarczająco dolegliwa dla Rosji, a dla nas zapewnia w miarę stabilną sytuację na rynku naftowym - podkreślił.
Będzie bankructwo?
Według prezesa NBP Rosji nie grozi powtórka sytuacji z 1998 roku, kiedy państwo zbankrutowało. - Nie grozi, bo Rosjanie od tego czasu wiele się nauczyli, a poza tym ten kraj ma znaczące rezerwy walutowe, których może użyć - wyjaśnił prof. Belka. - Problemem Rosji są nie tylko spadające ceny ropy i gazu, ale również zachodnie sankcje finansowe, które są najbardziej dla tamtejszych przedsiębiorstw bolesne. Uniemożliwiają one refinansowanie się rosyjskich podmiotów gospodarczych na rynku międzynarodowym - zaznaczył Belka. - Sankcje finansowe i niska cena ropy sprawiają, że koszt interwencji na Ukrainie jest wyższy niż Putin mógł oczekiwać. W związku z tym jest jakaś szansa, o ile sankcje i ceny ropy zostaną utrzymane, na próbę koślawego kompromisu na wschodzie Ukrainy - ocenił.
Filary Putina
Prof. Belka uważa, że polityka Władimira Putina opiera się na głowicach nuklearnych i miliardach dolarów zgromadzonych w rezerwach walutowych, które traktuje jak narodowe dobro. - Gdyby te filary jego polityki zaczęły się uszczuplać, to cały gmach zaczyna się burzyć. Nie dziwię się, że bank centralny Rosji bał użyć się tych rezerw, bo gdyby użyli ich za dużo, to mogliby dostać po łapach. Wówczas mógłby prysnąć ten mit o wielkim arsenale środków, które Rosja posiada do obrony przed wrogim światem - skomentował Marek Belka. Prezes NBP uważa, że słaby rubel jest szansą dla Rosji na dywersyfikację gospodarki. - W kraju, gdzie główny dochód pochodzi ze sprzedaży surowców nie opłaca się niczego produkować i inne gałęzi gospodarki są zaniedbane. Teraz Rosja ma szansę zacząć proces budowy niesurowcowych gałęzi gospodarki - twierdzi Belka.
Wasal Chin?
Prof. Belka podkreślił, że jeżeli Rosja chce szukać innych rynków zbytu dla swoich surowców niż Europa, to Chiny i Japonia są naturalnymi rozwiązaniami. - Jednak warunki, na których Rosja byłaby w stanie eksportować surowce do Chin byłyby o wiele gorsze niż te, które ma obecnie w Europie - zaznaczył Belka. Przypomniał, iż często mówi się, że Polska jest uzależniona od rosyjskiego gazu i ropy. - Ja stawiam sprawę odwrotnie. To Rosja jest zależna od rynku europejskiego, bo bez niego nie miałaby gdzie swoich surowców sprzedać. Nie wiem, czy Rosja chciałaby być w taki sam sposób uzależniona od Chin. Politycznie zbliżałaby się do pozycji wasala. Obecnie Rosja w emocjach mówi: nie chcecie? To sprzedamy surowce Chinom. W dłuższej perspektywie to skrajnie niekorzystne - podkreślił prezes NBP.
Polska bezpieczniejsza bez euro?
Prof. Belka odniósł się również do sytuacji gospodarczej strefy euro. - Gospodarka w strefie euro rośnie bardzo wolno, a poza tym niebezpiecznie zbliża się do deflacji, co dla krajów zadłużonych jest katastrofą. Co gorsza w strefie euro poszczególne kraje rozwijają się w sposób nierównomierny. W takiej sytuacji wchodzenie do strefy euro jest bardzo niebezpieczne. Polska, paradoksalnie, jest ekonomicznie bezpieczniejsza poza strefą euro - ocenił.
Autor: msz/kwoj / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Biznes i Świat