Nadzór na spółkami podległymi Ministerstwu Obrony Narodowej musi być bardzo wnikliwy – powiedziała w czwartek premier Beata Szydło. Dodała, że rozmawiała z szefem MON Antonim Macierewiczem na temat funkcjonowania podległych mu spółek.
Szefowa rządu była pytana na konferencji prasowej o sprawę zasiadania przez rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza w radzie nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. - Mieliśmy z panem ministrem Macierewiczem bardzo dobrą rozmowę również na temat funkcjonowania spółek jemu podległych; tam są bardzo ważne inwestycje, które są niezwykle istotne dla polskiej gospodarki, więc nadzór nad tymi spółkami szczególnie musi być bardzo wnikliwy – powiedziała premier.
- Rozmawialiśmy o tym z ministrem Macierewiczem i wierzę w to głęboko, że pan minister Macierewicz, tak jak rozmawialiśmy, będzie wnikliwie przyglądał się również sytuacji w tych spółkach – dodała.
"Dość arogancji"
Szefowa rządu wypowiadała się wcześniej w czwartek na ten temat w TVN 24. - Rozmawiałam z panem ministrem Macierewiczem na temat tej sytuacji i mam nadzieję, że będą również wyciągnięte wnioski - mówiła Beata Szydło. Jak dodała, "w jego rękach jest teraz cała ta kwestia". - Ja będę oczywiście oczekiwać na to, w jaki sposób będzie nadal się rozwijała sytuacja" - zaznaczyła. - Wszyscy politycy i ministrowie rządu PiS muszą pamiętać, że jeżeli chcemy wywiązać się ze swoich zobowiązań, chcemy zrealizować swój program, musimy pamiętać też o tym, czego oczekują Polacy. Oni nas wybrali m.in. dlatego, że mieli dość buty i arogancji władzy - powiedziała. Bartłomiej Misiewicz, szef gabinetu szefa MON i rzecznik resortu, według informacji na stronie Polskiej Grupy Zbrojeniowej, zasiada w jej radzie nadzorczej. "Rzeczpospolita" informowała, że Misiewicz nie ukończył kursu dla członków rad nadzorczych. Nie ma także - jak podawały media - ukończonych studiów wyższych. Prasa informowała też, iż ze statutu PGZ wykreślony został zapis o tym, że kandydat na członka jej rady nadzorczej powinien przejść państwowy kurs na członków rad nadzorczych.
Kontrola z góry
Szef MON Antoni Macierewicz pytany kilka dni temu o sprawę zasiadania Misiewicza w radzie nadzorczej PGZ, podkreślił, że jest on tam jego bezpośrednim reprezentantem. - Chcę, żeby ministerstwo obrony miało wgląd w przebieg wydarzeń w tym zarządzie jako dysponent Skarbu Państwa w tej grupie – mówił szef MON. W sprawie powołania Misiewicza do rady PGZ zawiadomienie do prokuratury złożyła Platforma Obywatelska. Sam Misiewicz kilka dni temu zadeklarował, że spokojnie czeka na ocenę prokuratury, ponieważ prawo nie zostało złamane. Napisał, że powołanie do rady nadzorczej PGZ odbyło się zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, w tym z Kodeksem Spółek Prawa Handlowego. Dodał, że warunkiem jego powołania do tej rady była rezygnacja z zasiadania w innej radzie nadzorczej, co też uczynił. Odnosząc się do zarzutów dotyczących wymogów, jakie powinien spełniać szef gabinetu politycznego, Misiewicz przypomniał, że zgodnie z par. 6 rozporządzenia Rady Ministrów dot. gabinetów politycznych każdy minister sam o tym decyduje.
PO składa zawiadomienie do prokuratury w sprawie Bartłomieja Misiewicza:
Autor: PMB/gry / Źródło: PAP