Grupa Trakcja, która została zrepolonizowana za rządów Prawa i Sprawiedliwości, pracuje nad odroczeniem terminu spłaty kredytów. Pierwotny plan zakładał dokapitalizowanie spółki kwotą co najmniej 100 milionów złotych przez głównego udziałowca, czyli PKP Polskie Linie Kolejowe. Teraz się okazuje, że dokapitalizowania może nie być i poszukiwane są rozwiązania alternatywne. Trakcja zapewnia, że funkcjonowanie spółki i realizacja inwestycji nie są zagrożone.
Grupa Trakcja została zrepolonizowana w sierpniu 2022 roku, kontrolę nad spółką przejęły PKP Polskie Linie Kolejowe. Wcześniej głównym udziałowcem była hiszpańska Comsa. - Obecnie realizujemy największe w historii inwestycje na polskiej kolei. Firma Trakcja, która wejdzie w struktury PKP Polskich Linii Kolejowych, będzie wsparciem w realizacji tego zadania - mówił na krótko przed finalizacją transakcji ówczesny szef tego resortu Andrzej Adamczyk. To właśnie MI sprawuje nadzór nad PKP PLK.
Zgodnie z uchwałą Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Trakcji S.A., spółka wyemitowała 250 milionów nowych akcji, które objęły - za kwotę 200 milionów złotych - PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. Spółka kolejowa obecnie ma 82,7 proc. udziałów w Trakcji. Z kolei 7,65 proc. należy do Agencji Rozwoju Przemysłu, reszta jest w rękach pozostałych akcjonariuszy.
PKP PLK o dokapitalizowaniu Trakcji
Teraz przed PKP PLK stoi widmo kolejnego dokapitalizowania Trakcji, tym razem kwotą co najmniej 100 milionów złotych.
Zarząd Trakcji w ostatnich dniach 2023 roku opublikował raport giełdowy, w którym poinformował o zawarciu szeregu umów dotyczących finansowania długoterminowego. - Dokumentacja finansowania, oparta o długoterminowy model finansowy przygotowany przez spółkę i doradcę finansowego KPMG, przewiduje, iż dokapitalizowanie Trakcji kwotą 100 milionów złotych przez PLK S.A. jest jednym z warunków kolejnych wydłużeń finansowania dłużnego, udzielonego przez Konsorcjum Finansowe (PKO S.A., mBank S.A., Bank Gospodarstwa Krajowego, Agencja Rozwoju Przemysłu S.A., Credit Agricole S.A. - red.) - poinformował redakcję biznesową tvn24.pl Karol Jakubowski, rzecznik prasowy PKP PLK.
- Struktura finansowania spółki jest oparta na modelu finansowym, przygotowanym przez spółkę i doradcę finansowego tak, aby zostały osiągnięte parametry zapewniające Trakcji odpowiedni poziom kapitału obrotowego i niezakłóconą działalność operacyjną - dodał.
Problem obsługi długu bankowego
Jak wynika z informacji przekazanych nam przez spółkę kolejową, dokapitalizowania jednak wcale może nie być. Rzecznik PKP PLK podkreślił, że "finansujący, PLK S.A. i Trakcja wyrazili gotowość przeanalizowania na początku 2024 roku alternatywnych dla dokapitalizowania rozwiązań".
Dlaczego dokapitalizowania może nie być? Spółka o tym milczy. Według naszego informatora zapowiedź w tej sprawie mogła pozostać jedynie na papierze, a poprzedni rząd po przegranych wyborach wolał przerzucić problem do rozwiązania już nowej władzy.
Inaczej rzecz widzi p.o. rzecznika prasowego Trakcji Marlena Karbowniak. Jak przekazała, rozwiązania alternatywne dla dokapitalizowania "spowodowałyby możliwość wydłużenia terminu obecnego finansowania poza rok 2024". - Takie dodatkowe analizy są obecnie prowadzone przez spółkę - podała.
Zarząd Trakcji dopuszcza również możliwość sprzedaży wszystkich posiadanych akcji w AB Kauno. Mimo że - jak możemy przeczytać na stronie Trakcji - to "największa spółka w sektorze budownictwa infrastrukturalnego w krajach bałtyckich". - Sprzedaż posiadanych akcji AB Kauno jest jedną z kilku możliwych opcji w procesie konstrukcji optymalnej struktury długoterminowego finansowania działalności operacyjnej Trakcja S.A. i rozwoju spółki - poinformowała przedstawicielka Trakcji.
Warto dodać, że niedawno doszło do zmian na czele Trakcji. Na początku stycznia br. pojawiła się informacja o rezygnacji Artura Szumisza, dotychczasowego prezesa zarządu. "Powodem rezygnacji jest wypełnienie misji oraz nowe plany zawodowe" - mogliśmy przeczytać w komunikacie giełdowym. Artur Szumisz tę funkcję pełnił od października 2022 roku, czyli zaraz po repolonizacji spółki. Obowiązki prezesa zostały tymczasowo powierzone członkowi zarządu - Andrzejowi Kozerze. W ostatnich dniach wszczęto postępowanie kwalifikacyjne na stanowisko prezesa Trakcji.
"Realizacja inwestycji nie jest zagrożona"
Po trzech kwartałach 2023 roku Trakcja wykazała zysk 9,982 mln zł. Pełny raport za 2023 rok ma być opublikowany 12 kwietnia 2024 roku. Gorzej było w latach wcześniejszych. 2022 rok Trakcja zakończyła ze stratą netto 278 mln zł, w 2021 roku był lekki zysk netto w wysokości niemal 4 mln zł, a w latach 2020 i 2019 znowu strata (odpowiednio ponad 70 mln zł i około 250 mln zł).
Kluczowe pytanie brzmi, czy bez dokapitalizowania ze strony PKP PLK Trakcji nie grozi niewypłacalność. - PLK S.A. nie dostrzegają takiego ryzyka, gdyż Trakcja nie jest w stanie zagrożenia kontynuacji działalności. Celem podpisania aneksów do dokumentów finansowania pod koniec 2023 roku było zapewnienie finansowania dłużnego Trakcji na kolejny okres i ten cel został osiągnięty. Trakcja może w sposób niezakłócony kontynuować działalność gospodarczą. Natomiast rok 2024 będzie wykorzystany w celu wypracowania optymalnej struktury długoterminowego finansowania i w tym celu są prowadzone dodatkowe analizy oraz dalsze rozmowy z Finansującymi i większościowym akcjonariuszem - przekazał rzecznik PKP PLK.
Podobnej odpowiedzi udzieliła również Marlena Karbowniak. Zapewniła przy tym, że inwestycje realizowane przez Trakcję nie są zagrożone.
Ugody warte 300 milionów złotych
Wskazała, że Trakcja realizuje najbardziej złożone kontrakty z zakresu budowy linii kolejowych i tramwajowych, budownictwa drogowego - mostowego, obiektów inżynieryjnych i kubaturowych. Szczególnym obszarem aktywności spółki jest budowa i modernizacja sieci trakcyjnej oraz systemów jej zasilania. Chodzi np. o rozbudowę linii tramwajowej w Olsztynie wraz z towarzyszącą infrastrukturą.
Na liście inwestycji jest też budowa Szczecińskiej Kolei Metropolitalnej. Trakcja niedawno zawarła ugody z PKP PLK dotyczące umów z lipca 2018 roku na zaprojektowanie i wykonanie robót w ramach tego projektu. Na mocy porozumień ugodowych, Trakcja ma otrzymać z PKP PLK 300 milionów złotych. "Łączna kwota płatna przez PKP PLK S.A. na rzecz spółki do dnia 31 stycznia 2024 roku wyniesie co najmniej 200.000.000,00 złotych oraz do dnia 30 czerwca 2024 roku kolejne 100.000.000,00 zł" - czytamy w raporcie giełdowym.
Cała inwestycja na Pomorzu Zachodnim miała zostać oddana do użytku do końca 2022 roku. Tak się nie stało, obecnie termin zakończenia inwestycji przewiduje się na 2025 rok. Najwyższa Izba Kontroli w raporcie opublikowanym na początku ubiegłego roku wymieniała konkretne błędy, którymi obarczyła bezpośrednio PKP PLK, w tym brak opracowania "programu funkcjonalno-użytkowego służącego m.in. do ustalenia wartości zamówienia". Według Izby, "PKP PLK jako zamawiający nieprawidłowo ocenił uzyskane wyjaśnienia Wykonawcy dotyczące m.in. zadeklarowanych terminów wykonania i mimo poważnych wątpliwości, co do ich realności podnoszonych na etapie oceny oferty, udzielił zamówienia".
"Centrum Realizacji Inwestycji sześciokrotnie wystąpiło do Zarządu PKP PLK z propozycją odstąpienia od umów z winy Wykonawcy. Za każdym razem Zarząd tych wniosków nie akceptował. Zamawiający nie naliczał również Wykonawcy kar umownych z tytułu nieterminowego wykonania poszczególnych etapów umów" - mogliśmy przeczytać w raporcie.
Anna Dejk-Chojnacka, kontroler NIK w Szczecinie, w rozmowie z TVN24 wskazywała, że taka sytuacja doprowadziła do sytuacji, w której istniało zagrożenie utraty dofinansowania tej inwestycji ze środków unijnych.
NIK podawał, że wraz z opóźnieniem inwestycji, koszt budowy SKM wzrósł z 848 mln zł do ponad 1,184 mld zł. Na realizację inwestycji pierwotnie uzyskano dofinansowanie ze środków Unii Europejskiej w kwocie 512,2 mln zł, z czego większość, bo 503,7 mln zł przypadała na rzecz PKP PLK.
Źródło: tvn24.pl