Nie jest wyrokiem bycie prezesem czy członkiem zarządu jakiejkolwiek firmy - powiedziała w programie "Jeden na Jeden" na antenie TVN24 Grażyna Piotrowska-Oliwa, menadżerka, inwestorka i była prezeska PGNiG, odnosząc się do słów Daniela Obajtka o "piekle", które miał przeżywać kierując Orlenem. Odniosła się także do utraconych 1,6 mld zł przedpłaty za ropę z Wenezueli. - Widzę ogromny brak konsekwencji. Mówimy o byciu czempionem, potentatem w Europie. Żaden jednak nie płaci zaliczek w stu procentach - zwracała uwagę.
Pytana, czy współczuje Danielowi Obajtkowi, odpowiedziała, że "nie wiadomo, jak komentować wypowiedź prezesa". - Naczelną zasadą biznesu jest, że o byłej firmie mówi się dobrze lub w ogóle - mówiła.
Piotrowska-Oliwa: co na to pracownicy
- Ja dziękuję Bogu, że już nie jestem prezesem Orlenu. Wytrzymałem w tym piekle 6 lat. Możecie to napisać: to jest g***o, które śmierdziało od czasów WSI i wszystkich innych służb. Nikt nie wchodził tak głęboko w transakcje w Orlenie i wokół niego, bo albo nie miał o nich pojęcia, albo się po prostu zwyczajnie bał - mówił były prezes Orlenu Daniel Obajtek w rozmowie z serwisem Money.
- Nie sądzę, aby 60 tysięcy pracowników grupy czuło się dobrze z wiedzą, że pracują w szambie - ironizowała Piotrowska-Oliwa.
- To wylewanie żalu, a z drugiej przerzucanie odpowiedzialności na wszystkich dookoła. Nie jest wyrokiem bycie prezesem czy członkiem zarządu jakiejkolwiek firmy - mówiła. Zwróciła uwagę, że "każdy ma prawo zrezygnować, jeżeli czuję się z jakąś pracą źle".
PR kontra rzeczywistość
Oceniła również całokształt kilkuletniej prezesury Obajtka. - Gdybym miała popatrzeć na ten cały okres, ta działalność PR-owska i twierdzenie, jak duży koncern powstał, (w domyśle - red.) to budowałem ja (..) bez członków zarządu podejmowałem decyzję, budowałem. (..) Myślę, że jak ktoś ma bardzo duże ego, to mówi w ten sposób. Znowu odwołam się do biznesu - zawsze mówimy o zespole, który coś robi, współpracuje - powiedziała.
Nawiązała do straty, którą Orlen wyliczył z tytułu przekazanych zaliczek na dostawy ropy. Było to 1,6 mld złotych. - Ona została zapłacona w stu procentach. To jest przedpłata. Tego typu rzeczy są zadziwiające - widzę ogromny brak konsekwencji. Mówimy o byciu czempionem, potentatem w Europie. Żaden jednak nie płaci zaliczek w stu procentach - mówiła.
CZYTAJ TAKŻE: 25-latek z Hongkongu handlował ze spółką Orlenu ropą z Wenezueli. Pieniądze przepadły>>>
Piotrowska-Oliwa: nie przelewa się tak dużych pieniędzy bez zabezpieczenia
- Taka firma jak Orlen czy w ogóle duże firmy europejskie mają odpowiedni rating kredytowy, mają odpowiedni standing finansowy, stosuje się gwarancje bankowe, zabezpieczenia innego rodzaju - nie przedpłaty - mówiła.
- Po prostu nie przelewa się tak dużych pieniędzy, a jeżeli już, to stosuje się odpowiednie zabezpieczenie, aby pieniądze mogły wrócić. Jak jednak mógł je zapewnić jakiś 25-latek z Chin czy z Kanady? - zastanawiała się. - Nie chce się wierzyć, że można być aż tak niekompetentnym, to uderzające - powiedziała.
- Nie mówimy o przelewie na sto złotych, nie mówimy o przelewie nawet na milion, ale przelewie na 400 milionów dolarów. Jeden z klasyków amerykańskich mówi: "follow the money", "idź za pieniędzmi, a znajdziesz źródło". Te pieniądze nie zostały przelane na czyjeś proste polecenie, została zastosowana pewna procedura autoryzacyjna. Ten ciąg decyzyjny, kto na to pozwolił, kto wydał polecenie, na jakie polecenie - myślę, że tym audytorzy się zajmą - mówiła.
Piotrowska-Oliwa o "prezesie na telefon"
Daniel Obajtek objął stanowisko prezesa Orlenu w lutym 2018 roku. W czasie, gdy zarządzał polskim koncernem naftowym, narosło wokół niego dużo kontrowersji. Dotyczyły między innymi majątku prezesa Orlenu. Niektórzy twierdzili również, że brakuje mu odpowiednich kompetencji do kierowania tak dużą państwową spółką.
Na początku lutego Daniel Obajtek został odwołany z funkcji prezesa Orlenu. W czwartek spółka pokazała raport za 2023 rok. 1,672 mln zł - jak wynika ze sprawozdania finansowego Orlenu, tyle właśnie wynosi wynagrodzenie wypłacone Danielowi Obajtkowi w 2023 roku.
Grażyna Piotrowska-Oliwa pytana, czy Daniel Obajtek był w jakiś sposób potrzebny byłej władzy. Zastanawiała się, czy można czuć się "komfortowo z byciem prezesem na telefon, czyli wykonującym dyspozycje polityczne, realizując określone decyzje biznesowe". Można to porównać z okresem 2005-2007 i inwestycją w Możejki, czyli rafinerię, przez której zakup też trzeba było niestety zrobić odpis aktualizujący po stronie strat - zwracała uwagę.
- Tego typu decyzje są, aby pokazać, że jesteśmy wielcy, wspaniali. (..) Chodzi, aby budować historię wielkich inwestycji, bycia czempionami. Trochę przypomina mi to epokę gierkowską. Mówimy cały czas o CPK, gdzie nie była jedna łopata wbita, tutaj mówimy o czempionie, który będzie przedmiotem kolejnych audytów i więcej trupów może wypaść (z szafy - red.) - powiedział.
Zwracała również uwagę na kontrowersyjne fuzje i przejęcia Orlenu z ostatnich lat. - Przejęto PGNiG, Energę, tylko, aby zrobić jednego molocha i żeby móc porównywać jabłka z gruszkami, czyli mówić o zyskach firm, które kiedyś były pojedynczo, a teraz tworzą konglomerat z kilku. Każdy finansista wie, że tego porównać bezpośrednio po prostu się nie da - mówiła.
Pytana o to, czy ceny paliw mogą spaść, odpowiedziała, że "tak". - Mamy promocję majówkową, nie po raz pierwszy, jest ona od wielu lat. (..) Koncerny stosują promocje, trwające przez kilka tygodnie, czyli spełniające standardy UOKiK - powiedziała.
Zwróciła uwagę, że choć "promocje mogą być", to stała obniżka cen "to trudne zadanie". Wskazywała przede wszystkim na wysokie ceny ropy naftowej.
CZYTAJ TAKŻE: Orlen obniży ceny paliw, ale nie dla wszystkich>>>
Podejrzane wydatki za firmową kasę
Tematem rozmowy były również nietypowe wydatki, na które przeznaczano środki Orlenu. W niedawnym programie "#BezKitu" minister aktywów państwowych Borys Budka wskazywał, że ze służbowej karty Orlenu opłacano między innymi "wydatki stomatologiczne" i "zabieg botoksu".
- To są drobiazgi w porównaniu z tymi 400 mln dol przelanymi, natomiast nieznane są mi tego typu zachowania. Po to zarabia się odpowiednie pieniądze jako prezes, aby za swojego fryzjera, swoją odzież płacić samemu - powiedziała.
Deklarowała, że sama prywatne wydatki pokrywała zawsze ze swojej pensji. - Byłam w największych podmiotach, do tej pory jestem w bardzo dużych. Karty służbowej używa się tylko do służbowych wydatków. Jeżeli jest kolacja z kontrahentem, spotkania biznesowe - to są koszty reprezentacyjne, do tego jest karta służbowa. Karta służbowa jest przeznaczona także do pokrycia kosztów wyjazdów służbowych, nie mówię tutaj jednak o wyścigach Formuły 1 - ironizowała.
Piotrowska-Oliwa: startowałam w konkursie na prezesa Orlenu
Przyznała również, że startowała w konkursie na prezesa Orlenu. - Patrzyłam, jakie są wymagania w tym konkursie, choćby doświadczenie w sektorze paliwowym, energetycznym. Byłam członkiem zarządu Orlenu odpowiedzialnym za detal, hurt i logistykę w całej grupie, byłam prezesem PGNiG, który zajmował się nie tylko wydobyciem i handlem gazu, a miał część energetyczną - mówiła.
Na pytanie, czemu to nie ona stanęła na czele Orlenu, czy była to decyzja polityczna, odpowiedziała: "To jest już pytanie do rady nadzorczej".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24