Niania jest najdroższą formą opieki nad dziećmi do lat trzech i najmniej popularną - tak wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Marcin Zieleniecki uzasadnił zmniejszenie dopłat do składek ZUS niań. W ocenie wiceministra państwo powinno działać na rzecz dostępności instytucji opieki nad dziećmi, czyli żłobków i klubów dziecięcych.
Zieleniecki w piątek w Sejmie odpowiadał na pytania posłanek Mirosławy Nykiel i Ewy Kołodziej (PO) w sprawie zmniejszenia dopłaty z budżetu państwa do składek opiekunek dzieci na Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Nykiel podkreśliła, że jednym z priorytetów rządu jest polityka prorodzinna oraz zwiększenie dzietności, m.in. poprzez programy Rodzina 500 plus, Maluch plus oraz dopłaty do składek ZUS dla opiekunów dzieci. Jednak, jak mówiła, w przypadku opiekunów od tego roku ich dofinansowanie zmaleje - będzie wypłacane w kwocie składek liczonych od połowy, a nie całości minimalnego wynagrodzenia. - Program 500 plus nie może być jedynym programem prorodzinnym. Polskie kobiety matki chcą pracować i mieć godne w przyszłości emerytury. Tymczasem chcecie im to uniemożliwić. Zaczynacie od zabierania pieniędzy dla niań, dzięki którym polskie matki mogły godzić obowiązki rodzinne i zawodowe. Jednym i drugim zabieracie pracę i szansę na godne emerytury - stwierdziła.
Wsparcie rodzin
W odpowiedzi Zieleniecki przypomniał, że zmiany są wynikiem nowelizacji ustawy z 4 lutego 2011 r. o opiece nad dziećmi w wieku do 3 lat. Od nowego roku z budżetu państwa opłacane były składki na ubezpieczenia emerytalne, rentowe, wypadkowe oraz zdrowotne od podstawy stanowiącej kwotę nie wyższą niż połowa minimalnego wynagrodzenia za pracę. Zieleniecki podkreślił, że nowe zasady wyliczania dofinansowania niań z budżetu państwa stosuje się tylko do umów zawartych od początku tego roku; umowy zawarte w ubiegłym roku korzystają z dotychczasowych zasad dofinansowania. - Całkowicie nie zgadzam się z diagnozą zaprezentowaną przez panią poseł, to znaczy, że rząd ogranicza politykę prorodzinną do programu 500 plus. Sam fakt obowiązywania ustawy (...) pokazuje, że paleta tych instrumentów wsparcia rodzin w okresie wychowywania rodzin do trzeciego roku życia jest dużo szersza - powiedział wiceminister.
Zaznaczył, że istota zmian nie polega na tym, iż "ktokolwiek likwiduje instytucję umowy uaktywniającej, uniemożliwiając w ten sposób świadczenie usług właściwie na dotychczasowych zasadach"; nie ulegają zmianie ani charakter prawny takiej umowy, ani zasady wynagradzania. - Twierdzenie, że ktokolwiek odbiera możliwość godnego zarobkowania przez nianię jest całkowicie nieuprawnione. Istotą tej zmiany jest to, że zakres wsparcia niań za pomocą środków publicznych, wsparcia polegającego na całkowitym finansowaniu składek na ubezpieczenia emerytalne, rentowe, wypadkowe, chorobowe i zdrowotne po prostu ulega ograniczeniu - powiedział Zieleniecki. Dodał, że środki pochodzące z ograniczenia zakresu finansowania składek na ubezpieczenia społeczne niań w większości zostają przesunięte na różnego rodzaju formy instytucjonalnej opieki, tj. żłobków, klubów dziecięcych, dziennych opiekunów.
Najdroższa niania
Wiceminister podkreślił także, że niania jest "najdroższą formą opieki nad dziećmi do lat trzech i najmniej popularną". Powołując się na dane ZUS podał, że na koniec czerwca 2017 r. osób korzystających z tej formy opieki było ok. 9 tys. Jak podał, kwota składek opłacanych i finansowanych co miesiąc ze środków publicznych na statystyczną nianię w roku 2018 wynosiłaby ok. 778 zł. Zdaniem Zielenieckiego "państwo powinno działać na rzecz rozwoju i dostępności instytucji opieki nad dziećmi". W ocenie wiceministra jest to działanie bardziej efektywne z punktu widzenia budżetu państwa i służy większej liczbie rodziców. Jak podał, na koniec 2017 r. miejsc oferowanych przez takie placówki było ok. 108,5 tys. Jak podał, miesięczny koszt jednego miejsca np. w żłobku wynosi 100-140 zł.
Autor: ps/ms / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock