Polska wciąż czeka na pieniądze z Brukseli, które mają pozwolić na realizację Krajowego Planu Odbudowy. - Mamy pełne prawo do tego, żeby z krajowych środków odbudowy skorzystać. Jestem przekonany, że prędzej czy później Polska otrzyma te środki - powiedział w sobotę premier Mateusz Morawiecki w RMF FM. Szef rządu mówił także o wysokiej inflacji, podwyżkach dla ratowników medycznych oraz cenach prądu.
Większość państw należących do Unii Europejskiej dostała już zielone światło dla swoich planów odbudowy - wynika z zestawienia przygotowanego przez korespondenta TVN24 w Brukseli Macieja Sokołowskiego. Do znacznej części z nich trafiły też już pierwsze wypłaty. Polska znalazła się wśród kilku państw, które wciąż czekają na akceptację dokumentu. Krajowy Plan Odbudowy (KPO) to podstawa do sięgnięcia przez Polskę w ramach Funduszu Odbudowy po dodatkowe środki z UE na walkę ze skutkami pandemii koronawirusa w gospodarce.
Unijny komisarz do spraw gospodarczych Paolo Gentiloni powiedział w środę, że podnoszone przez Polskę wątpliwości dotyczące nadrzędności prawa Unii Europejskiej nad prawem krajowym wstrzymują przekazanie pieniędzy z FO.
Krajowy Plan Odbudowy - co z pieniędzmi dla Polski?
Szef rządu pytany w RMF FM o przyszłość KPO odpowiedział, że fakt, że Bruksela opóźnia zatwierdzenie środków dla Polski jest deliktem, czyli przekroczeniem uprawnień. - Oni złamią zapisy regulaminowe dotyczącego Krajowego Planu Odbudowy - powiedział. - My mamy pełne prawo do tego, żeby z krajowych środków odbudowy skorzystać - dodał.
- Mam dobrą wiadomość dla Polski, że jestem przekonany, że prędzej czy później Polska otrzyma te środki, ale jeszcze lepsza wiadomość jest taka, że my sobie dzisiaj radzimy bardzo dobrze w oparciu o polskie środki, w oparciu o to, co my wygenerowaliśmy z systemu finansów - podkreślał Morawiecki.
Pytany, czy będzie opóźnienie w inwestycjach, premier zaprzeczył. - Przyszykowaliśmy w taki sposób nasze plany finansowania, plany płynnościowe, żeby inwestycje były bez przeszkód - powiedział.
Z kolei na pytanie, czy przy opóźnieniach wypłaty środków unijnych będzie konieczna korekta budżetu państwa, Morawiecki odparł: "Korekta budżetu, zdradzę panu redaktorowi, w tym roku prawdopodobnie będzie konieczna, ale korekta budżetu w górę, ponieważ dochody idą lepiej niż zakładaliśmy, gospodarka jest rozpędzona". Dopytywany, czy nawet tak będzie, jeśli pieniądze z UE się opóźnią, odpowiedział: "Oczywiście, nawet jak w ogóle te pieniądze w tym roku nie przyjdą, bo myśmy zresztą zakładali, że one przyjdą raczej na koniec tego roku, początek przyszłego".
- Nie dopuszczamy takich relacji z Komisją Europejską na zasadzie pana i klienta. Polska nie ma nad sobą żadnego pana. To nie są stosunki wasalne. Polska nie będzie się ubiegać o coś na zasadzie proszącej, tylko my mamy pełne prawo do tego - mówił. - Ja oczywiście będę rozmawiał z decydentami w Komisji Europejskiej, mamy oczywiście też przygotowane różnego rodzaju nasze rezerwy - zapewniał szef rządu.
Inflacja najwyższa od 20 lat
W RMF FM szef rządu był pytany również o wysoką, najwyższą od 20 lat, inflację w Polsce. - Z inflacją jest tak, że może wobec niej działać w odpowiedni sposób niezależny bank centralny i bank centralny sądzę, że jakieś kroki przedsięweźmie, ponieważ to jest rola banku centralnego" - odpowiedział Morawiecki, dodając, że rząd w tej sprawie nie wpływa na NBP.
Dopytywany, czy nastąpi podwyżka stóp procentowych w Polsce, premier odpowiedział, że być może tak, ponieważ również w innych krajach jak np. na Węgrzech lub w Czechach takie decyzje są podejmowane. - Zapewne nasi decydenci w banku centralnym również rozważają takie scenariusze - mówił.
Szef rządu podkreślając, że polityka monetarna prowadzona jest na zasadzie zupełnej niezależności, zaznaczył, że sprawa inflacji go martwi, choć - jak mówił - inflacja jest najwyższa od 20 lat nie tylko w Polsce, ale w całej strefie euro, a także najwyższa od wielu lat w Stanach Zjednoczonych.
- To jest zjawisko wokół nas występujące szeroko i wiążące się z podwyżką cen za baryłkę ropy, na którą nie mamy wpływu, surowce, miedź - bardzo droga, na którą nie mamy wpływu. To wszystko ciągnie ceny w górę, więc będziemy starali się je zdusić - zapewnił Morawiecki.
Szef rządu zwrócił też uwagę, że w Polsce obecnie "płace rosną szybciej niż inflacja". - I to jest chyba najważniejsze, że płace kiedy rosną szybciej niż inflacja - wprawdzie rośnie takie ryzyko nakręcenia oczekiwań inflacyjnych i to mnie niepokoi i to mnie martwi, ale ważniejsze jest to, że obywatel ma w swojej kieszeni więcej poprzez podwyżki wynagrodzeń - mówił Morawiecki.
Premier powtórzył też, że w sprawie rosnącej inflacji sądzi, że "będą działania również po stronie banku centralnego". - Ale to jest prerogatywa niezależnej instytucji - zastrzegł.
Podwyżki dla ratowników medycznych
Morawiecki był pytany o strajk ratowników medycznych. - Bardzo się tym niepokoję i dlatego zobowiązałem pana ministra zdrowia (Adama Niedzielskiego - red.) do rozmów, do negocjacji, do dialogu. Te rozmowy się toczą. Brałem udział w jednej rundzie tych rozmów parę miesięcy temu i jestem umiarkowanym optymistą, że poprzez podnoszenie jednocześnie uposażeń w służbie zdrowia, nie tylko ratowników, ale też przede wszystkim pielęgniarek, lekarzy, salowych, wszędzie tam chcemy, żeby nastąpiły istotne podwyżki - mówił.
Pytany, co zrobić, żeby strajkujący ratownicy wrócili do pracy, szef rządu odpowiedział, że rozmowy i dialog muszą się odbywać z obustronnym zrozumieniem.
- Liczymy się z każdym protestem, tylko państwo musi funkcjonować - powiedział. Dopytywany, czy ratownicy dostaną podwyżki, Morawiecki odpowiedział: "Tak, oczywiście". - Myślę, że w najbliższych paru tygodniach dojdzie do jakiegoś porozumienia, ale nie chcę określać daty tego porozumienia". Przyznał, że trudno mu ocenić w jakim wymiarze będą to podwyżki. "Na pewno co najmniej w takim wymiarze jak to, co powiedziałem o całej budżetówce - dodał.
Ceny prądu
Szef rządu odpowiadał również na pytania o ceny prądu. Firmy energetyczne chcą je bowiem podwyższyć nawet o 40 proc.
- Mamy tutaj bardzo drogą politykę klimatyczną Unii Europejskiej - odpowiedział Morawiecki, dodając też, że przed laty nikt nie przewidywał, jaka będzie ewolucja tej polityki, której celem jest czystsze środowisko.
- Dzisiaj ceny uprawnień do emisji CO2 oscylują wokół 50 euro, są bardzo drogie. To koszt polityki Unii Europejskiej, koszt polityki klimatycznej będzie w rachunkach klientów. Następnie firmy energetyczne biorą ten koszt Unii Europejskiej, przedkładają propozycje taryf do niezależnego regulatora i gdybyśmy my zrobili jakąś ingerencję wobec tego regulatora, byłoby to naruszenie przepisów - tłumaczył Morawiecki.
Szef rządu ocenił też, że ceny prądu w Polsce nie pójdą w górę o 40 proc. - To jest oczywiście straszenie, ale jestem przekonany, że obywatele mają prawo wiedzieć, że koszt polityki Unii Europejskiej jest wysoki, tej polityki klimatycznej - mówił premier.
- To jest polityka klimatyczna Unii Europejskiej, wszyscy ponosimy jej koszt, dzięki temu też mamy z kolei czystsze środowisko, dzięki temu walczymy o nowe technologie - to się na tym punkcie opłaci - dodał Morawiecki.
Dopytywany o rekompensaty za podwyżki cen prądu, które zapowiadał wicepremier Jacek Sasin, szef rządu odpowiedział, że "rekompensaty poprzez wiele naszych działań się odbywają. - Zarówno rekompensaty bezpośrednie - my patrzymy na te w szczególności gospodarstwa domowe, które stracą najwięcej relatywnie w stosunku do swoich dochodów, bo to jest najważniejsze. Nie chcemy dawać znowu rekompensat tym osobom, które zarabiają po 20 czy 50 tys. złotych - mówił.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock