Wymiana źródeł ogrzewania w ramach programu Czyste Powietrze, likwidacja białych plam i rozwój szerokopasmowego internetu w całej Polsce oraz dodatkowe 100 tysięcy miejsc w żłobkach - tak mają być wydane środki z Krajowego Plany Odbudowy. Mówiła o tym w "Faktach po Faktach" w TVN24 ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
W poniedziałek, 15 kwietnia, do Polski dotarł pierwszy przelew w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Komisja Europejska wypłaciła Polsce 6,3 mld euro, to jest około 27 mld zł. Środki mają popłynąć między innymi na program Czyste Powietrze oraz likwidację białych plam w obszarze szerokopasmowego internetu w Polsce.
- To jest powód do radości, oczywiście to są środki nie ministerstwa, tylko wszystkich polskich obywateli. Niemniej jest to największy w historii naszego członkostwa w UE jednorazowy taki wpływ na konta, więc naprawdę jest powód do satysfakcji. Oczywiście inwestowanie tych środków już trwa, dlatego że nie ma czasu do stracenia, mamy dwa lata opóźnienia, ogromnie dużo, to bardzo boli - powiedziała minister Pełczyńska-Nałęcz.
Czyste Powietrze
Na początek środki z KPO trafią do programu Czyste Powietrze. - I co bardzo ważne, żeby w ramach tego programu - to jest wymiana środków ogrzewania, instalowanie solarów, pomp ciepła - żeby te wszystkie nowe technologie, które ludzie kupują, a z tych (unijnych) środków otrzymują wsparcie, żeby to były dobre technologie - powiedziała minister.
- Żeby ludzie, mówiąc kolokwialnie, nie kończyli na jakiejś chińszczyźnie, która się za moment zepsuje, żeby to były najwyższej jakości technologie. Zarówno pompa ciepła, jak i ocieplenie. I wtedy to wszystko działa. Ten program, nowe Czyste Powietrze jest zmieniony, ale oczywiście kierunek jest taki, żeby wesprzeć obywateli, żeby rachunki były mniejsze i żeby to wszystko było bardziej efektywne - dodała.
Koniec internetowych białych plam
Kolejnym projektem, który ma zostać zrealizowany za pomocą środków z Krajowego Planu Odbudowy, jest szerokopasmowy internet na terenie całego kraju.
- To jest naprawdę bardzo znaczący projekt z KPO, docelowo taka jest ambicja, żeby w ogóle nie było białych plam na mapie Polski. Żeby wszędzie docierał szerokopasmowy internet. To się już dzieje, ten program trwa, trwają inwestycje. Tak jak KPO się kończy w 2026 roku, tak i ten projekt musi się do tego momentu skończyć. Czy to się uda, tu jest znak zapytania, jak przy wszystkim, bo przez dwa lata nic się nie działo. To prowadzi Ministerstwo Cyfryzacji i jest ogromne przyśpieszenie i pełna ambicja, że te środki zagospodarować - powiedziała ministra.
Nowe miejsca w żłobkach
Pełczyńska-Nałęcz stwierdziła, że "niesamowitym projektem rozwojowym" jest planowane utworzenie ponad 100 tysięcy nowych miejsc w żłobkach.
- Na to są fundusze i oczywiście to też jest proces, to się dzieje we współpracy z samorządami. To jest zarówno remont, jak i budowa, tak żeby te nowe miejsca w żłobkach były. Ponad 40 procent gmin w Polsce ciągle nie ma żłobka. To oznacza, że ciągle rodzice nawet jeżeli chcą, to po prostu nie mają wyboru. Nie mogą wysłać i nie mogą wrócić do pracy. Ta aktywizacja zawodowa rodziców jest ważna i w tym kierunku idzie projekt - powiedziała ministra.
Wsparcie dla rolnictwa
Ministra funduszy i polityki regionalnej wskazała, że bardzo duże środki mają zostać przekazane na "unowocześnienie małych i średnich przedsiębiorstw w rolnictwie".
- To jest rolnictwo precyzyjne, ekologiczne, przetwórstwo rolne, wszystko to, co powoduje, że polskie rolnictwo staje się nowoczesne, bardziej konkurencyjne w Polsce i Europie - wyjaśniła. Zapytana o to, czy to zakończy protesty rolników, stwierdziła, że "to jest trochę pytanie do rolników". - Mam nadzieję, że dostrzegają, że te środki idą, co więcej, my prowadzimy teraz rewizję KPO i przesuwamy dodatkowe pieniądze także na to - dodała.
Rewizja KPO
Rząd Donalda Tuska chce wprowadzić zmiany do KPO, którego projekt do KE wysłał niemal trzy lata temu Mateusz Morawiecki. Ministra Pełczyńska-Nałęcz przypomniała, że za hasłem rewizji KPO kryje się "całościowy plan inwestycji i reform", na które mają zostać przyznane Polsce z UE środki. Tak by efektem końcowym w kraju "była duża zmiana strukturalna".
- Teraz te dwa lata opóźnienia powodują, że inwestycje były w stagnacji, reformy się nie działy i my teraz musimy to bardzo szybko nadrabiać. Rewizja to jest przesunięcie do przodu, na ile się da, tych finalnych terminów inwestycji i reform, żeby po prostu zdążyć, ale także (to ma być) zmiana jakościowa. Po prostu kierujemy środki tam, gdzie uważamy, że one rozwojowo są kluczowe. I tutaj (takim pomysłem jest) ocieplanie wielorodzinnych budynków. Do tej pory cały czas była mowa o jednorodzinnych, to też jest bardzo ważne, ale przecież wielu ludzi mieszka w kamienicach, mieszka w blokach i też tego potrzebują - wyjaśniła.
Ministra dodała, że bardzo duży nacisk jest kładziony na to, by "doszło do wielkiego projektu inwestycyjnego, jakim są elektrownie wiatrowe na Bałtyku, bo to jest przyszłość polskiej energetyki".
Dwa lata opóźnienia
Pełczyńska-Nałęcz zapytana o to, czy sądzi, że są jeszcze "granice politycznego kłamstwa, czy nie ma już granic" w kontekście tego, że były premier Mateusz Morawiecki, a także politycy PiS-u twierdzą, że opóźnieniu w napływie środków z KPO do Polski winna jest Platforma Obywatelska, stwierdziła, że mamy do czynienia z "ogromną polityczną nieodpowiedzialnością".
- Bo jednak są środki, (one) należą się obywatelom, bo jesteśmy w Unii Europejskiej i te środki rząd (PiS) blokuje. Nie składa nawet wniosku, wdaje się w jakieś absurdalne spory w obszarze praworządności - stwierdziła Pełczyńska-Nałęcz.
- Ja to zawsze powtarzam. Unia - tak, nam się opłaca, to są pieniądze, ale Unia to są (też) wartości. To nie powinno nikogo zaskakiwać. Kiedy obywatele zagłosowali, że chcą być w Unii, to obywatele zagłosowali (także) za demokracją, za praworządnością, za państwem prawa i nagle sobie ktoś wymyślił, że to rozmontowuje. Efektem był nie tylko deficyt praworządności, ale brak dostępu do należnych nam środków. To jest gigantyczna nieodpowiedzialność i oni teraz to pokrywają jakimiś absurdalnymi narracjami. Inaczej tego się w ogóle nie da nazwać. Fantasmagorie - oceniła ministra.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24