Premier Donald Tusk postawił dziś przed nami nowy cel. Pierwsza dwudziestka najbogatszych państw świata w 2020 r. Teraz jesteśmy na 24. miejscu, zatemi to cel realny, bo mamy niedaleko. Można przecież wyprzedzić 4 państwa w 6 lat.
Na drodze do Top20 stoją: Szwajcaria, Szwecja, Norwegia i Iran. Różnica między naszym PKB, a szwajcarskim to 28,9 proc. Czyli trzeba co roku rosnąć o ponad 3 proc.nominalnie, a do tego (to ta trudniejsza część) trzeba przekonać, albo zmusić Szwajcarię do tego, żeby do 2020 r. w ogóle się nie rozwijała (Szwecję, Norwegię i Iran też trzeba będzie na to namówić).
Na szczęście można pójść na skróty, bo jest łatwiejszy plan. Otóż wszystkie światowe rankingi najbogatszych państw układa się według wartości PKB przeliczanej na dolary. Na przykład wg MFW PKB Polski za 2012 r. to 489,8 mld USD. A GUS podaje, że 1595,3 mld PLN. Czyli MFW przeliczył sobie polskie PKB po kursie 3,26 PLN za dolara. Faktycznie, w 2012 roku dolar często tyle kosztował. Taka konstrukcja rankingu powoduje, że aby w nim awansować musi rosnąć nasze PKB, ale w dolarach, a nie w PLN. Zamiast więc mozolnie trudzić się przy budowie gospodarki (to trudne, bo najlepiej robią to prywatne firmy, a premier chce koniecznie budować osobiście przy pomocy swoich ludzi wyposażonych w unijne pieniądze), można obniżyć kurs USD/PLN. Jak za dolara będziemy płacić mniej złotych, to ten sam polski PKB będzie wart więcej w dolarach. Na przykład ten z 2012 r. przy 3,26 PLN za USD wynosił 489,8 mld USD. Ale gdyby dolar był tylko po 3 PLN, to PKB wzrósłby do 531,8 mld USD. A to dałoby nam już 22. miejsce w rankingu, a nie 24.
Mechanizm już znamy, teraz wystarczy wyliczyć kurs dolara, który daje nam miejsce w Top20. PKB dwudziestej Szwajcarii to 631,183 mld USD. Nasz PKB sięga tego poziomu przy kursie 2,527 PLN za dolara. Równe 2,52 PLN daje nam 20. miejsce. Zamiast trudnego procesu budowy gospodarki wystarczy umocnić złotego do dolara o dwadzieścia kilka procent. Słaby pomysł? Niemożliwy do zrealizowania? Wątpiącym przypominam, że w 2008 r. dolar kosztował w porywach nawet 2,01 PLN. I akurat w 2008 r. Polska była w rankingu najbogatszych państw świata na miejscu 18. Przypadek? Nie sądzę.
P.S. Nieustannie męczą mnie dwa pytania. Jak już wejdziemy do tego Top 20, to:
a) co dalej?
b) co z tego?
Autor: Rafał Hirsch