"Jak powinny wyglądać dobre reklamy usług finansowych?" - rozmawiali o tym eksperci podczas piątkowej debaty zorganizowanej przez UOKiK. - Dopóki przedsiębiorcy będzie się opłacać stosowanie nieuczciwej reklamy, będzie to robić - mówił prezes Federacji Konsumentów Paweł Rokicki.
- Zero złotych, 5 lat gwarancji - pierwsze konto bez żadnych opłat z 5-letnią gwarancją - cytował Paweł Rokicki ulotkę znalezioną w jednym z banków. - Po przeczytaniu takiej ulotki spodziewałbym się, że otrzymam konto bez żadnych opłat z pięcioletnią gwarancją - zaznaczył. Tymczasem, jak dodał, w rzeczywistości to konto nie jest bezpłatne.
Na granicy prawa
- Jak to jest możliwe, że takie praktyki mają miejsce? - pytał prezes Federacji Konsumentów. I przekonywał, że dziś przedsiębiorcy często opłaca się "zbliżyć do przekazu reklamowego, który mógłby być niezgodny z prawem". - Do momentu, do którego to się opłaca, ten przekaz będzie stosowany - zaznaczył. Natomiast będzie się to opłacać tym mniej, im kara będzie wyższa i skuteczniej egzekwowana - przekonywał.
Także Konrad Drozdowski, dyrektor generalny Rady Reklamy, argumentował, że produkty finansowe nie są produktami takimi jak wszystkie inne, więc reklama ich dotycząca też powinna być regulowana szczególnymi zasadami. Jeśli bowiem ktoś czyta reklamę jogurtu z owocami, mówił, a po kupieniu zorientuje się, że owoców jest niewiele, więcej takiego jogurtu nie kupi. - W momencie, kiedy konsument zawrze umowę dotyczącą kredytu na kilkaset tysięcy złotych i okaże się, że ten produkt nie jest taki, jak wynikało z reklamy, to będzie bardziej wpływać na jego życie, niż nietrafiony jogurt - zauważył Drozdowski.
Prowadząca debatę wiceprezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Dorota Karczewska przyznała, że nadal zdarza się, iż lepszą pozycję na rynku mają ci przedsiębiorcy, którzy łamią zasady uczciwej reklamy. - Nie da się wpuścić na rynek produktu bez reklamy. To tak jak puszczanie oka do dziewczyny po ciemku - zaznaczyła Karczewska.
Munipulowanie informacjami
Pracownicy UOKiK przedstawili wyniki swoich badań, dotyczących rzetelności reklam usług finansowych. Wynikało z nich, że w reklamach tych często w różny sposób manipulowano informacjami o kosztach kredytu. Generalnie negatywnymi zjawiskami odnotowanymi w tych reklamach był też brak informacji o ryzykach i opłatach, a także dysproporcje między sposobem prezentacji korzyści produktu (atrakcyjne, kolorowe) w stosunku do sposobu prezentacji informacji o ryzykach i opłatach (ubogie w treść, mała czcionka).
Przekazem reklamowym wprowadzającym w błąd było np. hasło reklamowe "Czas na zmianę lokaty", sugerujące, ze klient ma do czynienia z odmiennym produktem. Inny negatywny przykład to internetowa reklama kredytu konsumenckiego o "koszcie 10 złotych". Tymczasem bardziej szczegółowe informacje o tym kredycie pojawiały się dopiero na kolejnych podstronach. Konsument musiał więc podejmować aktywność, by dowiedzieć się wszystkich niezbędnych informacji, które powinien otrzymać na pierwszej stronie - informowali przedstawiciele UOKiK.
Negatywnym przykładem była także reklama, w ramach której przedsiębiorca zapewniał, że każdemu przyznaje pożyczkę z oprocentowaniem 7 proc., do 150 tys. zł, bez zabezpieczeń. Tymczasem ze szczegółowego regulaminu wynikało, że aby otrzymać taką pożyczkę, należało przystąpić do umowy ubezpieczenia.
Poszukiwany "złoty środek"
Uczestniczący w debacie Norbert Jeziorowicz ze Związku Banków Polskich zapowiadał przygotowanie najbliższych miesiącach wytycznych dla uczestników rynku, m.in. regulujących zasady reklamy. Wyraził też nadzieję, że wytyczne będą "złotym środkiem" między interesem przedsiębiorców, a konsumentów, a jednocześnie będą "w interesie przedsiębiorców, którzy chcą działać zgodnie z prawem". - Ta poważna część rynku, która myśli o swoim biznesie, chce puszczać to oko z poważnymi zamiarami - nawiązał do słów Karczewskiej.
Autor: mw / Źródło: PAP, TVN Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu