Obniżenie wieku emerytalnego, 500 złotych na dziecko, budowa tanich mieszkań - to główne obietnice Prawa i Sprawiedliwości. Zdanie ekspertów, którzy byli gośćmi TVN24 Biznes i Świat, ich spełnienie jest groźne dla gospodarki i nierealne.
Według wyliczeń Forum Obywatelskiego Rozwoju Leszka Balcerowicza obietnice wyborcze Prawa i Sprawiedliwości będą kosztowały 220 mld złotych. Szef PiS Jarosław Kaczyński uważa, że te pieniądze można znaleźć np. poprzez podniesienie o 0,5 proc. PKB deficytu budżetowego.
Szkodliwe obietnice?
Jednak Piotr Kuczyński, główny analityk DM Xelion twierdzi że 0,5 proc. PKB, to jedynie około 8-9 mld złotych. - Jeśli wydamy te 0,5 proc. to na 99,9 proc. znów wpadniemy w procedurę nadmiernego deficytu. Może się okazać, że w przyszłym roku wzrost gospodarczy będzie niższy i wcale nie wyniesie zakładanych w budżecie 3,8 proc., bo widać spowolnienie w strefie euro, szczególnie w Niemczech, a także Chinach. Zatem gdybyśmy dorzucili jeszcze te 0,5 proc. PKB to byłaby mała katastrofa - uważa Kuczyński. Zdaniem Rafała Sadocha, głównego ekonomisty GO Markets Polska realizacja obietnic PiS jest groźna dla polskiej gospodarki.
- Możemy już zapomnieć o prognozach mówiących o tym, że polska gospodarka wzrośnie o 3,8 proc. Zdaje się, że będzie to poniżej 3,5 proc. Przekroczenie procedury nadmiernego deficytu oznacza, że znów jesteśmy "na dywaniku" w Brukseli - twierdzi Rafał Sadoch. Sadoch uważa, że jeśli PiS wygra wybory i stworzy rząd, to z pewnością przyjmie projekt obniżenia wieku emerytalnego. - Jeśli prezydent złoży ustawę, to nie wyobrażam sobie, aby PiS tego nie przeprowadził. A kolejnym postulatem jest 500 złotych na dziecko i też musi być jakoś zrealizowany, bo to jedna z głównych obietnic. Trzeba będzie znaleźć na to środki - mówił Sadoch.
Tanie mieszkania
Jarosław Kaczyński, prezes PiS obiecał również, że kiedy jego partia dojdzie do władzy, to będzie budować "mieszkania dostępne dla zwykłego Polaka, w cenie 2-2,5 tys. zł za metr kwadratowy". - Te mieszkania będzie można wynajmować razem z wykupem. Przy czym ten wykup będzie mógł trwać co najmniej 30 lat, aby miesięczna rata była niewielka - mówił Kaczyński. Sadoch nie traktuje obietnicy Kaczyńskiego poważnie. - Nie ma jej w jakichkolwiek dokumentach. Nie wszystkie z obietnic będą zrealizowane. To jest prawie pewne. Zrealizowane będą dwie-trzy, aby PiS zyskał wiarygodność, a tego typu zapowiedzi rzucane przez głównych polityków zostaną w trakcie rządów rozmyte - powiedział Sadoch. Kuczyński przypomniał, że obecnie ponad 50 proc. mieszkań jest wynajmowanych. - Ludzie nie kupują. Uważają, że lepiej wynajmować, ale wynajem ma sens, kiedy cena jest odpowiednio niska. Prezesowi Kaczyńskiemu chodzi raczej o zwiększenie wolumenu tanich mieszkań na wynajem - uważa Kuczyński.
Emerytury
Goście "Otwarcie dnia" odnieśli się również do słów prezydenta Andrzeja Dudy, który w wywiadzie dla TVN24, przyznał, że wcześniejsze przejście na emeryturę, będzie oznaczało niższe świadczenie. - Dobrze jest Polakom dawać wybór, ale na rynku pracy nie zawsze pracownik ma wybór. Być może pracodawca będzie kierował na emeryturę osoby, które już spełniają kategorię wiekową. Wtedy de facto nie do pracownika będzie należał ten wybór. Musimy mieć świadomość, że pracownicy mogą być wypychani na emeryturę. Tak się dzieje nawet teraz, mimo że istnieje teoretyczna czteroletnia ochrona zatrudnienia pracownika w okresie przed przejściem na emeryturę. Pracodawcy często zwalniają takie osoby, bo potem stają się nietykalne - uważa Sadoch. Kuczyński podkreślił, że długość życia Polaków wydłuża się. - Dlatego niestety musimy pracować dłużej i to oczywiste. Słyszy się już teraz w środowisku PiS, że po obniżeniu wieku emerytalnego świadczenia będą wynosić 60 proc. ostatniej pensji. Teraz jest to 25 proc. Jeśli by tak było, to ja bardzo chętnie skorzystam, ale pytanie kto za to zapłaci? To nierealne - mówił Kuczyński.
Autor: msz / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24BiŚ