W końcówce 2025 roku może być przestrzeń do obniżenia taryf - oceniła minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska w Radiu Zet.
- Idziemy teraz w kierunku 30 proc. energii pochodzącej z OZE, ponieważ im więcej będzie tego typu energii w miksie energetycznym, tym energia będzie tańsza - tłumaczyła we wtorek ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska w Radiu Zet.
- Już za rok ceny prądu będą niższe, bo wychodzimy z górki pokryzysowej. Taryfy ustaliliśmy teraz na 1,5 roku, więc w końcówce przyszłego roku jest przestrzeń do dalszego obniżenia taryfy i jestem przekonana, że kolejne taryfy ustalone przez niezależny URE będą niższe niż obecnie - powiedziała Hennig-Kloska.
- Im więcej będzie odnawialnych źródeł w miksie energetycznym, tym prąd będzie tańszy - mówiła.
Dopytywana, o ile procent spadną ceny, odpowiedziała: "ceny energii są dynamiczne, one zmieniają się każdego dnia, ale widać, że z dnia na dzień te ceny na rynku, na Towarowej Giełdzie Energii są niższe".
- To przekłada się na niższe wnioski taryfowe spółek - podkreślała.
Ceny prądu w 2024 roku
Od 1 lipca do końca roku obowiązuje nowa cena maksymalna za energię elektryczną dla gospodarstw domowych - 500 zł za MWh netto, bez względu na zużycie energii.
Na mocy przepisów obowiązujących do 30 czerwca gospodarstwa domowe płaciły 412 zł za MWh netto do wyznaczonych limitów zużycia. Po ich przekroczeniu cena wynosiła 693 zł za MWh.
Prezes URE zatwierdził nowe taryfy dla tzw. sprzedawców z urzędu na średnim poziomie 622,8 zł za MWh netto, ale dla gospodarstw domowych ceny taryfowe po 1 lipca nie mają znaczenia - płacą i tak 500 zł za MWh.
Od 1 lipca 693 zł za MWh zostało utrzymane jako maksymalna cena dla innych wskazanych w ustawie odbiorców tzw. wrażliwych. To m.in samorządy, spółdzielnie mieszkaniowe, szkoły, żłobki, szpitale oraz małe i średnie firmy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock