Urząd Regulacji Energetyki poinformował w środę, że trwa analiza złożonych wniosków taryfowych w sprawie cen prądu na 2020 rok. Urząd zwrócił się do spółek o doprecyzowanie wybranych informacji.
Cztery kontrolowane przez państwo spółki energetyczne (Polska Grupa Energetyczna, Enea, Energa i Tauron) 15 listopada złożyły nowe wnioski taryfowe w sprawie cen prądu.
"Po analizie przedłożonych wyliczeń zwróciliśmy się do spółek obrotu o doprecyzowanie wybranych informacji. Wezwaliśmy spółki do złożenia wyjaśnień w toku postępowania taryfowego. Drugiego grudnia minął termin przesłania odpowiedzi, wszyscy przedsiębiorcy go dotrzymali" - wyjaśniła rzecznik prasowa URE Agnieszka Głośniewska. Jak dodała, 2 grudnia do URE wpłynęły też wnioski taryfowe dystrybutorów. Wskazała, że kolejnym etapem prowadzonego postępowania jest analiza tych dokumentów. "Jednocześnie, biorąc pod uwagę, że na całkowity koszt energii elektrycznej składają się koszty jej sprzedaży oraz koszty dystrybucji (transportu), dla których wnioski taryfowe spłynęły do URE również 2 grudnia, dopiero po szczegółowym przeanalizowaniu wszystkich przesłanych przez przedsiębiorców informacji będziemy mogli kompleksowo ocenić finalny poziom poziomu ewentualnej zmiany całkowitego kosztu dostarczania energii elektrycznej dla gospodarstw domowych na rok 2020" - podała Agnieszka Głośniewska.
Zamrożenie cen energii
Zamrożenie cen prądu obowiązuje tylko do końca roku. Jeżeli nie będzie zatem przedłużenia terminu zamrożenia cen lub innej ingerencji ze strony rządu, to od początku roku rachunki za energię wzrosną.
Minister rozwoju Jadwiga Emilewicz poinformowała we wtorek w rozmowie z portalem Gazeta.pl, że rząd nie planuje przygotowania ustawy regulującej ceny energii w 2020 roku. - Nie będzie żadnej specustawy, nie będzie kolejnych rekompensat - zaznaczyła szefowa MR.
Wicepremier oraz minister aktywów państwowych Jacek Sasin 18 listopada w rozmowie z RMF FM zapewniał, że "podwyżki dla indywidualnych odbiorców nie będzie". - I zrobimy wszystko, żeby tak się stało - dodał. Dopytywany, jak to będzie wyglądało w przypadku firm, odpowiedział, że dla nich "ta podwyżka była już w tym roku, szczególnie dla dużych firm". - Dla tych małych, średnich udało się utrzymać te ceny, ale nie da się tego robić w nieskończoność. Podmioty gospodarcze muszą liczyć się z tym, że będą musiały płacić za prąd tyle, ile wynika to z rynkowych cen wytwarzania energii - powiedział Sasin.
Później, w kontekście nowych wniosków taryfowych, zapowiedział naradę z prezesami państwowych spółek: PGE, Energi, Enei i Taurona. - Jest intencją rządu, by te ceny dla indywidualnych odbiorców nie wzrosły. Będziemy tutaj szukać takich możliwości, żeby firmy energetyczne były w stanie utrzymać dotychczasowe taryfy dla tych odbiorców - powiedział minister.
Premier o rachunkach
Na konferencji prasowej 21 listopada o kwestię cen prądu pytany był także premier Mateusz Morawiecki. - Miejmy na uwadze ład korporacyjny i jakkolwiek udział kontrolny Skarbu Państwa jest duży, jest rzeczywiście pakiet kontrolny w tych czterech spółkach energetycznych, ale są też inne spółki energetyczne, to są one samodzielnymi podmiotami zgodnie z Kodeksem handlowym - wyjaśniał szef rządu.
Oprócz tego - jak wskazywał premier - jest "niezależny regulator - Urząd Regulacji Energetyki, który na podstawie różnych ustaw podejmuje swoją autonomiczną decyzję, tak jak to było rok temu".
- My robimy wszystko, żeby ceny prądu dla Polaków, dla gospodarstw domowych, również dla przedsiębiorców, były jak najniższe w Europie. Zobaczymy, jak ten proces dalej będzie przeprowadzany. On jest teraz w rękach Urzędu Regulacji Energetyki - stwierdził Mateusz Morawiecki.
Prezes Urzędu Regulacji Energetyki przyjmuje wnioski, następnie są one analizowane i albo zatwierdzane, albo prezes wzywa spółki obrotu do ich korekty. Przedsiębiorstwo energetyczne może wprowadzić taryfę do stosowania nie wcześniej niż po upływie 14 dni i nie później niż do 45. dnia od dnia jej opublikowania przez Prezesa URE.
Autor: mb / Źródło: PAP, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: piaxaby.com