Rząd Prawa i Sprawiedliwości trafił na barierę, którą sobie sam wybudował - powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 dr Bogusław Grabowski, były członek Rady Polityki Pieniężnej. W ocenie ekonomisty "jesteśmy w dramatycznej sytuacji w zakresie finansów publicznych". - Mamy pożar w burdelu. To jest jedyne, co można powiedzieć o finansach publicznych teraz - powiedział Grabowski. Zdaniem byłego członka RPP inflacja w Polsce "na pewno przebije 20 procent".
W środę Sejm uchwalił ustawę o zmianie ustawy o podatku od niektórych instytucji finansowych oraz ustawy o zmianie ustawy o finansach publicznych oraz ustawy Prawo ochrony środowiska. W ustawie znalazły się przepisy, mające na celu wyłączenie z limitu wydatków objętych stabilizującą regułą wydatkową środków, jakie zostały w 2022 roku przeznaczone na działania mające na celu obniżenie cen energii oraz zakupy gazu.
- Jesteśmy w dramatycznej sytuacji w zakresie finansów publicznych - ocenił Bogusław Grabowski, były członek RPP.
Stan budżetu
Jak przypominał, "w styczniu tego roku została przyjęta ustawa budżetowa na 2022 rok, która była totalną fikcją". - Ta ustawa zakładała, i tak był ustalony limit wydatków, że średnioroczna inflacja będzie 3,3 procent. To już był skandal, bo wtedy inflacja była powyżej 9 procent, jak przegłosowali w Sejmie tę ustawę. Co to daje? To na przykład powoduje, że jeżeli zakładamy na nierealistycznie niskim poziomie tę inflację, to emeryci dostali jedną indeksację (waloryzację - red.) w ciągu roku, a powinni dostać dwie - tłumaczył ekonomista.
- Oni dostali trzynastą i czternastą emeryturę, ale zamiast w procesie indeksacyjnym, to przyjęli jako ogromny dar od pana Jarosława Kaczyńskiego i PiS-owskiego rządu, żeby się odwdzięczyć. Nikt im łaski nie robił - dodał gość "Jeden na jeden" w TVN24.
Grabowski zwrócił przy tym uwagę, że na przykład opiekunowie osób z niepełnosprawnościami "nie dostali tego, co im się należy". - Ale to wola Pana i Plebana, komu będzie rozdawał te pieniądze - stwierdził.
"Mamy pożar w burdelu"
- Jak można funkcjonować w ustawie, która przewiduje limit wydatków, przy inflacji 3,3 procent, jak ta inflacja jest teraz 18 procent, no bo wypychamy wszystkie wydatki do funduszy. Możemy sobie wypychać, dlatego nie trzeba nowelizować tej ustawy (budżetowej - red.). Problem polega tylko na tym, że rząd PiS-u trafił na barierę, którą sobie sam wybudował, i te fundusze, głównie fundusz covidowy w Banku Gospodarstwa Krajowego nie jest już w stanie emitować obligacji pod te wydatki, które rząd do niego wypycha - zauważył ekonomista.
Jak zwracał uwagę były członek RPP, "te fundusze nie mają żadnych dochodów, a wydają pieniądze tylko z emisji obligacji, z przyrostu długu".
Grabowski mówił, że "polski system finansowy nie jest w stanie zaabsorbować takiej ilości obligacji, jaką rząd musi wyemitować, żeby sfinansować gwałtownie, lawinowo narastający deficyt finansów publicznych". - Nie byli w stanie emitować obligacji, trafili na niemożność emisji i nagle się okazało, że rząd nie może już wypychać tych wydatków poza budżet, musi je realizować w budżecie, to trzeba byłoby zmienić ustawę o finansach publicznych - powiedział.
W ocenie ekonomisty "najpierw można było zmienić ustawę budżetową, ale tej nie można zmienić, dlatego że Konstytucja RP precyzyjnie opisuje proces legislacyjny przy zmienianiu ustawy budżetowej, on jest długi". - Nie można, tak jak to PiS robi - z pieca na łeb - włożyć jakąś wrzutkę o godzinie 12, o godzinie 13 zbiera się komisja sejmowa, a wieczorem już ją przyjmujemy - tłumaczył. - Dlatego teraz ta ustawa, która powoduje, że część wydatków budżetu z tego roku nie będzie liczona do tego limitu wydatków - ocenił gość "Jeden na jeden" w TVN24.
Jego zdaniem w efekcie "nie tylko przekroczymy normalny limit, konstytucyjny, ustawowy wydatków". - Jednocześnie jestem przekonany, że w grudniu - tak jak w poprzednim roku - będziemy mieli gwałtowny wzrost wydatków budżetowych - powiedział były członek RPP.
- Tego typu sytuację, którą teraz mamy, można określić tylko jednym mianem, tak jak się nazywał znany kabaret warszawski występujący na wielu scenach teatru warszawskiego - mamy pożar w burdelu. To jest jedyne, co można powiedzieć o finansach publicznych teraz - ocenił Bogusław Grabowski.
Bogusław Grabowski o komisji śledczej
Grabowski stwierdził, że nie wyobraża sobie, "żeby nie było specjalnej, nadzwyczajnej komisji śledczej w parlamencie, która będzie przesłuchiwała wszystkich od premiera, ministrów i wiceministrów, jak ten proces wyglądał, i ustali winnych, skierowując akty oskarżenia do Trybunału Stanu czy prokuratury".
Zdaniem gościa programu "Jeden na jeden" w TVN24 "rząd będzie zmuszony i będzie zadłużać Polskę za granicą". - Już pierwsze 4,5 miliarda dolarów obligacji zostało uplasowane i będziemy teraz zadłużali się za granicą bez jakiejkolwiek kontroli społecznej, parlamentarnej. Rząd będzie zadłużał całe finanse publiczne, czyli nas, wystawiając nas dodatkowo na ryzyko kursu walutowego i ewentualnie na ryzyko niewypłacalności - powiedział.
Jak mówił, "ma nadzieję, że grozi nam bankructwo, dlatego że Polacy wreszcie otrzeźwieją i na drugi rok w wyborach użyją swojej kartki wyborczej, by postawić temu wszystkiemu tamę". Jednocześnie wskazał, że "wszystko to, co się teraz dzieje złego, to będziemy my, jako społeczeństwo, musieli zapłacić".
Grabowski tłumaczył, jak obecny stan finansów publicznych przełoży się na nasze portfele. - Każdy z nas jest zadłużony na 45 tysięcy złotych, czyli przeciętna rodzina trzyosobowa na 135 tysięcy. Każdy będzie płacił większe podatki, przez to będzie miał mniejsze wydatki na to, do czego państwo jest powołane: na oświatę, na edukację, na służbę zdrowia - wyliczał.
Inflacja w Polsce "przebije 20 procent"
Główny Urząd Statystyczny podał we wtorek, że inflacja w Polsce w październiku 2022 roku wyniosła 17,9 proc., licząc rok do roku. Narodowy Bank Polski w centralnej ścieżce listopadowej projekcji prognozuje, że inflacja w 2022 roku wyniesie 14,5 proc., w 2023 roku - 13,1 proc., a w 2024 roku - 5,9 proc.
- To są wszystko bajki. Modeli deterministycznych, które stosuje NBP, teraz trzeba używać z przymrużeniem oka, bo one nie spełniają podstawowego warunku koniecznego, przy którym były tworzone, tak zwanej ciągłości funkcji. Chociażby zerwane łańcuchy dostaw powodują, że funkcja produkcji nie jest ciągła - komentował były członek RPP. W jego ocenie realia przerosły modele.
Grabowski ocenił, że "inflacja na pewno przebije 20 procent". - Co będzie dalej, będzie zależało na przykład od tego, na ile sfera budżetowa będzie sobie pozwalała wchodzić politykom Prawa i Sprawiedliwości na głowę i obniżać swoje realne wynagrodzenia, które są zjadane przez taki wysoki poziom inflacji. Jeżeli się włączy procesy indeksacyjne do wynagrodzeń, mamy ścieżkę prowadzącą do dalszego szybkiego wzrostu inflacji - powiedział gość "Jeden na jeden" w TVN24.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24