Przedstawienie zarzutów przez KE rosyjskiemu Gazpromowi to z polskiego punktu widzenia decyzja dekady - uważa b. szef resortu skarbu Mikołaj Budzanowski. Rosyjska spółka nie będzie jednak skora do zapłacenia kary - ocenia Piotr Kasprzak z Hermes Energy Group.
Zdaniem b. ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego z punktu widzenia polskich interesów Komisja Europejska podjęła jedną z ważniejszych decyzji w ostatniej dekadzie. - KE potwierdziła naszą ocenę o nadużywaniu pozycji dominującej przez Gazprom. Dobrze, że po kilku latach ktoś obiektywnie to ocenił i będzie domagał się konsekwencji prawnych i finansowych. Czas bezczynności się skończył - powiedział PAP Budzanowski.
KE: Gazprom łamie przepisy
KE przedstawiła w środę formalne zarzuty wobec rosyjskiej spółki Gazprom o nadużywanie monopolistycznej pozycji na rynku gazu w Europie Środkowej i Wschodniej. Bruksela uważa, że rosyjski gigant łamał unijne prawo. Komisja zarzuca rosyjskiej spółce, że niektóre z jej praktyk biznesowych na rynkach Europy Środkowej i Wschodniej są nadużywaniem dominującej pozycji i naruszają prawo konkurencji. Na podstawie swojego dochodzenia KE wstępnie stwierdziła, że Gazprom łamie unijne przepisy antymonopolowe, m.in. poprzez utrudnianie swoim klientom reeksportu gazu. - W kontraktach w tych krajach ceny gazu są powiązane z cenami ropy - mówiła unijna komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager wyjaśniając, że problematyczna nie jest sama indeksacja cen gazu do ropy, ale sposób, w jaki Gazprom wykorzystywał tę formułę, aby narzucać swoim klientom niekorzystne ceny. Komisja Europejska może ukarać rosyjski koncern grzywną do 10 procent jego rocznych przychodów. Oznacza to, ze Gazpromowi grozi grzywna nawet do 15 mld dolarów.
Polska poszkodowana
Jak zauważył Budzanowski, decyzja KE ma implikacje prawne, czyli będzie prowadziła do zmiany obowiązujących kontraktów gazowych tak, by dostosować je do wymogów prawa unijnego. - Po drugie, pozostanie do rozstrzygnięcia kwestia okresu między 2004 a 2011 r., kiedy to umowy te funkcjonowały i gaz był dostarczany do krajów UE w oparciu o nieuczciwe praktyki. To jest bardzo interesujące, bo to nie dotyczy tylko jednego roku, tylko wielu lat, od momentu wejścia do UE nowych krajów. Warto podkreślić, że we wszystkich trzech głównych zarzutach pojawia się Polska, jako kraj, który w największym stopniu był poszkodowany przez nieuczciwą politykę cenową Gazpromu w okresie objętym przedmiotem badania, czyli od momentu wejścia Polski do UE - powiedział. Zwrócił uwagę, że decyzja KE będzie miała wpływ na renegocjacje długoterminowego kontraktu, jakie w ramach tzw. okna negocjacyjnego prowadzi z Gazpromem spółka PGNIG. - Chodzi przede wszystkim o formułę kształtowania ceny, która jest przedmiotem renegocjacji. W związku z tym jest to dla nas korzystny moment. Nawet jeśli Gazprom nie zgodzi się z tym, co zarzuciła mu KE, i polska strona będzie zmuszona zwrócić się do arbitrażu, to dzięki decyzji KE zdobywamy bardzo cenne argumenty, trzeba podkreślić - obiektywne argumenty instytucji unijnej - uważa Budzanowski. Pytany o możliwość nałożenia na rosyjskiego monopolistę kary finansowej, Budzanowski nie wykluczył takiej możliwości. - Jeśli KE stwierdza, że była prowadzona nieuczciwa polityka cenowa i przedstawia dowody, że Polska jest jednym z pięciu poszkodowanych krajów z największym wolumenem gazu (ok. 10 mld m. sześc.), to ktoś powinien za to ponieść konsekwencje finansowe - powiedział.
KE stawia zarzuty i Amerykanom, i Rosjanom
B. szef resortu skarbu zwrócił uwagę na moment, w jakim KE postawiła Rosjanom zarzuty. - KE była na to gotowa już od roku, ale nie chciała tego ujawniać. Postanowiła podejść do tego taktycznie i postąpiła w tym przypadku bardzo zgrabnie: w zeszłym tygodniu postawiła zarzuty wobec Googla, czyli spółki amerykańskiej, w tym przeciwko spółce rosyjskiej. To jest strategicznie dobrze przemyślana decyzja. KE pokazuje, że nie jest antyrosyjska czy antyamerykańska. Przekazuje komunikat, że traktuje wszystkich równo - dodał. Zdaniem prezesa Hermes Energy Group Piotra Kasprzaka, z punktu widzenia odbiorców decyzja KE powinna wpłynąć na poprawę transparentności cen na rynku gazu w Europie. - Jej konsekwencją będzie jednak zaostrzenie stosunków z Gazpromem, a także kolejne straty finansowe dla rosyjskiego giganta. W związku z tym, ostateczny wpływ decyzji KE na ceny gazu w kontraktach długoterminowych oraz na rynkach hurtowych pozostaje niejasny. Z jednej strony taka decyzja powinna oznaczać wywarcie presji na Gazprom w zakresie obniżenia cen, jednak w obecnej sytuacji, w jakiej znajduje się rosyjska spółka, trudno jest prognozować jej reakcję na nałożoną karę - podkreślił. Dlatego - jak dodał Kasprzak - jest "wielce prawdopodobne, że w świetle napiętych stosunków na linii Bruksela – Moskwa oraz pogarszającej się sytuacji rosyjskiej gospodarki i Gazpromu, rosyjska spółka nie będzie skora do zapłaty kary. Możliwy jest zatem scenariusz, w którym Gazprom będzie starał się zademonstrować swoją siłę poprzez czasowe ograniczenie eksportu gazu do Europy, co w krótkim okresie może skutkować wzrostem cen na rynkach hurtowych” – ocenił. Z powodu blokowania rewersowych dostaw gazu na Ukrainę Gazprom stracił już prawie 6 mld dol. z czego około 5 mld to strata przychodów a 400 tys. to kary jakie musiał wypłacić swoim partnerom biznesowym z powodu niedostarczania nominowanych wolumenów.
Autor: km / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Gazprom