TVN24 dotarło do osób, które czują się przez byłego urzędnika oszukane. To właśnie od nich Król nabył działkę w Nienadowej.
- On wysłał kolegę, czy bym nie sprzedał działki. Mówię, że może bym sprzedał, i się zaczęło. Wzięli mnie w obroty… Cały czas mówił, że to on będzie budował. Pytałem: "ty to kupujesz dla kogoś?", a on: "gdzie, coś ty, my będziemy sąsiadami". Cuda świata. A potem sprzedał za miliony - opowiada w rozmowie z TVN24 Czesław Barszczak, były właściciel działki.
- Poważnie się czuję oszukany. Ja na to wszystko zapracowałem. On się wzbogacił, a ja muszę dalej ryć. Żona chora, ja chory - dodaje.
Z kolei Jolanta Barszczak, małżonka Czesława, przyznaje, że również czuje się zmanipulowana. - Czuję się oszukana. W biały dzień. On był nachalny, przyjeżdżał po kilka razy dziennie, nagabywał wieczorami. Mówił, że to tylko dla siebie, że postawi dom. A potem wyszło, że stoi sklep - wyjaśnia.
Kupił tanio, sprzedał drogo - i bez przeszkód
Na sprawę zwróciła uwagę rzeszowska redakcja TVP3. Jak opisuje, w chwili zakupu ziemia miała status działki rolnej, a prawo pierwokupu należało do rzeszowskiego oddziału KOWR - instytucji, w której Mariusz Król był zastępcą dyrektora. KOWR jednak z tego prawa nie skorzystał.
Ówczesny dyrektor KOWR w Rzeszowie, Jerzy Borcz (również działacz PiS), tłumaczy dziś, że decyzja o rezygnacji z pierwokupu była formalnie zgodna z przepisami. - Nie mogliśmy spekulować cenami, obowiązywały nas przepisy ustawy. To nie była cena rynkowa dla gruntów rolnych - uzasadnił w rozmowie z portalem torzeszow.pl.
Król zapewnia, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. - Kupiłem działkę od prywatnej osoby, dałem 256 tysięcy złotych. To mało? Cena była uczciwa - przekonywał w rozmowie z TOK FM.
CBA nie dopatrzyło się nieprawidłowości, ale politycy domagają się wyjaśnień
Jak informuje TOK FM, sprawą zajmowało się już Centralne Biuro Antykorupcyjne, które nie stwierdziło naruszenia procedur. Jednak politycy koalicji rządowej zapowiadają, że będą domagać się ponownego zbadania decyzji podejmowanych przez rzeszowski KOWR - oraz sprawdzenia, czy do podobnych przypadków nie dochodziło w innych regionach.
Poseł PSL Adam Dziedzic komentuje: - Wykorzystano mechanizmy państwowe do prywatnych zysków. To nie powinno mieć miejsca w instytucji, która ma wspierać rolników.
KOWR i problemy z CPK
O nieprawidłowościach w KOWR dowiedzieliśmy się przy okazji ujawnienia sprzedaży działki kluczowej dla projektu CPK.
Jak poinformowała w ubiegłym tygodniu Wirtualna Polska, w 2023 r., niedługo przed oddaniem władzy przez PiS, Ministerstwo Rolnictwa wydało zgodę na sprzedaż przez KOWR wiceprezesowi firmy Dawtona Piotrowi Wielgomasowi działki o powierzchni 160 ha, przez którą ma przebiegać linia kolei dużej prędkości z Warszawy do lotniska CPK. Według portalu w 2023 r., ale jeszcze przed transakcją, firmę Dawtona odwiedzał ówczesny minister rolnictwa Robert Telus.
Ostatecznie transakcja sprzedaży została zawarta 1 grudnia 2023 r., krótko przed oddaniem władzy przez PiS. Według WP wartość działki mogła wzrosnąć nawet kilkunastokrotnie, niebawem mogłaby kosztować nawet 400 mln zł.
W środę w siedzibie Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR) odbyło się spotkanie kierownictwa tej instytucji m.in. z właścicielem działki w Zabłotni, wiceprezesem Dawtony Piotrem Wielgomasem, w sprawie odzyskania przez Skarb Państwa działki potrzebnej pod CPK.
- Będzie, mówiąc bardzo potocznie, zwrot nieruchomości za cenę, jaka była zapłacona w pierwotnym akcie notarialnym. Pan Piotr (Wielgomas - PAP) rezygnuje z wszelkich roszczeń co do nakładów, zatem tylko i wyłącznie zwrot nieruchomości za cenę pierwotnego zakupu - powiedział dyrektor KOWR Henryk Smolarz po spotkaniu.
Minister rolnictwa Stefan Krajewski pytany, czy będą kolejne dymisje w KOWR w związku z tą sprawą (kilka osób zostało już zdymisjonowanych), odparł, że kontrola w KOWR jest prowadzona i jeżeli jej wyniki będą dawały do tego podstawę, to takie decyzje będą podejmowane. Dodał, że jeśli będzie potrzeba, będą też kierowane doniesienia do organów ścigania lub prokuratury.
Szef resortu rolnictwa zaznaczył, że poza sprawą działki w Zabłotni jest "wiele kwestii", które były już zgłaszane do prokuratury, były przedmiotem kontroli NIK lub KAS. Jak stwierdził, "te wszystkie kwestie należy wyjaśnić jak najszybciej".
Autorka/Autor: Jan Sowa/ams
Źródło: TOK FM, TVP3 Rzeszów, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24