Nowy rok prowokuje do zadawania pytań. Co się wydarzy? Jakie tematy zdominują dyskusje w 2025 roku? Czy szykują się jakieś znaczące zmiany? Większość ekspertów jest pewna jednego. To będzie rok sztucznej inteligencji. Ale nie tylko. O trendach na najbliższe miesiące rozmawiamy z Moniką Borycką z TrendRadar oraz Mają Musznicką-Janiec z Trendify.lab.
W 2008 roku biuro amerykańskiego Dyrektora Wywiadu Narodowego opublikowało dokument, w którym analitycy próbowali przewidzieć, jak świat będzie wyglądał w 2025 roku. "Więcej zmienności niż kontynuacji"; "dominacja USA będzie mniej znacząca"; "możliwość wystąpienia globalnej pandemii" - to tylko kilka wniosków. Niektóre zaskakują trafnością. Czy wydarzenia z przyszłości da się przewidzieć? Nie do końca. Ale można próbować.
Na pytania dotyczące przyszłości odpowiedzi szukają - nie tylko na przełomie grudnia i stycznia, a przez cały rok - analityczki i analitycy trendów. Obserwują zmieniające się tendencje i próbują na podstawie poszlak zidentyfikować ducha czasów (z niem. Zeitgeist). Czego pragniemy, czego się obawiamy, czego w życiu mamy za mało, a w jakich dziedzinach nastąpił przesyt. Taka wiedza może być bardzo przydatna np. dla marek pracujących nad nowymi produktami. Skorzystają jednak nie tylko one.
- Zastanawianie się nad trendami pomaga nam w tworzeniu długoterminowych strategii. Możemy też zauważyć potencjalne niebezpieczeństwa, czerwone flagi i zastanowić się, jak ich uniknąć - tłumaczy Monika Borycka, analityczka, założycielka firmy TrendRadar.
Od pewnego czasu rośnie zainteresowanie śledzeniem trendów. Zdaniem analityczki zaczęło się to mniej więcej w czasie pandemii. - Być może niepewność i obawy związane z tym dziwnym, nieprzewidywalnym okresem sprawiły, że chcieliśmy mieć dostęp do wiedzy na temat tego, jak sytuacja może się rozwinąć - tłumaczy Borycka.
Nie jest to jednak takie łatwe. - Żyjemy w tak dynamicznych czasach, że dominujące tendencje zmieniają się bardzo szybko - dodaje. - Mówi się wręcz o hipercyklach trendów. Jeszcze na dobre nie zdążymy zagłębić się w to, co się pojawia, a już czekają nowości. Do tego świat trendów się zdecentralizował, jest dużo baniek, osobnych nurtów. Inne tendencje będą kształtować technologie, jeszcze inne - kulturę. Niektóre są widoczne tylko lokalnie. Ale możemy dostrzec pewne nastroje, powtarzające się w różnych miejscach na świecie i w rozmaitych dziedzinach - stwierdza.
Jakie nastroje dominują na początku 2025 r.?
Sztuczna inteligencja i badanie granic
Większość analityków jest pewna jednego: rok 2025 będzie rokiem sztucznej inteligencji.
- Rosnące znaczenie AI w wielu dziedzinach życia będzie dominującym trendem - uważa Maja Musznicka-Janiec z Trendify.lab. - Z fazy eksperymentalnej wchodzimy w etap intensywnych działań. Ten wątek pojawia się naprawdę wszędzie. Wpływa nie tylko na świat technologiczny, ale też na media czy kulturę - wyjaśnia.
Z jednej strony będzie można zrzucać niektóre zadania na AI. Jak mówi Musznicka-Janiec, coraz popularniejsi staną się tzw. Agenci AI. Czy to znaczy, że będziemy szpiegować sztuczną inteligencję (albo ona nas)? Nie. - Agenci AI to takie narzędzia, które będą wykonywać niektóre zadania za człowieka. To dynamicznie rozwijająca się gałąź - zapewnia analityczka - Warto być na bieżąco, żeby technologia AI nas nie zaskoczyła. Jeśli poznamy jej narzędzia, nawet takie podstawowe, będzie nam łatwiej wraz z ich rozwojem. A ta technologia już z nami zostanie. To na pewno będzie budziło obawy, ale spodziewam się rosnącej normalizacji użycia AI - zaznacza.
No właśnie, obawy. Coraz częstsze wykorzystywanie nowych narzędzi będzie budziło różne emocje odbiorców. Biznes będzie badał granice akceptacji wykorzystywania AI. Niedawno obserwowaliśmy to w Polsce, gdy jedna z krakowskich rozgłośni stworzyła "prezenterów", którzy mieli prowadzić programy. - Opór był bardzo duży. Słuchaczom nie podobał się też "wywiad" z Wisławą Szymborską, również wygenerowany przez AI - przypomina Monika Borycka. Podobnie jest też na świecie.
- Coca-Cola została mocno skrytykowana, gdy wygenerowała świąteczną reklamę w całości przy pomocy AI. Osoby, którym spot się nie spodobał, mówiły, że firma "zabiła magię świąt".
"Fałsz jest nową prawdą"
Uśmiechnięta kobieta w stroju kucharki prezentuje swój najnowszy wypiek: chałkę w kształcie konia rzeczywistych rozmiarów. Pod wpisem w mediach społecznościowych zaroiło się od gratulacji. Tyle że "chałkoń" - jak ochrzcili go internauci - nie istnieje. Zarówno on, jak i pracownica piekarni, powstali dzięki sztucznej inteligencji.
Stworzenie "chałkonia" miało być żartem, ale zwróciło uwagę na poważny problem. Sztuczna inteligencja rozwija się i coraz częściej zastanawiamy się, co jest prawdą, a co nie. - Napięcie między rzeczywistością i fałszem będzie coraz silniejsze, co wyraża trend "Fake is the new real". Coraz trudniej odróżnić fikcję od rzeczywistości - stwierdza Monika Borycka.
Szczególny problem z identyfikacją wygenerowanych treści będą mieli seniorzy i inne osoby, które słabiej orientują się w świecie cyfrowym. Problem będzie się jeszcze pogłębiał. Według niektórych raportów w 2026 roku 90 proc. treści, które będą do nas docierać, będą wygenerowane z udziałem AI. Maja Musznicka-Janiec zwraca uwagę, że możemy już mówić o kryzysie zaufania wobec tego, co widzimy w sieci.
- W dobie tak zwanych mediów syntetycznych coraz większe znaczenie będzie miała autentyczność i sprawdzone, zweryfikowane treści - podkreśla. - Factchecking musi być na wysokim poziomie, tego będą wymagać odbiorcy. Z drugiej strony Mark Zuckeberg ogłosił, że w jego serwisach (m.in. Facebook) podejście do factcheckingu i moderacji treści zostanie poluzowane - dodaje.
Zdaniem Moniki Boryckiej coraz częściej będziemy dyskutować o kosztach wiarygodności. - Będą je ponosić nie tylko sami odbiorcy, ale też firmy i marki, które będą musiały częściej udowadniać, że ich przekazy są prawdziwe, niezafałszowane. Że nikt się pod nie nie podszywa - dodaje Borycka. - Trudniejsze może się też stać potwierdzanie tożsamości. Stworzenie cyfrowego "bliźniaka" przestaje być problemem. A stąd już tylko krok do wykorzystania takiej wygenerowanej przez AI postaci na przykład na służbowym zoomie - dodaje.
Przed kilkoma miesiącami pokazał to popularny amerykański przedsiębiorca i podkaster Reid Hoffman. W ramach eksperymentu "nakarmił" sztuczną inteligencję dotychczasowymi odcinkami swojego programu i porozmawiał ze swoim "cyfrowym bliźniakiem". - Niełatwo było ich rozróżnić - stwierdza Borycka.
Zaprzyjaźnij się z (ro)botem
A co, jeśli człowiek powoli przestanie być potrzebny? - Obserwujemy napięcie pomiędzy człowiekiem a maszyną - potwierdza Borycka. - Narzędzia AI coraz częściej towarzyszą nam w życiu, w związku z tym pojawiają się pytania i wątpliwości, kto będzie dominował: człowiek czy zaawansowana technologia - dodaje.
Część prostych kontaktów międzyludzkich zostaje zastąpionych przez kontakt z wirtualnym bytem. Wystarczy telefon na dowolną infolinię, by "porozmawiać" z botem, czyli maszyną. Sklepy internetowe chętnie korzystają z pomocy wirtualnych asystentów. Ta technologia będzie się rozwijać.
- Rośnie zainteresowanie - szczególnie ze strony inwestorów - robotami humanoidalnymi, czyli zaprojektowanymi tak, aby przypominać człowieka, na przykład podobnie się poruszać - tłumaczy Borycka. - Ambicją wielu firm technologicznych jest dziś to, aby wprowadzić je do masowej produkcji, ale też masowego użytku, czyniąc z nich roboty ogólnego przeznaczenia. Wiele specjalistów wskazuje, że uda się to w ciągu najbliższych lat - stwierdza.
Przykładem może być Optimus produkowany przez firmę Tesla. Reklamowany jest jako "dwunożny robot humanoidalny ogólnego przeznaczenia, zdolny do wykonywania zadań, które są niebezpieczne, powtarzalne lub nudne". Ma kosztować ok. 30 tys. dolarów (120 tys. zł) i być w stanie wyprowadzić psa na spacer, umyć naczynia czy posprzątać w domu. Trend zauważyli też celebryci. - Ostatnio z Optimusem na swoim Instagramie zapozowała Kim Kardashian - śmieje się Borycka.
Wyłączenie wtyczki
Przy takim natężeniu trendów związanych z zaawansowaną technologią nie dziwi powstanie trendu przeciwnego - docenianie życia poza internetem i szukanie aktywności w świecie rzeczywistym. Bez telefonów i ciągłego relacjonowania swojego życia w mediach społecznościowych.
- Jeszcze kilka lat temu nie widzieliśmy w social mediach niczego złego, ale coraz częściej zauważamy, że dzielą i polaryzują, zamiast łączyć - zwraca uwagę Maja Musznicka-Janiec. - Im większe znaczenie w naszym życiu ma technologia, tym mocniej jesteśmy tym zmęczeni. Ciągłe połączenie z siecią, nieustanne powiadomienia, praca i relacje funkcjonujące w sieci. Nie wiemy, co możemy w tej sytuacji zrobić, a to rodzi frustrację. Big techy robią wszystko, żebyśmy w tym świecie przebywali jak najwięcej, ale my coraz częściej mamy potrzebę wyjścia do "prawdziwego", namacalnego świata. W świecie cyfrowym potrzebujemy prawdziwych relacji, okazji do spotkań twarzą w twarz, do doświadczania. Będziemy szukać rozwiązań, które nam to umożliwią - prognozuje.
Ten trend zauważa także Monika Borycka. - Zastanawiamy się, jak wiele chwil z naszego życia chcemy przeżywać online. Koncept mediów społecznościowych dla wielu grup się wyczerpuje. Młodsze pokolenia szukają innych form spędzania czasu w sieci. Facebook dla nich nie istnieje, Instagram robi się nudny, a TikTok może być niebezpieczny. Pojawia się tęsknota za nawiązywaniem relacji poza siecią - opowiada.
Są już przykłady na to, jak ten trend może wyglądać w praktyce. - W Amsterdamie powstała kawiarnia, w której telefony zostawia się przy wejściu. W Los Angeles latem hitem stał się klub szachowy. Część nastolatków chce korzystać z tzw. dumbphone’ów: można zadzwonić, wysłać smsa, ale już nie połączyć się z internetem - opowiada Borycka. - Wraca rozwaga w korzystaniu z technologii. Australia podwyższa granicę wieku, od której można korzystać z mediów społecznościowych, w niektórych szkołach w Skandynawii zakazuje się komórek - opisuje.
Wracają też nieco zapomniane, "analogowe" rozrywki: zbieranie grzybów, robienie na drutach czy szydełkowanie. Bunt przeciwko technologiom może się nasilać w najnowszej generacji, zwanej pokoleniem beta. To ludzie urodzeni w czasach, gdy wszechobecna będzie sztuczna inteligencja.
Kolor mokka czy może wiśniowy?
Trendy na nadchodzące miesiące określa się za pomocą chwytliwych fraz, opisów, ale też za pośrednictwem koloru. Od dwudziestu pięciu lat firma Pantone na kilka tygodni przed początkiem nowego roku ogłasza, jaka barwa zdaniem specjalistów najlepiej odda ducha czasów. W 2025 r. ma to być "Mocha Mousse" - czyli w wolnym tłumaczeniu pianka o barwie czekolady. Kolor ma kojarzyć się z miękkością, ciepłem i odwoływać się do naszego pragnienia komfortu.
Inne zdanie mają użytkownicy portalu Pinterest, zdaniem których rok 2025 najlepiej określa kolor ciemnowiśniowy. Popularność wyszukiwania hasła "cherry vibe" miała się zwiększyć o 325 proc.
- Ważnym dominującym nastrojem jest poczucie, że funkcjonujemy pomiędzy wieloma silnymi nurtami. Widzimy to w różnych obszarach - stwierdza Monika Borycka. Ale dodaje, że analitycy trendów nie przewidują przyszłości. - Możemy wskazywać możliwe kierunki zmian, zadawać pytania zaczynające się od "what if" - "co by było gdyby". Trzeba jednak pamiętać, że trendy są żywe, zmieniają się pod wpływem okoliczności, ewoluują w czasie. Ich trajektoria może się zmieniać - podkreśla Monika Borycka.
Źródło: tvn24.pl