WIG20 kontynuuje marsz w górę. Indeks jest coraz bliżej przekroczenia psychologicznej granicy 2000 punktów, której nie obserwowaliśmy od 22 kwietnia 2022 roku. "Noworoczna passa byków na GPW trwa w najlepsze. Za nami piąta kolejna sesja wzrostowa" - napisał Jacek Rzeźniczek, analityk stooq.pl.
WIG20 to jeden z najważniejszych i najbardziej prestiżowych indeksów Giełdy Papierów Wartościowych. Indeks zawiera notowania 20 największych spółek z warszawskiego parkietu. WIG20 zamknął wtorkową sesję ze wzrostem o 1,33 proc. do 1937,98 pkt. To poziom niewidziany od 26 kwietnia 2022 roku.
"Noworoczna passa byków na GPW trwa w najlepsze. Za nami piąta kolejna sesja wzrostowa, w tym trzecia z obrotami wyraźnie powyżej miliarda złotych na spółkach z grona blue chips" - napisał w komentarzu Jacek Rzeźniczek, analityk stooq.pl. Jak podkreślił, "tegoroczna euforia charakterystyczna dla pierwszej połowy stycznia jest zdecydowanie większa niż w latach poprzednich".
Adam Stańczak z Domu Maklerskiego BOŚ zwrócił uwagę, że podczas wtorkowej sesji "na plan pierwszy wybił się sektor bankowy, którego indeks WIG-Banki zyskał 1,34 procent". "W indeksie WIG20 rolę lokomotyw pełniły spółki mBank, CD Projekt, Kęty i LPP, które zyskały od 3,19 do 6,82 procent. Co ważne, wzrostom indeksów towarzyszyła aktywność rynku i tylko WIG20 licznik obrotu pokazał blisko 1,3 mld złotych, a na całym parkiecie obrócono akcjami za niemal 1,5 mld złotych" - napisał.
Stańczak zauważył, że WIG20 jest na drodze w rejon psychologicznej bariery 2000 pkt., "do której - od dzisiejszego zamknięcia w rejonie 1938 pkt. - brakuje ledwie 3,2 procent".
"Rynek odebrał lakoniczność Powella jako zielone światło dla dalszych wzrostów"
Maciej Kietliński z Domu Maklerskiego XTB podkreślił, że we wtorek najistotniejszą informacją było wystąpienie prezesa Fedu Jerome Powella, "z którego o polityce monetarnej nie dowiedzieliśmy się w zasadzie nic … co zostało z entuzjazmem przyjęte przez rynki".
"Inwestorzy byli już przyzwyczajeni do niedawna występującej na giełdzie przewrotnej zasady pod tytułem 'im gorzej, tym lepiej', co oznaczało - ni mniej, ni więcej - że słabe dane gospodarcze były odbierane pozytywnie, ponieważ stopowały one jastrzębie podejście bankierów centralnych i dawały nadzieję na złagodzenie restrykcyjnego podejścia do podnoszenia stóp procentowych. Nikt jednak się nie spodziewał, że sytuacja, w której szef Fed, zrobi tzw. Sfinksa, czyli nabierze wody w usta i nie powie w zasadzie nic na temat dalszych kroków w zakresie prowadzenia polityki monetarnej spowoduje - przewrotnie - raczej mało dynamiczne otwarcie na rynku amerykańskim i totalne odwrócenie przebiegu raczej sennej sesji na GPW" - wskazał Kietliński.
W jego ocenie "rynek odebrał lakoniczność Powella jako zielone światło dla dalszych wzrostów na giełdzie. Uznał, że jeśli chodzi o politykę monetarną to nadal obowiązuje zasada 'nihil novi sub sole' oraz stwierdził, że w centrum uwagi powinna pozostawać inflacja, która zaczęła od kilku miesięcy dynamicznie spadać".
"Jak się okazuje po dzisiejszej sesji, powiedzenie 'obyś żył w ciekawych czasach' nabiera ostatnio coraz jaskrawszych barw. Najpierw mieliśmy do czynienia z tak dramatycznymi wydarzeniami jak pandemia czy wojna. Teraz okazuje się, powiedzenie 'brak informacji to dobra informacja' ma swoje zastosowanie nie tylko w diagnozie postawionej na polu medycznym, ale również finansowym, czego najlepszym dowodem była dzisiejsza 'wypowiedź' Jerome Powella" - podsumował Kietliński.
Czy WIG20 będzie kontynuował rajd?
Zdaniem Jacka Rzeźniczka taki rajd w górę WIG-u20 nie potrwa długo. "Raczej niedługo, ponieważ rynek, który lubi przereagowania i to w obu kierunkach, mógł już wykonać zbyt duży ruch w zbyt krótkim czasie" - napisał.
Zdaniem analityka "ryzyko nieuchronnego przesilenia zwiększa także czwartkowy odczyt inflacji CPI w Stanach Zjednoczonych". "Nawet jeśli rynki dostaną pozytywne zaskoczenie, to kazus odczytu z 12 grudnia (mocniejszy spadek inflacji i realizacja zysków na Wall Street) każe zachować dużą ostrożność, szczególnie po silnych wzrostach na rynkach europejskich" - wskazał.
"W kontekście tych zbliżających się danych warto także sięgnąć do naszej przeszłości. W ostatnich latach styczeń miał bowiem tendencję do wyznaczania lokalnych szczytów na GPW" - zwrócił uwagę Rzeźniczek.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock