Prezydent Bronisław Komorowski chce pomóc kredytobiorcom. Proponuje utworzenie funduszu restrukturyzacji kredytów hipotecznych, który miałby wspierać nie tylko “frankowiczów”, ale także zadłużonych w złotym. Zapłacą za to banki i podatnicy - podaje “Gazeta Wyborcza”.
Z pomocy funduszu mogliby skorzystać - o czym już 27 stycznia na antenie TVN24 Biznes i Świat mówił prezydencki doradca Olgierd Dziekoński - zadłużeni, którzy np. stracili pracę lub ciężko zachorowali i mają problem z regularną spłatą rat kredytu. W takiej sytuacji bank wystąpiłby do funduszu o nisko oprocentowaną pożyczkę dla klienta na spłatę odsetek. A ten dostałby tzw. wakacje kredytowe, w czasie których mógłby stanąć na nogi. Kiedy zadłużony odzyska finansową stabilność będzie musiał oddać funduszowi pożyczkę. Tylko w szczególnych przypadkach byłaby ona umorzona.
Jaka pomoc?
Prezydent proponuje, aby na fundusz zrzuciły się banki oraz rząd, który dołożyłby pieniądze niewykorzystane w ramach programu “Mieszkanie dla młodych”. Na ten cel zarezerwowano 600 mln złotych, ale chętnych jest niewielu, więc dopłaty wyniosły zaledwie 200 mln zł. Resztę, czyli około 400 mln zł rząd mógłby “przełożyć” do funduszu.
- Może warto te pieniądze przeznaczyć nie tylko dla tych, którzy chcą spłacać raty nabywanego mieszkania, ale też dla tych, którzy już spłacają raty nabytych mieszkań, a są w szczególnie trudnej sytuacji - mówił Dziekoński na antenie TVN24 Biznes i Świat. Dziekoński tłumaczył wówczas, że pomoc funduszu objęłaby tylko tych zadłużonych, którzy kupili mieszkanie na własny użytek, a nie pod inwestycje. Powierzchnia lokalu nie mogłaby przekroczyć limitów znanych z programu “Mieszkanie dla młodych”, czyli 75 mkw. dla mieszkania i 100 mkw dla domu. Według “GW” w sytuacji, gdyby kredytobiorca nie mógłby już dłużej spłacać pożyczki, to oddałby funduszowi swój dług wraz z mieszkaniem. Zadłużony mógłby je dalej zajmować, ale już w charakterze wynajmującego, a po czasie mógłby nawet odkupić lokal.
Szok frankowy
15 stycznia szwajcarski bank centralny (SNB) ogłaszając nieoczekiwanie, że uwalnia kurs swojej waluty, spowodował panikę na rynku. Dotychczas SNB utrzymywał sztywny kurs, co oznaczało, że euro nie mogło kosztować mniej niż 1,20 franka. Decyzja SNB sprawiła, iż frank mocno zyskał na wartości, w tym wobec złotego. Tego dnia za franka trzeba było zapłacić rekordowe 5,19 zł, choć dzień wcześniej wyceniano go na 3,57 zł. Tak istotny wzrost notowań franka stał się problemem dla ok. 550 tys. polskich kredytobiorców zadłużonych w tej walucie. W ostatnich dniach kurs franka wahał się na poziomie ok. 4,00 zł. Dziś wartość szwajcarskiej waluty nieco się osłabiła. Inwestorzy walutowi o godz. 10 płacili za jednego franka 3,95 zł.
Autor: msz/ / Źródło: tvn24bis.pl, Gazeta Wyborcza, PAP