KNF czeka na wiążącą i bardziej szczegółową propozycję rozwiązania problemu kredytów frankowych ze strony banków - powiedział w poniedziałek przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak. - To ma być konkretne rozwiązanie, pokazujące konkretną ofertę dla klientów - zaznaczył.
Podczas poniedziałkowego spotkania z dziennikarzami szef KNF odpowiadał na pytanie, czy są jeszcze jakieś szanse na porozumienie z sektorem bankowym w sprawie rozwiązania problemu kredytów frankowych. Pomysły Jakubiaka i pomysły Związku Banków Polskich przedstawione w ubiegłym tygodniu, istotnie się różnią.
Nie ma szczegółów
Jakubiak zapewniał "jest miejsce na dyskusje, ale banki muszą przedstawić bardziej konkretną propozycję". - Do tej pory nie było szczegółów, czekamy więc na nie - podkreślał. Dopiero gdy pomysły bankowców będą bardziej szczegółowe - dodał - będą prowadzone na ten temat rozmowy.
Według szefa KNF opracowanie szczegółów propozycji bankowców może np. spowodować, że firmować ją będzie nie 90 procent banków, jak dziś, ale mniej. - Koniec wieńczy dzieło - dodał. Jakubiak powiedział także, że niezależnie od tego, która koncepcja zostanie wybrana, KNF ma "pewne obowiązki nadzorcze". - Jednym z tych obowiązków jest to, żeby w sposób właściwy wyceniać ryzyko, a ponieważ mamy do czynienia ze wzrostami LtV (współczynnika mówiącego o spłacalności kredytu - red.) powyżej stu, więc musimy to ryzyko jakoś zabezpieczyć poprzez wyższe wymogi kapitałowe - zaznaczył.
Podczas ubiegłotygodniowego Forum Bankowego ZBP przedstawił swoją propozycje rozwiązania problemu kredytów frankowych. Różni się ona zasadniczo od pomysłu, przedstawionego 3 lutego przez szefa KNF. Jakubiak w wywiadzie dla PAP 20 lutego mówił, że jeśli nie uda się porozumieć z bankami, KNF skorzysta ze swoich "instrumentów nadzorczych".
Trzy pomysły
Bankowcy zaproponowali w ostatnią środę trzy pomysły dla frankowiczów. Pierwszy to utworzenie funduszu wspierania restrukturyzacji kredytów hipotecznych. Byłby on adresowany do wszystkich klientów, mających problemy ze spłatą kredytów - czy złotowych, czy walutowych. Z funduszu mogłyby skorzystać osoby, które utraciły pracę, są dotknięte chorobą lub padły ofiarą klęski żywiołowej.
Drugie rozwiązanie zakładałoby wprowadzenie możliwości zamiany zabezpieczenia kredytów hipotecznych na inne adekwatne zabezpieczenie, oczywiście na wniosek kredytobiorcy.
Trzecia koncepcja to utworzenie kolejnego funduszu - tzw. sektorowego funduszu stabilizacyjnego. Byłby on adresowany do posiadaczy kredytów we frankach, a jego celem byłoby stabilizowanie wysokości rat kredytu - byłaby możliwość skorzystania z niego, gdyby kurs franka gwałtownie wzrósł i zarazem wzrosłaby rata kredytu.
Jednak skorzystanie z funduszu łączyłoby się ze zobowiązaniem kredytobiorcy, że przewalutuje swój kredyt na złotówki w momencie, gdy kurs franka spadnie do wcześniej zadeklarowanego poziomu. Kredytobiorca miałby wskazać, przy jakim kursie franka dokonano by przewalutowania. Oczywiście, jak mówił prezes ZBP Krzysztof Pietraszkiewicz, nie mógłby to być "absurdalnie niski kurs".
Kto ile wyłoży?
Według Pietraszkiewicza w przypadku funduszu restrukturyzacji kredytów hipotecznych sektor bankowy wyłożyłby na niego "nie mniej niż 50 proc. środków". Z kolei fundusz stabilizacyjny miałby być zasilany w 2/3 ze środków pochodzących od banków.
- Jedna trzecia tego funduszu pochodziłaby z sektora bankowego, kolejna jedna trzecia też z sektora bankowego, ale poprzez czasowe "rozszczepienie" środków, które wpłacamy na Bankowy Fundusz Gwarancyjny - wyjaśniał prezes ZBP.
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com