Kredytobiorca może zmienić mieszkanie, ale przeprowadzi się razem z frankami. Banki wychodzą na przeciw oczekiwaniom “frankowiczów” - podaje “Puls Biznesu”.
Osoby zadłużone we franku szwajcarskim często czują się przywiązane do mieszkań, jak pańszczyźniany chłop do ziemi. Ich wymarzone mieszkania stają się więzieniami, z których nie mogą się przeprowadzić. Jednak nie musi tak być, bo banki wychodzą na przeciw oczekiwaniom “frankowiczów” - pisze "Puls Biznesu".
Nowe lokum, stary kredyt
mBank rzucił koło ratunkowe spłacającym hipotekę i uruchomił procedurę pozwalającą kredytobiorcy zmienić mieszkanie przy zachowaniu zaciągniętej pożyczki.
“Puls Biznesu” podaje, że będzie to wyglądało następująco: “frankowicz” jest posiadaczem mieszkania o wartości 200 tys. zł i spłaca kredyt frankowy zaciągnięty przy LTV 100 proc., czyli wartości kredytu wartej tyle, co jego zabezpieczenie - nieruchomość. Chciałby zmienić je na inne, większe o porównywalnej lub większej wartości niż obecne. — Klient zwraca się z wnioskiem o zgodę na zwolnienie hipoteki w celu sprzedaży nieruchomości wraz z informacją o zamiarze nabycia za uzyskaną kwotę innej nieruchomości. Bank wystawia dokument umożliwiający sprzedaż, zastrzegając jednocześnie, że pozyskane w ten sposób pieniądze będą przeznaczone wyłącznie na zakup innej nieruchomości. Klient wystawia na sprzedaż swoje mieszkanie, a pieniądze ze sprzedaży wpłaca do banku, który przelewa je na konto sprzedającego mu nową nieruchomość. Różnicę między ceną sprzedaży a ceną nabycia kolejnego mieszkania pokrywa klient — wyjaśnia w “PB” Daniel Iwin, menedżer wydziału kredytów hipotecznych mBanku.
Potrzebna gotówka
Warto zaznaczyć, że przepisy nie pozwalają na wzięcie pożyczki na brakującą kwotę, która pokryłaby różnicę między ceną sprzedaży starego lokum a ceną nabycia nowego mieszkania. Komisja Nadzoru Finansowego ustanowiła, że obecnie maksymalna wartość kredytu może stanowić 90 proc. wartości zabezpieczenia.
Szok frankowy
15 stycznia szwajcarski bank centralny (SNB) ogłaszając nieoczekiwanie, że uwalnia kurs swojej waluty, spowodował panikę na rynku. Dotychczas SNB utrzymywał sztywny kurs, co oznaczało, że euro nie mogło kosztować mniej niż 1,20 franka. Decyzja SNB sprawiła, iż frank mocno zyskał na wartości, w tym wobec złotego. Tego dnia za franka trzeba było zapłacić rekordowe 5,19 zł, choć dzień wcześniej wyceniano go na 3,57 zł. Tak istotny wzrost notowań franka stał się problemem dla ok. 550 tys. polskich kredytobiorców zadłużonych w tej walucie.
W ostatnich dniach kurs franka wahał się na poziomie ok. 4,30 zł. Dziś wartość szwajcarskiej waluty nieco się osłabiła. Inwestorzy walutowi ok. godz. 9 płacili za jednego franka 4,10 zł.
Autor: msz// / Źródło: Puls Biznesu, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Biznes i Świat