Cena baryłki ropy w granicach 40-50 dol. jest "poważnym testem" dla opłacalności niektórych operacji wydobywczych w Stanach Zjednoczonych – ocenia w komentarzu portal "Foreign Policy" ("FP").
Portal zauważa, że w odróżnieniu od innych, niekonwencjonalnych surowców energetycznych jak np. roponośne piaski w Kanadzie, amerykańska produkcja ropy z łupków bitumicznych wymaga ciągłego wykonywania nowych odwiertów dla utrzymania poziomu produkcji.
Coraz mniej szybów
"FP" cytuje firmę Baker Hughes, która w piątek poinformowała, że średnia liczba szybów wiertniczych przypadających w USA na jedno pole zmniejszyła się w ub. tygodniu w najszybszym tempie od 2009 r. Firmy eksploatujące formację geologiczną Bakken w Dakocie Północnej są na granicy rentowności – donosi portal.
Bank Goldman Sachs ocenił, że jeśli ceny ropy będą niskie, to produkcja w USA obniży się w II półroczu 2015 r. Agencja Informacyjna ds. Energii rządu USA przewiduje, że obniżka cen może zaszkodzić produkcji, ale tylko w niewielkim stopniu.
Według "FP" eksploatacja ropy z łupków bitumicznych ma największy wpływ na wzrost gospodarek lokalnych i zatrudnienie w Dakocie Północnej, Oklahomie, Teksasie i na Alasce. Od kondycji firm energetycznych w tych stanach zależą pośrednio inne sektory ich gospodarki.
"W ostatecznym rozrachunku, o tym, jakie będzie ryzyko taniej ropy dla gospodarki USA będzie zależało od tego, czy konsumentom dopomoże w większym zakresie niż zaszkodzi producentom" – zaznaczono w komentarzu.
"Foreign Policy" ocenia też, iż tania ropa może skłonić Fed do wydłużenia polityki wspierania gospodarki pompowaniem w nią taniego pieniądza, co - jak przestrzega - nie jest wolne od niebezpieczeństw, ponieważ groziłoby jej tym twardszym lądowaniem w 2016 r. i zbiegłoby się z wyznaczonymi na ten rok wyborami prezydenckimi.
Autor: mn\kwoj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock