Złoty w środę o poranku tracił względem głównych walut. Sytuacja zmieniła się przed godziną 11. Analitycy Banku Pekao napisali o "interwencji słownej na złotym". To efekt słów Pawła Borysa, prezesa zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju, który wskazał, że złoty jest "obecnie nieco za słaby" i "Polska ma narzędzia do przeciwdziałania nadmiernej deprecjacji rodzimej waluty". Analitycy domu maklerskiego XTB, którzy również napisali o "interwencji słownej", jednocześnie nie wykluczają "potencjalnej interwencji na rynku walutowym ze strony NBP". W ocenie ekonomisty Piotra Kuczyńskiego w środę doszło do interwencji na rynku walutowym.
W środę około godziny 10 za euro trzeba było zapłacić 4,66 zł. Dolar amerykański kosztował 4,34 zł, frank szwajcarski blisko 4,87 zł, a funt brytyjski około 5,41 zł. Około godziny 11 złoty zaczął zyskiwać względem głównych walut i tym samym odrabiać część strat z ostatnich dni.
Po godzinie 11 za euro trzeba było zapłacić około 4,64 zł, za dolara 4,32 zł, za franka około 4,84 zł i 5,39 zł za funta. Przeceny pogłębiły się w kolejnych godzinach. Po godzinie 13 za euro trzeba było zapłacić około 4,62 zł, za dolara około 4,31 zł, za franka około 4,83 zł, a za funta 5,37 zł.
"Kurs USDPLN dosyć wyraźnie spadł po porannych wzrostach do okolic 4,35 do poziomów 4,32. Obserwowaliśmy dwie fale umocnienia złotego. Pierwsza po otwarciu w Europie i druga w okolicach godziny 10:40, kiedy w wywiadzie dla Bloomberga, doradca premiera Borys wskazał, że złoty jest obecnie nieco za słaby" - napisali analitycy domu maklerskiego XTB.
"Borys wskazał również, że Polska ma narzędzia do przeciwdziałania nadmiernej deprecjacji polskiego złotego, a bank centralny powinien mieć na uwadze złotego przy kolejnych decyzjach. Jego zdaniem optymalny poziom EURPLN to zakres 4,40-4,60" - zwrócili uwagę analitycy. Jednocześnie nie wykluczają "potencjalnej interwencji na rynku walutowym ze strony NBP".
Na słowa Pawła Borysa, prezesa zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju, zwrócili też uwagę analitycy Banku Pekao. "Interwencja słowna na złotym. @PawelBorys_ o tym, że rząd ma narzędzia aby umocnić złotego. Skutek na wykresie" - napisali przedstawiciele tego banku w serwisie X (dawniej Twitter).
O optymalnym poziomie na parze EUR/PLN w przedziale 4,40-4,60 napisał też w serwisie X wiceminister finansów Artur Soboń. Zwrócił uwagę, że taki poziom "wspiera eksport a z drugiej strony spadek inflacji". "Stabilny zloty jest dla rządu bardzo ważny" - zapewnił przy tym wiceszef MF.
W ocenie ekonomisty Piotra Kuczyńskiego w środę doszło do interwencji na rynku walutowym. "No i mamy oczekiwaną przeze mnie od paru dni (i przez Bank of America) interwencję na rynku walutowym. Ciekawe na jak długo wystarczy. Interwencje trendy spowalniają, ale ich nie zmieniają" - napisał analityk DI Xelion.
Złoty słaby po decyzji RPP
"Od ubiegłotygodniowej decyzji RPP o obniżce stóp procentowych złoty pozostaje pod presją, kurs €/PLN testował wczoraj (we wtorek - red.) dawno nie widziany poziom 4,68. W drugiej części dnia notowania wróciły w okolice 4,65, a dziś otwieramy się w pobliżu 4,66. Złotemu nie pomaga też generalnie niekorzystne postrzeganie walut regionu. Do słabości krajowej waluty, obok rosnącego ryzyka oddalania się powrotu inflacji do celu, może przyczyniać się polityka fiskalna, a w szczególności wysoki poziom potrzeb pożyczkowych w 2024" - wyjaśnili w porannym komentarzu ekonomiści ING Banku Śląskiego.
W ocenie ekonomistów Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) "potencjalnie środa może być również nerwowa na złotym". W środę o godzinie 14.30 poznamy dane o inflacji w USA.
"Zaskoczenie w górę na amerykańskim odczytem bazowego CPI to ryzyko wyższych rentowości długu USA, umocnienia dolara i dodatkowej presji spadkowej na złotym. Nie spodziewamy się, że wczorajsze maksima na EURPLN zostaną przetestowane, ale ryzyka dla pary nadal są przesunięte w stronę wyższych wartości" - wskazali przedstawiciele BGK.
Zdaniem Rafała Sadocha, analityka rynku FX biura maklerskiego mBanku, na rynku walutowym widoczne są reperkusje po większej niż spodziewana obniżce stóp procentowych w Polsce. Złotemu nie sprzyja też umocnienie dolara, który zyskuje na fali oczekiwań kolejnej podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych.
RPP podczas wrześniowego posiedzenia zdecydowała się obniżyć stopy procentowe NBP o 75 punktów bazowych. Stopa referencyjna spadła z 6,75 proc. do 6,00 proc. Decyzja RPP, która zapadła w ubiegłą środę, zaskoczyła ekonomistów największych banków w Polsce. Większość z nich spodziewała się wprawdzie obniżki stóp procentowych we wrześniu, jednak w mniejszej skali - o 25 punktów bazowych. Osłabienie powiększyło się dodatkowo po czwartkowej konferencji prezesa NBP Adama Glapińskiego.
- Mamy dywergencję w polityce monetarnej. Z jednej strony w USA mówimy o podwyżkach, a w Polsce nastąpiła nieoczekiwanie duża obniżka. Pytanie, w którą stronę rynek pójdzie dalej. Ostatnie wydarzenia oddziałują w kierunku odpływu kapitału z rynku złotego, a także z rynków wschodzących w kierunku dolara i aktywów bardziej bezpiecznych - powiedział Rafał Sadoch w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
W jego ocenie to, co się dzieje ze złotym, "to nic niepokojącego". - Raczej coś standardowego w sytuacji, gdy polityka monetarna jest zmieniana i w znaczącym stopniu poluzowana, podczas gdy świat idzie w drugą stronę. Jednak to dodatkowo osłabia rodzimą walutę - wyjaśnił analityk. Jego zdaniem w najbliższym czasie trudno spodziewać się odbicia polskiej waluty.
- Dane ze Stanów są dobre, rynek pracy jest tam w dobrej kondycji. Osłabiać złotego czy umacniać dolara może jeszcze wzrost cen ropy naftowej. Po ubiegłotygodniowych zwyżkach jesteśmy prawie na rocznych maksimach. To może sprawiać, że spadek inflacji na świecie będzie wolniejszy od oczekiwań, a banki centralne mogą wolniej przechodzić do obniżek stóp procentowych. My wyszliśmy przed szereg jako pierwsi i będzie się to negatywnie odbijać na rynku złotego - dodał Sadoch.
Ekonomiści ING Banku Śląskiego zwrócili uwagę, że "rynek wycenia agresywne cięcia stóp procentowych w Polsce, co przy ostrożnym podejściu głównych banków centralnych w polityce pieniężnej może przełożyć się na dalszą deprecjację PLN". "Wprawdzie inne kraje rozwijające się także obniżają stopy procentowe, jednak trend dezinflacyjny w przypadku cen bazowych jest tam bardziej zdecydowany. Co więcej, Polska prowadzi nieortodoksyjną politykę pieniężną, unikając przywrócenia dodatnich realnych stóp procentowych" - wskazali przedstawiciele tego banku.
"Rada może jeszcze obniżyć stopy w najbliższych miesiącach, co przy podwyżce stóp przez EBC i wzroście zmienności może pchnąć EURPLN powyżej 4,70" - wtórują analitycy Santander Bank Polska.
Źródło: TVN24 Biznes, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock