We wtorek w okolicach południa złoty zaczął gwałtownie tracić na wartości - za jedno euro trzeba było zapłacić niemal 4,56 złotego, najwięcej od listopada. Po 16 osłabienie polskiej waluty tylko nieznacznie wyhamowało. We wtorek drożał także dolar amerykański, frank szwajcarski i funt brytyjski.
Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers zwrócił uwagę, że około godziny 12 kurs EUR/PLN w ciągu kilkunastu minut wyskoczył z 4,50 do 4,5350. "Na rynkach zewnętrznych nie widać wzrostu awersji do ryzyka, a w regionie złoty traci najmocniej. Automatycznie rodzi to pytania o możliwą kolejną interwencję NBP, ale na ten moment nie mamy informacji" - wskazał ekonomista.
Do takiej interwencji doszło w piątek, 18 grudnia. PAP Biznes od źródła zbliżonego do banku centralnego dowiedział się wówczas, że Narodowy Bank Polski dokonał interwencji na rynku walutowym w kierunku osłabienia złotego.
Była to pierwsza bezpośrednia interwencja polskiego banku centralnego na rynku walutowym od 9 kwietnia 2010 roku.
Euro najdroższe od listopada
We wtorek o godzinie 16.00 kurs EUR/PLN wynosił 4,5651. To ok. 8 gr wyżej niż w poniedziałkowe popołudnie. Złoty w stosunku do euro był najsłabszy od początku listopada. Godzinę później za jedno euro trzeba było zapłacić ok. 4,54 zł.
W opinii głównego ekonomisty XTB Przemysława Kwietnia słabszy złoty to efekt mniejszej płynności na rynku walutowym lub ewentualnej aktywności NBP.
"Są dwa możliwe wytłumaczenia dla tego ruchu. Pierwszym jest typowa dla okresu międzyświątecznego mniejsza płynność na rynku, która powoduje, że częściej pojawiają się większe zmiany kursów, które nie zawsze mają wytłumaczenie. Wydaje się, że obecnie nie ma powodów do osłabienia się złotego, zwłaszcza w warunkach wtorkowego optymizmu na innych rynkach, gdzie obserwujemy m.in. nowe rekordy na giełdach" - powiedział Przemysław Kwiecień.
"Drugim wytłumaczeniem dla dzisiejszego osłabienia się złotego jest ewentualna ponowna aktywność NBP na rynku walutowym. Brak obiektywnych przesłanek przemawiających za osłabieniem się złotego może budzić pewną podejrzliwość" - dodał.
Zdaniem ekonomisty w kolejnych dniach także nie można wykluczyć większej zmienności na rynku walutowym.
"Prawdziwy obraz rynku zobaczymy dopiero za kilkanaście dni. Końcówka roku i pierwsze dni kolejnego roku często bywają nietypowe, m.in. ze względu na wspomnianą mniejszą płynność na rynku, a także rozliczanie pozycji przez instytucje finansowe. Jednak dopóki na globalnych rynkach panuje optymizm i ryzykowne aktywa rosną, to złoty powinien wykazywać tendencję do umacniania się" - ocenił.
Notowania złotego
Źródło: TVN24 Biznes, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock