Ceny ropy skoczyły we wtorek o ponad 3 proc., czyli o 1,5-2 dol. na baryłce. Zdaniem analityków, to reakcja rynku na spekulacje o możliwości ograniczenia produkcji w USA. Po godz. 13 ropa Brent zbliżała się do 57 dol., a amerykańska WTI - przekraczała 51 dol.
Spadek amerykańskiej produkcji miałby być efektem z jednej strony strajków w dziewięciu rafineriach, odpowiadających za 10 proc. produkcji w USA, a z drugiej informacji o spadku liczby czynnych platform wiertniczych w Ameryce Północnej. W ostatnim tygodniu stycznia w USA zamknięto 94 platformy, a liczba czynnych spadła do 1223. Z kolei w Kanadzie zamknięto 11 platform.
Efekt strajku?
To największy tygodniowy spadek czynnych platform wiertniczych od 1987 r. - podkreślił Szymon Zajkowski z mBanku. Zauważył, że strajki w rafineriach oznaczają największą od 25 lat przerwę w pracy w tym sektorze, ale żadnych wiarygodnych informacji o spadku produkcji na razie nie ma.
Już w poniedziałek notowania amerykańskiej ropy wzrosły o 4,4 proc., a cena ropy Brent zwyżkowała nawet mocniej - przypomniała analityczka BOŚ Dorota Sierakowska. Jej zdaniem, raport o liczbie czynnych platform skłonił część inwestorów do zamykania tzw. krótkich pozycji na rynku ropy i to właśnie kwestie techniczne, nie zaś fundamentalne, są przyczyną ostatnich wzrostów cen. - Wciąż jednak ruch ten należy traktować jedynie jako krótkoterminową korektę - oceniła Sierakowska.
Ruch USA
Zajkowski podkreślił z kolei, że w ostatnich miesiącach najważniejsze kraje należące do OPEC wielokrotnie mówiły, że nie zamierzają ograniczać produkcji ropy, by zrównoważyć światową podaż z popytem na surowiec i otwarcie sugerowały, że ta odpowiedzialność spoczywa na Stanach Zjednoczonych.
- Dlatego też stało się jasne, że ropa przestanie tanieć w momencie, gdy pojawią się informacje o spadku produkcji w USA - zaznaczył, dodając, że najwyraźniej rynek już dyskontuje taki scenariusz. - Jeżeli okaże się, że faktycznie Stany Zjednoczone zmniejszają produkcję, ceny ropy powinny szybko przekroczyć 60 dol. za baryłkę - dodał.
Niskie ceny
Sierakowska przypomniała z kolei, że przedstawiciele krajów OPEC nadal utrzymują, że ceny ropy naftowej pozostaną na niskich poziomach jeszcze przez kilka najbliższych miesięcy, co więcej - w pierwszym kwartale 2015 r. popyt na surowiec pozostanie wątły.
- Część przedstawicieli OPEC sugeruje wręcz, że notowania ropy w I połowie tego roku mogą zejść nawet poniżej 40 USD za baryłkę. Póki co na rynku ropy naftowej strona popytowa pozostaje silna - dodała.
Autor: msz / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shell.com/(CC BY-NC-ND 2.0)