Zapowiedź wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach paliw wywołała burzę. Eksperci są podzieleni, a politycy przepychają się w social mediach. Dla części to nadmierny wpływ państwa na rynek, dla drugich walka o zdrowie Polaków. Pomiędzy nimi są stacje benzynowe, dla których zakaz może spowodować spadek blisko 50 procent dochodów.
Minister Zdrowia przekazała we wtorek na antenie Radia ZET informację o pracach resortu zdrowia nad ograniczeniem dostępu do alkoholu na stacjach paliw.
- Uważam, że alkohol w ogóle nie powinien być sprzedawany na stacji benzynowej. Będę przekonywała do tego kolegów i koleżanki z rządu. Skutki leczenia osób, które nadużywają alkoholu, obciążają wszystkich podatników – dodała szefowa Ministerstwa Zdrowia.
Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Wpływ na rynek
Marek Zuber, ekonomista, jest przeciwnikiem ograniczania sprzedaży jakichkolwiek produktów, które są legalnie dostępne w Polsce. - Skoro alkohol jest naszym kraju legalny, to nie powinniśmy ograniczać jego sprzedaży. Wyjątkiem mogą być tu sytuacje nadzwyczajne, np. bliskość obiektów religijnych – uważa Marek Zuber. Podkreśla, że wyroby alkoholowe sprzedawane w sklepach na stacjach benzynowych stanowią ważną część ich dochodu i zakaz sprzedaży wpłynie na nie bardzo negatywnie.
- Od wielu lat 70 procent dochodu stacji paliw pochodzi z produktów niezwiązanych z paliwami. Prym wiodą batoniki, kawa, herbata, kanapki i właśnie alkohol – zauważa ekonomista.
Zdaniem Zubera ograniczenie sprzedaży alkoholu na stacjach paliw niewiele zmieni w kwestii ilości spożycia alkoholu przez Polaków. Uważa również, że nie ograniczy liczby kierowców pod wpływem alkoholu. W jego ocenie w Polsce funkcjonuje na tyle duża liczba obiektów z dostępnych alkoholem, że każdy kto będzie chciał i tak go zakupi. Zatem, w jego ocenie, nie przełoży się to również na spadek wpływów do Skarbu Państwa z tytułu akcyzy. Bo skoro spożycie nie zmaleje, to podatek również nie. Dlaczego więc zakaz ma dotknąć tylko stacje z paliwami.
- Jeżeli chcemy wprowadzać zakaz, to całkowity. Dlaczego ma objąć tylko stacje benzynowe? – uważa ekspert. Dodaje, że to i tak nie rozwiąże problemu, bo wówczas rozkwitnie tzw. podziemna produkcja napojów wyskokowych.
Krok milowy w walce z uzależnieniami
Z kolei Krzysztof Brzózka, który przez kilkanaście lat był dyrektorem Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (obecnie Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom) pomysł Ministerstwa Zdrowia ocenia jako krok w dobrą stronę. Zresztą zabiegał o niego od wielu lat. - Stacje paliw, których w Polsce jest około 8,5 tys., są najlepiej skomunikowanymi „melinami w Polsce”. Co zresztą widać szczególnie w godzinach wieczornych i nocnych. Wówczas znacząca część klientów przyjeżdża kupić tylko alkohol – zauważa Brzózka.
Czytaj więcej: Kto chciałby zakazać alkoholu na stacjach paliw? >>>
W jego ocenie jednym z podstawowych problemów z dostępnością alkoholu na stacjach benzynowych jest potęgowanie liczby pijanych kierowców samochodów. Uważa on, że same kampanie zwiększające świadomość nie przynoszą wystarczających efektów.
- Poza sączeniem wiedzy, która przecież nie jest w naszym społeczeństwie mała, co potwierdzają badania, należy również podejmować działania administracyjne. Tak jak podejmuje się je przy sprzedaży broni, tak należy robić to również z alkoholem. Jest on przecież twardym, legalnym narkotykiem – uważa Brzózka.
Czytaj również: Zmiany w sprawie konfiskaty auta. Jest projekt >>>
Dodaje, że w Polsce około 20 proc. społeczeństwa spożywa alkohol nadmiernie i szkodliwie, a kolejne 2 proc. jest uzależniona. - Sam zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach oczywiście nie rozwiąże w całości problemu. Jednak z ponad 80 tys. punktów detalicznych zniknie 10 proc. A to jest ogromny udział – ocenia. Uważa również, że nie jest to ograniczenie wolności Polaków, bo produkt ten i tak można przecież sprzedawać tylko po otrzymaniu koncesji. Ponadto za skutki uzależnień i nadmiernego spożywania alkoholu obciążające system opieki zdrowotnej płacą wszyscy podatnicy, co z kolei w pewnym sensie ogranicza wolność pozostałych obywateli.
Spór polityczny o zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw
Na zapowiedź Minister Zdrowia zareagował, jako jeden z pierwszych, w mediach społecznościowych poseł klubu PiS Marcin Warchoł (Suwerenna Polska), minister sprawiedliwości w dwutygodniowym rządzie Mateusza Morawieckiego. "Wiecie, że uśmiechnięta Polska zakaże sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych? No to już wiecie" - napisał.
Doczekał się odpowiedzi ekonomisty dr Rafała Mundrego, który jednocześnie trafnie ujął atmosferę panującą w przestrzeni publicznej.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock