Decyzja RPP o podniesieniu stóp procentowych nie obniży bieżącej inflacji, to jest niemożliwe - podkreślił w czwartek prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. Szef banku centralnego nie chciał powiedzieć, czy wczorajsza decyzja była jednorazowa, czy jest to początek cyklu. - Na razie będziemy patrzeć, jaka będzie reakcja na naszą decyzję i mamy nadzieję, że będzie pozytywna - wyjaśnił.
Rada Polityki Pieniężnej na jednodniowym posiedzeniu 6 października nieoczekiwanie podwyższyła stopy procentowe - referencyjną o 40 pb do 0,50 proc., lombardową o 50 pb do 1,0 proc., redyskontową weksli o 40 pb do 0,51 proc., dyskontową weksli o 40 pb do 0,52 proc. RPP utrzymała stopę depozytową na poziomie 0,0 proc.
Glapiński tłumaczył na czwartkowej konferencji, że stopy procentowe zostały podniesione "ku pewnemu zaskoczeniu rynku". - Rynek przewidywał 15 punktów, ponieśliśmy o 40 punktów, prawie trzy razy bardziej. Też chcieliśmy, żeby to się tak właśnie stało - mówił.
Podwyżka stóp procentowych - szef NBP tłumaczy
- Nasza decyzja miała na celu ograniczenie ryzyka utrwalenie się inflacji na poziomie przekraczającym nasz cel inflacyjny w średnim okresie. Ryzyko to ostatnio wzrosło ze względu na wystąpienie kolejnych szoków podażowych. One przesunęły w górę skalę oczekiwań inflacyjnych, wyraźnie ta cała ścieżka przesunęła się w górę. Wydłużyły i podniosły w górę ścieżkę oczekiwanej inflacji. Ona będzie podniesiona wyżej i dłużej. To wiemy jeszcze przed publikacją listopadowej projekcji. Dlatego postanowiliśmy zareagować już teraz - wyjaśniał.
Zastrzegł, że decyzja RPP nie będzie miała natychmiastowych skutków. - Nasza decyzja nie obniży bieżącej inflacji, bo to jest niemożliwe – powiedział Glapiński.
Dodał, że decyzja RPP oznacza "wycofanie się na pozycje, które były w maju 2020 roku". - Wycofaliśmy dopalacz, który został wprowadzony, aby podtrzymać gospodarkę w czasie kryzysu. Doszliśmy do wniosku, że podstawowe elementy tego kryzysu mamy za sobą, choć nie lekceważymy tego, że pandemia nadal trwa - tłumaczył Glapiński.
Szef NBP mówił na konferencji, że "są rzeczy w przyrodzie możliwie i je realizujemy oraz te niemożliwe". - Nie obniżymy cen ropy naftowej, paliw, energii elektrycznej, gazu sami z siebie. To wszystko nie leży w naszej gestii, to jest niemożliwie - zaznaczył. - Inflacja jest wynikiem właśnie tych szoków podażowych, na które polityka pieniężna nie miała, nie ma i nie będzie miała nigdy wpływu - dodał.
Według przewidywań banku centralnego do końca roku inflacja dobije w okolice 6 proc. - Rada Polityki Pieniężnej będzie dalej na bieżąco reagować na napływające informacje. Informacje dotyczące przede wszystkim koniunktury: jak koniunktura się kształtuje, czy gospodarka utrzymuje ten dobry rytm, w którym wyszła z kryzysu pandemicznego, czy się utrzymuje ta koniunktura. A z drugiej strony inflacja. W jakim zakresie się ona kształtuje, czy przyspiesza bardzo, czy nie… Przewidujemy, że w okolicach tych 6 procent, do końca roku, do 6 procent dobije - powiedział prezes.
Będą kolejne podwyżki stóp?
Glapiński dodał, że chce również uprzedzić pytania, czy środowa decyzja RPP o podwyżce stóp procentowych była działaniem jednorazowym, czy początkiem cyklu zacieśniania polityki pieniężnej.
- Przypominam, że nasze komunikaty po posiedzeniach trzeba czytać bardzo dokładnie. Każde zdanie się liczy, czasem każdy wyraz, ale też liczy się każde zdanie, którego nie ma. We wczorajszym komunikacie nieprzypadkowo nie ma żadnego zdania, które mówi, że jest to początek cyklu zacieśniania, ale nie ma też żadnego zdania, z którego by wynikało, że to jest jednorazowe działanie. To jest przemyślane - powiedział.
- Na razie będziemy patrzeć, jaka będzie reakcja na naszą decyzję i mamy nadzieję, że będzie pozytywna - wyjaśnił.
Kurs złotego
Prezes NBP pytany był także o ocenę obecnego kursu złotego wobec euro oraz o to, czy NBP gra na osłabienie polskiej waluty wobec euro.
- Taki złoty, jak jest teraz, jest OK dla naszej gospodarki. Pewna skala wahań polskiej gospodarce nie szkodzi - powiedział Adam Glapiński, dodając, że polska gospodarka jest silna. - Tak jak jest, czyli wolny całkowicie kurs, w tej chwili on się kształtuje całkowicie swobodnie na rynku. Polska gospodarka jest taka, że ten kurs jest dobry i sobie z nim dajemy radę - podkreślił. Wskazał, że wysoki kurs złotego sprzyja importerom, a niski eksporterom, ale chodzi o to, by kurs był korzystny dla całej gospodarki.
- Nigdy nie działamy, żeby zmienić kurs. Działamy, jeśli inne czynniki powodują, że kurs się szybko zmienia, żeby spowolnić tę zmianę, ale nie odwrócić - powiedział. Dodał, że chodzi o to, by "rynek zdążył się dostosować do nowego kursu, który ustali rynek, a nie NBP".
- Narodowy Bank Polski nie prowadzi żadnej polityki, żeby osłabić złotego. Nie prowadzi też, żeby wzmacniać. Natomiast czasami ostrzegamy, np. że kurs rośnie i to może być niekorzystne dla przedsiębiorstw eksportowych. I wtedy interweniujemy, żeby spowolnić ten proces - podkreślił Glapiński. Dodał, że bank centralny interweniuje również, by zastopować czysto spekulacyjne operacje w tej dziedzinie.
Stopy procentowe w górę
Decyzje RPP mają wpływ na portfele Polaków. Kredytobiorcy w przypadku podwyższenia poziomu stóp procentowych mogą spodziewać się wyższych rat spłacanych kredytów.
Wyższe stopy procentowe to bowiem jednocześnie wyższy trzymiesięczny WIBOR, który najczęściej jest podstawą oprocentowania kredytów hipotecznych zaciągniętych w złotych. - WIBOR nie zmienia się dokładnie tak samo i w tym samym momencie, co stopy procentowe NBP, ale w bardzo podobny sposób - wyjaśniał niedawno w rozmowie z TVN24 Biznes Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors.
Źródło: PAP