Gdzie trafią pieniądze ze zwrotu spreadów, jakie to będą kwoty i komu się uda zyskać aż trzy razy? Michał Krajkowski z Domu Kredytowego Notus analizował w TVN24 BiS trzy możliwe przypadki.
Przypadek nr 1
Jako pierwszy, Krajkowski podał przykład kredytu zaciągniętego w lipcu 2008 roku. - To najgorszy moment dla frankowiczów, bo wtedy kurs franka szwajcarskiego względem złotego był nawet poniżej 2 złotych. To jest zatem ten okres, kiedy pożyczaliśmy najwięcej franków szwajcarskich - wyjaśniał analityk. Ustawa prezydencka zakłada zwrot dwóch kwot. Pierwsza to zwrot za spread za niekorzystne przeliczenie w chwili uruchomienia kredytu. Zgodnie z założeniami ustawodawcy, spread nie powinien być większy niż 1,5 proc. ponad średni kurs NBP. W wielu bankach było to natomiast 4-5 proc. W naszym przykładzie, przy zaciągnięciu kredytu w wysokości 350 tys. zł, spread na samym starcie, w chwili uruchomienia wyniósł 14 360 zł. Następnie spread był naliczany przy spłatach rat kredytu. Licząc od 2008 roku, w ciągu ośmiu lat, wyniósł łącznie 4 070 zł. Po zsumowaniu daje to kwotę 18 430 zł. Taka suma jednak nie zostanie dłużnikowi wypłacona w gotówce, a potraktowana jako nadpłata kredytu. - Zostanie to przeliczone na odpowiednią ilość franków szwajcarskich i o taką kwotę zostanie zmniejszone nasze aktualne zadłużenie - mówił Krajkowski. - Czyli ta góra długu, którą mamy w banku będzie minimalnie mniejsza - wyjaśnił analityk. - W konsekwencji rata kredytu będzie również mniejsza, ale będą to promile albo niewielkie procenty - dodał
Przykład nr 2
Kolejny przykład to kredyt zaciągnięty w maju 2003 roku na kwotę 200 tys. zł po kursie 2,80 zł za franka szwajcarskiego. Kredyt został spłacony po czterech latach w 2007 roku. Taka osoba dawno już zapomniała o swoim zadłużeniu i cieszy się, że udało jej się uniknąć problemów wynikających ze wzrostu kursów. - Taka osoba zarobiła w dwóch miejscach: po pierwsze zyskała na kursie, a po drugie w tym okresie wartość nieruchomości wzrosła - wyliczał Krajkowski. Okazuje się, że ludzie w takich przypadkach mogą zyskać jeszcze po raz trzeci. Spread przy uruchomieniu wynosił 7 140 zł, ten w ratach 455 zł, natomiast jeszcze trzeci, spread wyliczony dodatkowo przy spłacie opiewał na 3 700 zł. Daje to łączną kwotę 11 295 zł. W takiej sytuacji, kredytobiorca może odebrać tę zaległą kwotę, a pieniądze wpłyną na jego konto.
Przykład nr 3
Trzeci przykład, to kredyt w euro na kwotę 400 tys. zł w marcu 2011 roku. Wówczas za 1 euro trzeba było zapłacić mniej niż 4 zł.
Wtym przypadku spready będą wynosiły odpowiednio 8 995 zł przy uruchomieniu oraz 2 070 za spready w ratach. Łącznie będzie to 11 065 zł. O tyle bank zmniejszy zadłużenie.
Czy to rozwiąże problem?
Zdaniem Michała Krajkowskiego taka metoda nie rozwiązuje problemu frankowiczów. - Jeśli chodzi o kredytobiorców walutowych, to największym problemem nie są wysokości rat i terminowość obsługi tego kredytu, tylko nadmierne zadłużenie w stosunku do wartości nieruchomości - wyjaśniał Krajkowski. - Sprzedanie nieruchomości nie rozwiązuje problemu - dodał.
Autor: tol/ag / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiS