Wzrost cen żywności będzie widoczny na półkach sklepowych przez większość 2022 roku. Z sytuacji na rynku rolno-spożywczym skorzystają najwięksi gracze i rozpoznawalne marki - uważa Grzegorz Kozieja, dyrektor biura analiz sektora Food&Agro w BNP Paribas.
Ceny towarów i usług konsumpcyjnych (wskaźnik CPI) w październiku wzrosły rok do roku o 6,8 procent - wynika z szybkiego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego. To poziom niewidziany od maja 2001 roku, kiedy inflacja wyniosła 6,9 procent rok do roku.
Inflacja w Polsce - ceny żywności
- Nie widać obecnie uzasadnienia dla spadku cen produktów rolno-spożywczych w nadchodzących kwartałach. Wiele będzie zależało od sytuacji politycznej i od tego, jak warunki pogodowe wpłyną na plony. Do tego jeszcze jeden element wydaje się szczególnie niekorzystny - producenci dóbr, które widzimy na sklepowych półkach, nie zdążyli jeszcze w pełni uwzględnić wzrostów notowań z giełd towarowych w ostatecznych cenach produktów. Wzrosty cen surowców są przenoszone na cenę ostateczną w sposób stopniowy, transmisja ta rozciągnie się jeszcze na znaczną część roku 2022 - stwierdził Kozieja.
Dodał, że zapowiedzi dalszego wzrostu cen artykułów spożywczych widać już w sprawozdaniach kwartalnych największych światowych producentów żywności.
- To, co wydaje się szczególnie interesujące przy analizie raportów globalnych graczy z branży, to fakt, że pojawiają się informacje o mniejszej, niż spodziewana, elastyczności cenowej konsumentów przy zakupach produktów o najbardziej znanych markach. Ceny rosną, lecz mimo to konsumenci są mniej skłonni do rezygnacji z tych artykułów - powiedział Kozieja.
Ceny żywności - największe marki
Jego zdaniem to właśnie najwięksi producenci, dysponujący rozpoznawalnymi markami, skorzystają na zawirowaniach na rynku rolno-spożywczym. - Jest to sytuacja, która wypycha z rynku słabszych graczy, którzy już wcześniej mieli problemy z działalnością operacyjną lub których model biznesowy nie jest dostosowany do rynku. Zyskają silni gracze, z mocnymi markami, które znają konsumenci - powiedział dyrektor biura analiz sektora Food&Agro Banku BNP Paribas.
- Duża zmienność rynkowa to także bardzo korzystna informacja dla firm, które zajmują się tradingiem artykułami żywnościowymi - dodał.
Sytuacja na rynku rolno-spożywczym
We wrześniu globalny indeks cen żywności Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) wzrósł do 130 pkt. (o 1,5 proc. mdm i 32,9 proc. rdr), napędzany głównie drożejącymi cenami zbóż i olejów roślinnych, a także wzrostami cen produktów mlecznych oraz cukru. Indeks FAO znalazł się tym samym na najwyższych poziomach od 10 lat.
- Indeks FAO, który uwzględnia ceny surowców, jest najwyższy od dekady. Zmiany indeksu to nie to, co widzi ostatecznie klient na półce w sklepie, tym niemniej jego wskazania w ujęciu realnym są najwyższe od połowy lat 70. - skomentował Grzegorz Kozieja.
- Na sytuację na rynku rolno-spożywczym nałożyło się szereg czynników. Po pierwsze, kosztowych - na przykład ceny transportu, nośników energii i surowców, co ma przełożenie między innymi na ceny nawozów. Po drugie, popytowych - w tym rosnący import do Chin i otwieranie się gospodarek po pandemii w związku z luzowaniem obostrzeń antycovidowych. Po trzecie, wzmocnienie nieprzewidywalnych czynników politycznych, co widzimy na przykład na rynku gazu - dodał.
Wysoki wzrost cen żywności w Polsce
Kozieja zwrócił uwagę, że dane Eurostatu za wrzesień wskazują na szybszy wzrost cen żywności w wielu kategoriach produktowych w Polsce, w porównaniu do średniej krajów Unii Europejskiej czy Grupy Wyszehradzkiej.
- Dla produktów, których ceny rosły w Polsce najbardziej, jak ziemniaki (+17,9 procent rok do roku wobec +12,1 procent w UE) i drób (+17,5 procent rok do roku wobec 3,6 procent w UE), to może być efekt niskiej bazy z podobnego okresu roku poprzedniego. Na trzecie w kolejności napoje (+15,9 procent rok do roku wobec +2,4 procent w UE) wpływ miało wprowadzenie w Polsce podatku cukrowego - skomentował dyrektor biura analiz sektora Food&Agro Banku BNP Paribas.
- Natomiast w przypadku pozostałych kategorii nie można wykluczyć, że do tej pory producenci wstrzymywali się z podwyżką cen z uwagi na fakt, że rodzimy konsument jest jednak wrażliwy cenowo. Gdy producenci wyczerpali rezerwy wewnętrzne, musieli zacząć podnosić ceny – dodał.
Ekspert nie spodziewa się, by Polska zdecydowała się na wprowadzanie ograniczeń w eksporcie żywności, by wpływać na ceny na rynku krajowym.
- Na świecie widzimy tego typu praktyki jak w przypadku wołowiny z Argentyny czy zbóż z Rosji, co w pewnym stopniu ma przełożenie na oczekiwania cenowe i przepływ towarów. Jednak nasz rynek eksportowy to głównie Unia Europejska i Wielka Brytania. Trudno jest, będąc krajem UE, wprowadzić takie ograniczenia na unijnym rynku wewnętrznym - poinformował Grzegorz Kozieja.
Rynki azjatyckie a żywność
Na pytanie, czy zwiększone zapotrzebowanie na produkty rolno-spożywcze obserwowane na rynkach azjatyckich, może wpłynąć na wzrost eksportu polskich produktów w tamtym regionie, odpowiedział: - To nie jest kierunek, który może fundamentalnie zmienić naszą sytuację jako producenta. Obserwujemy obecnie trend regionalizacji produkcji żywności i skracania łańcuchów produkcyjnych. Powinniśmy skupić się na byciu dostawcą, na którym można polegać w Europie, gdzie sprzyja nam wysoka siła nabywcza konsumentów, bliskość geograficzna i już zdobyte doświadczenie.
- Rynki azjatyckie często wymagają ogromnych wolumenów dostaw, co są w stanie zagwarantować takie kraje jak Argentyna, Brazylia, USA czy Kanada. My możemy mieć swoje nisze, ale raczej nie staniemy się podstawowym dostawcą na rynki azjatyckie, a taką rolę pełnimy w Europie - dodał.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock