Wicepremier Mateusz Morawiecki jeszcze w tym tygodniu poleci do Londynu, aby zachęcić do inwestowania nad Wisłą. Polska będzie musiała się jednak zmierzyć z poważną konkurencją ze strony innych państw, które mają apetyt na skorzystanie na wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Czy mamy zatem jakieś szanse?
23 czerwca Brytyjczycy opowiedzieli się w referendum za opuszczeniem Unii Europejskiej przez ich kraj. I choć tamtejszy rząd nie poinformował jeszcze formalnie pozostałych państw o zamiarze wystąpienia z UE, co otworzyłoby drogę do rozpoczęcia negocjacji na temat warunków "rozwodu", to już 16 września na nieformalnym szczycie UE w Bratysławie unijni przywódcy chcą przeprowadzić debatę o przyszłości i koniecznych reformach Wspólnoty bez Wielkiej Brytanii.
Eksperci podkreślają, że po ewentualnym Brexicie Londyn może stracić tzw. paszport finansowy, który pozwala na pełne operowanie na rynkach finansowych wszystkich państw członkowskich. Brytyjczycy w czerwcu zdecydowali bowiem o odrzuceniu swobody przepływu osób, a także politycznej wizji UE o charakterze ponadnarodowej instytucji. Swoboda przepływu osób umożliwiała tymczasem do tej pory City przejmowanie najlepszych specjalistów z całej UE.
Niemal na pewno City utraci zatem swój międzynarodowy charakter, a wielkie instytucje coraz częściej myślą o przeprowadzce, bo relacje z Unią Europejską już za kilkanaście miesięcy mogą być trudniejsze.
Chyba że Wielka Brytania wynegocjuje dla nich warunki, które sprawią, że londyńskie City nie będzie musiało się przenosić. Na to się jednak nie zanosi, przynajmniej na razie.
Londyńskie City
Dlatego teraz zarówno Polska jak i kilka innych krajów ostrzy sobie zęby na gigantyczne firmy, które mogłyby się przeprowadzić do ich krajów. Stąd jeszcze przed rozpoczęciem oficjalnych negocjacji na temat warunków opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię rządy poszczególnych państw zabiegają o względy inwestorów.
A walka toczy się o naprawdę potężny kapitał. Londyńskie City jest bowiem handlowo-finansowym centrum świata.
Zatrudnienie w nim sięga 414 600 osób. Są to przede wszystkim menadżerowie sektora finansowego, pracownicy banków, informatycy oraz osoby zajmujące się rynkiem walutowym. Swoją siedzibę w Londynie ma 251 zagranicznych banków. Największym bankiem jest HSBC, który zarządza aktywami na kwotę 2,41 bln dolarów.
City odpowiada za 41 proc. światowej wymiany handlowej.
Polska przyciąga
Jak poinformował "Financial Times" w czwartek do Londynu uda się wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki. - To jest na pewno trudne zadanie, ale chcemy pokazać jak atrakcyjnym miejscem do inwestowania może być Warszawa i Polska. Chcemy przyciągnąć do Polski inwestorów - powiedział w programie "Jeden na Jeden" na TVN24.
- Ponieważ nie jesteśmy członkiem strefy euro, to trudno będzie przyciągnąć największe banki z częścią sprzedażową, natomiast na pewno nie jesteśmy pozbawieni szans jeżeli chodzi o przyciągnięcie ciekawych inwestorów do funkcji wysokopłatnych, rozwojowych takich jak chociażby zarządzanie ryzykiem, zarządzanie informatykami, informacją, zarządzanie danymi. To są bardzo ważne funkcje korporacyjne - dodał.
Morawiecki podkreślił, że Warszawa może przyciągnąć inwestorów "wspaniałymi ludźmi". - Nie tylko Warszawa, ale wiele miast w Polsce. Mamy doskonale wykształconych ludzi, kadrę, informatyków, którzy wygrywają ogólnoświatowe rankingi. Takie rzeczy dostrzegane są przez zagranicznych inwestorów. Te kompetencje będą czymś, co przyciągnie inwestorów - mówił Morawiecki.
Skąd taki termin
Ekonomista Marek Zuber w rozmowie z tvn24bis.pl przyznaje, że taka wizyta jest "być może odpowiedzią na to, co się dzieje w gospodarce". - Wicepremier jednoznacznie twierdzi, że wie o inwestorach zagranicznych, którzy wstrzymują się z inwestycjami głównie ze względu na niepewność prawną. Zachęcać do inwestycji w Polsce nie pomogły także jego wypowiedzi - wskazuje.
Ekspert przypominał grudniowe wypowiedzi wicepremiera Morawieckiego, że zbyt pogłębiliśmy w ciągu ostatnich 25 lat zależność od inwestorów zagranicznych. Szef MR przypominał wówczas, że 55 do 60 proc. polskiego eksportu generowane jest przez firmy zagraniczne. - To obraz słodko-gorzki, bo bardzo fajnie, że mamy taki eksport, szkoda, że tak zależy od firm zagranicznych - mówił Morawiecki.
- Pierwsza rzecz, która nas uderzyła dość mocno, to było obniżenie (w styczniu - red.) ratingu przez Standard&Poor's i wynikało to częściowo z braku intensywnego kontaktu z inwestorami zagranicznymi, z tymi, którzy kupują polskie obligacje, ale również tymi, którzy oceniają gospodarkę. Jeżeli teraz wicepremier Morawiecki chce to naprawiać, to bardzo dobrze - podkreślał w rozmowie z tvn24bis.pl Marek Zuber.
Jakie argumenty
Dzień spędzony na Wyspach przez wicepremiera Morawieckiego będzie wypełniony szeregiem spotkań. W kalendarzu znajdują się m.in. rozmowy z dwoma członkami brytyjskiego rządu - ministrem finansów Philipem Hammondem i ministrem ds. handlu międzynarodowego Liamem Foxem.
Morawiecki spotka się również z inwestorami z City.
Według danych "FT" ponad 200 tys. osób pracuje obecnie w Polsce w centrach operacyjnych międzynarodowych korporacji, w tym 50 tys. w sektorze bankowości. Jest to spowodowane relatywnie niskimi pensjami na tle reszty Europy przy jednoczesnym wysokim wykształceniu polskich pracowników.
Czy ten wskaźnik wzrośnie przekonamy się za kilka miesięcy, a będzie to zależało także od oferty i skuteczności zabiegów polskiego rządu.
Zabiegi Francuzów
Nie będzie to łatwe zadanie. Polska będzie musiała się zmierzyć z poważną konkurencją ze strony innych państw, które mają apetyt na skorzystanie na wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Wśród propozycji pojawiają się takie miasta, jak: Dublin, Frankfurt, czy Paryż.
W ostatnim czasie stolica Francji "zaleca się" bankierom, którzy do tej pory urzędowali w londyńskim City i chcą zachęcić ich do otwierania oddziałów w stolicy Francji. Pod koniec czerwca prezydent Francois Hollande oświadczył, że nie ma powodu, by w razie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej londyńskie City pozostało ośrodkiem transakcji rozliczeniowych dla euro, a rolę tę powinny przejąć inne unijne centra finansowe.
- Dokąd te transakcje miałyby zostać przeniesione? Są w Europie inne miejsca obrotu. Chcę, by europejskie miejsca obrotu przygotowały się do prowadzenia tych operacji, gdy ewentualnie nie będą się one odbywać w Zjednoczonym Królestwie - dodał.
Jak wskazywał jednak przed kilkoma tygodniami "Financial Times", prócz HSBC, większość banków szydzi z pomysłu, że Paryż mógłby stać się naturalnym następcą City.
Frankfurt z szansami
Wydaje się, że największe szanse ma Frankfurt z silną giełdą DAX. Już teraz niemieckie miasto jest siedzibą Europejskiego Banku Centralnego oraz finansową stolicą największej gospodarki europejskiej. Lokalny minister gospodarki powiedział w połowie czerwca, że kilka zagranicznych banków w ostatnich miesiącach próbowało przeprowadzić rekonesans i rozważa przeniesienie operacji do Frankfurtu.
Część ekspertów jako potencjalnego następcę londyńskiego City wskazuje Luksemburg. Na liście pojawia się także anglojęzyczny Dublin, miejsce atrakcyjne pod względem podatków. Jak wskazywał "Financial Times", stolica Irlandii wydaje się jednak być zaściankiem.
Do gry włączają się również Węgry. Premier Wiktor Orban już nieraz mówił, że londyńskie City to dla niego łakomy kąsek. - Nie będzie tutaj sentymentów dotyczących przyjaźni polsko-węgierskich - powiedział w TVN24 BiS Dominik Hejj, politolog i szef portalu www.kropka.hu.
Prognozy
Przed nami zatem zaciekła walka między europejskimi stolicami o przejęcie inwestorów z londyńskiego City.
Marek Zuber pytany o to rywalizację, wskazuje, że Warszawa nie ma argumentów. - Możemy sobie wyobrazić outsourcing, który się tu umiejscowi. Natomiast nie ma żadnych szans żebyśmy stali się w ciągu paru lat centrum finansowym Europy - powiedział w rozmowie z tvn24bis.pl.
Jednocześnie Zuber dodał, że przeprowadzanie inwestorów z Londynu wcale nie są takie pewne. - To że jakiś kraj nie jest w Unii Europejskiej, to nie oznacza, że nie może być centrum finansowym dla Unii Europejskiej. Na razie to są wypowiedzi wynikające z tego, że Europa obraziła się na Wielką Brytanię - wskazywał.
Zobacz rozmowę z wicepremierem Mateuszem Morawieckim, który był gościem programu "Jeden na Jeden" w TVN24:
Autor: mb//km / Źródło: tvn24bis.pl