Zatrzymanie szefa PZU Jaromira Netzla może zachwiać sytuacją największego ubezpieczyciela w tej części Europy. Komisja Nadzoru Finansowego grozi wprowadzeniem zarządu komisarycznego w spółce - ostrzega "Gazeta Wyborcza".
Mimo świetnej sytuacji finansowej PZU (2,6 mld zł zysku w pierwszym półroczu), zatrzymanie prezesa komplikuje sytuację spółki. Netzel jest jedyną w zarządzie osobą, która ma zgodę KNF na pełnienie swojej funkcji. Zgodnie z ustawą o działalności ubezpieczeniowej, oprócz prezesa, powinna mieć ją jeszcze jedna osoba z zarządu. KNF już kilka miesięcy temu upomniała PZU, by uzupełniła skład zarządu.
Zarząd PZU ma dziś tylko dwie osoby: oprócz Netzla zasiada w nim Beata Kozłowska-Chyła. Trzeci członek zarządu Jolanta Strzelecka została odwołana po awanturze z Netzlem, gdy dał wysokie premie swoim zaufanym współpracownikom.
Stanisław Kluza, szef KNF: - Minister skarbu powinien jak najszybciej zająć się tą sprawą. Jeśli tego nie zrobi, nadzór będzie musiał się zastanowić nad podjęciem radykalniejszych kroków, np. wprowadzeniem zarządu komisarycznego.
W październiku ub. roku Eureko, inwestor mniejszościowy PZU, wycofało z zarządu swoich dwóch przedstawicieli: Piotra Kowalczewskiego, Joyce Derigę (Kowalczewski został zatwierdzony przez KNF). Była to reakcja na pozbawienie ich wszelkich kompetencji, co oznaczało - jak podkreślali przedstawiciele firmy - że Eureko utraciło możliwość "jakiegokolwiek wpływu na działalność spółki".
- W tej chwili oczekujemy przede wszystkim na reakcję Ministra Skarbu. Mamy nadzieję, że niezwłocznie podejmie działania w celu przywrócenia takiej sytuacji w PZU, w której spółka będzie mogła normalnie funkcjonować - mówił "GW" wczoraj Michał Nastula, szef Eureko Polska i członek rady nadzorczej PZU. - Zgodnie ze statutem spółki, jedyną osobą, która może podejmować jakiekolwiek kroki w sprawie nominacji na stanowisko prezesa zarządu jest minister skarbu. Liczymy na to, że decyzja w tym zakresie zapadnie jak najszybciej, dla dobra spółki, jej pracowników i klientów oraz wszystkich akcjonariuszy.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24