Przez trzy godziny w piątek trwał strajk pracowników niemieckiej kolei, którzy domagają się 30 proc. podwyżek. Nie działała kolej podmiejska i szybka kolej miejska - główny środki transportu w największych aglomeracjach Niemiec. Sąd pracy w Chemnitz zakazał natomiast przeprowadzenia strajku w ruchu dalekobieżnym i towarowym.
Miliony pasażerów miały trudności z punktualnym dotarciem do pracy, jednak nie doszło do całkowitego paraliżu komunikacji kolejowej.
Organizator strajku, Związek Zawodowy Maszynistów (GDL) zapowiedział, że do najbliższego wtorku wstrzyma się z kolejnymi akcjami. Jeżeli jednak pracodawcy - Niemiecka Kolej (Deutsche Bahn - DB) - nie przedłoży do południa we wtorek nowej oferty płacowej, sprowokuje tym samym związkowców do nowych strajków - ostrzegł szef GDL Manfred Schell.
Aby zminimalizować skutki strajku, DB zatrudniła 1400 dodatkowych maszynistów oraz opracowała awaryjny rozkład jazdy.
Konflikt na niemieckiej kolei trwa od marca. W lipcu doszło do fali strajków ostrzegawczych. Sąd pracy w Norymberdze zakazał jednak maszynistom strajku w okresie wakacji, ze względu na skutki dla pasażerów. Termin wyznaczony przez sąd upłynął w niedzielę. Niepowodzeniem skończyła się też misja mediacyjna dwóch znanych polityków CDU - Kurta Biedenkopfa i Heinera Geisslera.
Zrzeszający 6400 maszynistów GDL jako jedyny nie doszedł do porozumienia z pracodawcą. Pozostałe związki zawodowe - Transnet i GDBA - wynegocjowały dla 134 tys. zatrudnionych podwyżki.
Związkowcy z GDL dążą do zawarcia z pracodawcą, DB, odrębnej umowy zbiorowej. Domagają się też znacznych podwyżek pensji, średnio o 31 proc. Płaca początkowa powinna - zdaniem związku - wzrosnąć z 2000 euro obecnie do 2500 euro.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters