Angela Merkel grzmi o aneksji Krymu, a niemiecka prasa pisze o "podpalaczu" Putinie. Tymczasem gazowy biznes obu krajów kwitnie, na dodatek kosztem nie kogo innego, jak Ukrainy. Nord Stream to tylko element większej układanki. Prywatne koncerny patrzą na własny interes, ale też rząd Merkel nawet nie sugeruje im zmiany podejścia do Gazpromu. Przeciwnie, np. w rozmowach z Komisją Europejską sprzyja Rosjanom.
W środę dziennik "Die Welt" napisał, że Gazprom przejmie latem, w ramach wymiany aktywów z koncernem BASF, znaczną część niemieckiej infrastruktury dystrybucji gazu: gazociągi i magazyny.
To klasyczny model współpracy niemieckich koncernów z Rosjanami: wymiana udziałów w rynku unijnym za udziały w złożach surowca w Rosji. Wymiana która podwójnie wiąże unijnego partnera z Rosją.
Gazprom
Transakcja z BASF ostatecznie zmienia pozycję Niemiec. Dotychczas były największym importerem rosyjskiego gazu w UE. Teraz będą też bardzo ważnym krajem tranzytowym. Przejęte gazociągi i magazyny, plus te, które Gazprom już wcześniej kontrolował, czynią z Niemiec pomost na rynki Francji, Holandii, Belgii, a w przyszłości Wielkiej Brytanii.
Gazprom realizuje w ten sposób cztery strategiczne cele:
Planowane systematyczne zwiększanie dostaw gazu do Niemiec Gazociągiem Północnym (5 lutego szef Gazpromu Aleksiej Miller potwierdził, że koncern wraca do koncepcji dodania trzeciej i być może czwartej nitki do dwóch już istniejących Nord Stream) pozwoli Rosji redukować tranzyt surowca do UE przez Ukrainę, a w przyszłości także przez Białoruś i Polskę.
Moskwa dąży do osiągnięcia sytuacji, w której będzie mogła w dowolnym momencie zakręcić kurek Ukraińcom bez strat dla eksportu na rynek unijny.
Gazociągi
Gazprom jest obecnie wyłącznym dostawcą gazu do rurociągów OPAL i NEL, nowych tranzytowych magistral biegnących przez niemieckie terytorium. Jest też ich operatorem. Głównym celem ma być transport rosyjskiego surowca do krajów trzecich. Taką strategię potwierdza przejmowanie magazynów gazu przy zachodniej granicy Niemiec.
To nie przypadek, że obecna roczna przepustowość Nord Stream (55 mld m sześc.) odpowiada dokładnie połączonym możliwościom transportowym OPAL i NEL. Biorą one początek w Lubmin koło Greifswaldu, gdzie do niemieckiego lądu dociera Nord Stream. OPAL i NEL są lądowym przedłużeniem Gazociągu Północnego. OPAL biegnie na południe, równolegle do granicy z Polską, zaś NEL na zachód.
Na tym nie koniec. Przedłużeniem magistrali Nord Stream-OPAL jest w Czechach nowy gazociąg Gazelle. Choć nie należy do Rosjan, skazany będzie na transport rosyjskiego gazu. Za jego pośrednictwem surowiec z OPAL będzie trafiał do gazociągu MEGAL, który biegnie z Bawarii do Francji (44 proc. udziałów mają Francuzi). NEL zaś ma dostarczać gaz z Nord Stream do Holandii i Belgii, a potem potencjalnie na Wyspy Brytyjskie.
Rynek
Oprócz funkcji tranzytowych, OPAL i NEL dostarczają też pewne ilości gazu rosyjskiego na rynek niemiecki. Oba gazociągi są podłączone do krajowej sieci dystrybucji surowca.
Dostawy z Rosji pokrywają jedną trzecią niemieckiego zapotrzebowania na gaz ziemny i można spodziewać się zwiększania tego udziału. W 2013 roku eksport rosyjskiego gazu do Niemiec wyniósł 40,2 mld m sześc. To bardzo duży wzrost w porównaniu z 2012 r. (33,2 mld m sześc.).
Pięć krajowych gazociągów połączonych z siecią gazpromowską, czyli JAGAL, MIDAL, STEGAL, WEDAL i Hamburg-Rehden, jest zarządzanych przez Gascade Gastransport. Do niedawna była to spółka joint venture Gazpromu i niemieckiego Wintershall. Wintershall należy w 100 proc. do BASF i na mocy wspomnianego na początku porozumienia przekazuje swoje udziały Rosjanom. Obroty uzyskiwane przez obiekty przekazywane Gazpromowi przez BASF osiągnęły w 2012 roku 10 mld euro, a wypracowany przez nie zysk zamknął się kwotą 500 mln euro.
Magazyny
Niezbędnym elementem systemu tranzytowego są magazyny (podziemne zbiorniki), w których gromadzi się nadwyżki surowca i dzięki nim można regulować dostawy. W ciągu kilku ostatnich lat Gazprom zyskał udziały i prawa operatorskie w szeregu magazynów niemieckich poprzez spółkę WINGAS, której współudziałowcem był wraz niemieckim Wintershallem (BASF). Ale pod koniec 2013 wszystkie te aktywa przeszły do firmy Astora – spółki w 100 proc. należącej do Gazpromu.
Rehden to największy w Europie Zachodniej podziemny magazyn gazu (pojemność 4,2 mld m sześc.). Z kolei Jemgum ma pojemność 1 mld m sześc. Oba mają odgrywać ważną rolę w ekspansji Gazpromu na rynek Beneluksu. Są połączone z NEL (tędy będą dostawać rosyjski gaz z Nord Stream) i WEDAL, który biegnie do Belgii i Holandii. WEDAL-em wspólnie zarządzają Wintershall i Gazprom.
Z kolei surowiec z OPAL ma być gromadzony w magazynie Katharina, budowanym przez spółkę zależną Gazpromu, Gazprom Germania wspólnie z Verbundnetz Gas (VNG). VNG pozyskuje i dostarcza gaz, głównie z Gazpromu, do Berlina i pięciu innych landów. Gazprom Germania (spółka zależna Gazpromu) ma w nim 10,5 proc. udziałów. A menedżer generalny Nord Stream, Matthias Warnig zasiada w radzie nadzorczej VNG.
Etzel w północno-zachodnich Niemczech zostało uruchomione w styczniu br. Docelowo ma mieć 1,2 mld m sześc. pojemności. Gazprom Germania ma w nim 33 proc. udziałów. Takie same pakiety mają BP i duński DONG Energy.
"Wielka czwórka"
Teraz głośno o współpracy z Rosjanami koncernu BASF. Ale i inni potentaci nie zostają w tyle. Należy pamiętać, że na niemieckim rynku energetycznym dominuje "wielka czwórka": BASF, E.ON, RWE oraz Energie Baden-Wurttemberg (EnBW). Mają wielkie wpływy w administracji i kręgach politycznych. Dzięki temu wpływają na politykę energetyczną Niemiec.
BASF wymienił właśnie aktywa w infrastrukturze gazowej Niemiec na udział w eksploatacji rosyjskich złóż. E.ON jest udziałowcem w Nord Stream i udziałowcem w koncernach gazowych Estonii, Łotwy i Litwy, gdzie wspólnie z Gazpromem dysponuje większością. EnBW, producent i dostawca energii dla miejskich przedsiębiorstw w zachodnich Niemczech, dąży do stworzenia spółki z Novatekiem, gazową firmą nr 2 w Rosji. W zamian za dostawy rosyjskiego gazu oferuje udziały w VNG, firmie kontrolującej system dostaw gazu dla konsumentów w byłym NRD.
RWE długo unikała współpracy z Rosjanami. Ale decyzja rządu Merkel o rezygnacji z energetyki atomowej zmusiła największego producenta energii elektrycznej w Niemczech (elektrownie atomowe i gazowe) do szukania surowca na wschodzie. W lipcu 2012 podpisano memorandum w sprawie strategicznego partnerstwa w dziedzinie produkcji energii elektrycznej w Europie. Oznacza to wspólne projekty w Europie Zachodniej, ale i możliwe udziały Gazpromu w RWE. Tą drogą Rosjanie staliby się współwłaścicielami dystrybutorów energii w wielu innych krajach, np. Polsce.
Rząd Merkel
Rozwój współpracy energetycznych gigantów nie byłby możliwy bez zgody władz. Pod tym względem, po erze przyjaciela Putina, Gerharda Schroedera niewiele się zmieniło. Merkel może i nie przyjaźni się z Rosją tak jak jej poprzednik, ale też nie czyni przeszkód biznesowym interesom z Gazpromem.
Sprzyja temu pośrednio polityka energetyczna Berlina, choćby niechęć do łupków. Ale też decyzja o odchodzeniu od atomu. Niemcy importują obecnie ok. 36 mld m³ gazu z Rosji rocznie. Po likwidacji elektrowni atomowych Gazprom oczekuje, że potrzeby Niemców wzrosną o kolejne aż 20 mld m³.
Ale przychylność władz dla interesów Gazpromu w Niemczech widać było też bardziej bezpośrednio. Unijny Trzeci Pakiet Energetyczny wyklucza m.in. monopol jednej firmy na dostawy surowca konkretnym rurociągiem. Tymczasem Rosjanie chcą OPAL i NEL wypełniać wyłącznie własnym gazem. W rozmowach z Komisją Europejską początkowo chcieli, aby wyłączyć ten gazociąg z Trzeciego Pakietu. Rok temu minister energetyki Rosji Aleksandr Nowak mówił, że ministerstwo gospodarki Niemiec popiera taki wniosek do KE. Potem z tego zrezygnowali, ale w zamian, wspólnie z niemieckim rządem, chcą mieć prawo decydowania, czy pozwolą innym firmom transportować surowiec OPAL i NEL.
Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl