Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk grozi Rosji Sądem Arbitrażowym i domaga się powrotu cen gazu do poziomu z początku roku. Według Radosława Dudzińskiego arbitraż to zawsze ostatnia deska ratunku. - Najlepiej jest, kiedy strony potrafią się porozumieć - podkreślił w TVN24 Biznes i Świat były wiceprezes PGNiG.
Radosław Dudziński podkreślił, że Sąd Arbitrażowy "to specyficzny sąd". - To jest sąd, tylko musimy rozróżnić pomiędzy sądami powszechnymi, z którymi mamy do czynienia, a tą specyficzną instytucją sądu arbitrażowego - powiedział były szef PGNiG.
I dodał: - W przypadku kontraktów gazowych często jest to Sąd Arbitrażowy ad hoc. To sąd tworzony na podstawie zapisów umowy. Sama umowa pomiędzy stronami precyzuje warunki, jak się taki sąd powołuje, ale też określa kompetencje tego sądu.
To właśnie - zdaniem Dudzińskiego - bardzo często jest pierwszy problem, który mają strony siadające do sporu. - Te umowy pisane kilkanaście lat temu, niekoniecznie strony przewidywały, że spotkają się w arbitrażu. Te paragrafy są czasami nieostre, a to jest pole dla prawników - oceni Dudziński.
Pod ścianą
Były prezes PGNiG podkreślił, że "arbitraż to jest dla jednej ze stron ostateczna deska ratunku". - Najlepiej jest, kiedy strony potrafią się porozumieć. W przypadku arbitrażu oddajemy spór pod rozstrzygnięcie prawników. To są świetni prawnicy, ale nie zawsze eksperci od rynku gazu. W związku z tym wyrok może być dla każdej ze stron do końca satysfakcjonujący - powiedział w TVN24 Biznes i Świat. - Relacje ukraińsko-rosyjskie zawsze były specyficzne. Po pomarańczowej rewolucji kontrakt został urealniony. Cena zaczęła być ceną urealnioną w porównaniu do innych krajów w Europie. Później były słynne zniżki - dodał.
Ultimatum
Jaceniuk podkreślił w poniedziałek, że Ukraina gotowa jest płacić 268 USD za 1000 metrów sześciennych rosyjskiego gazu i uregulować przy takiej stawce swe zadłużenie wobec Gazpromu, bądź też rozstrzygnąć spór przed Sądem Arbitrażowym w Sztokholmie.
- Jesteśmy gotowi płacić za rosyjski gaz cenę ustaloną na początku 2014 roku, czyli 268 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Jeśli rosyjski Gazprom zgodzi się na to i podpisze odpowiednią umowę, to Ukraina niezwłocznie spłaci 2,2 mld dolarów zadłużenia, które narosło za poprzednich rządów - powiedział szef rządu na konferencji.
Jaceniuk ostrzegł, że jeśli Gazprom nie przystanie na tę propozycję, Ukraina zwróci się do Sądu Arbitrażowego. Rosyjski monopolista otrzymał już od Naftohazu notę przedarbitrażową w tej sprawie – przekazał.
Podwyżki
Na początku kwietnia Gazprom ogłosił, że podnosi cenę gazu dla Ukrainy do 485 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Jest to najwyższa stawka za gaz dla któregokolwiek z klientów Gazpromu, który dostarcza ten surowiec odbiorcom z Unii Europejskiej po średniej cenie około 370 dolarów za 1000 metrów sześciennych.
W związku z polityką, którą prowadzi wobec Ukrainy Rosja, Kijów szuka alternatywnych dostaw gazu, które pozwalałyby pokryć zapotrzebowanie na to paliwo i nabywać je taniej, niż obecnie.
W poniedziałek w Bratysławie podpisano memorandum, zgodnie z którym Ukraina będzie otrzymywała gaz ze Słowacji, w ramach tzw. dostaw zwrotnych. Dokument przewiduje, że Ukraina będzie odbierała od Słowacji do 8 mld metrów sześciennych gazu rocznie.
Autor: mn//gry / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Biznes i Świat