Były prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz, a także ośmiu innych Ukraińców, których majątek został zamrożony w ramach unijnych sankcji, złożyło pozwy, aby odzyskać dostęp do zablokowanych aktywów - podaje UEobserver.
Były wiceszef administracji prezydenckiej Janukowycza, Andrij Portnow jako pierwszy sprawę wniósł 29 kwietnia do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu. Następnie 12 maja sprawy do Trybunału skierowali były premier Mykoła Azarow i jego syn Ołeksij, a dwa dni później były prezydent Janukowycz i jego synowie Wiktor i Ołeksandr. 15 maja pozwy złożyli: biznesmen, właściciel grupy spółek Gaz Ukraina Serhij Kurczenko, były szef administracji Janukowycza Andrij Klujew i jego brat, biznesmen Serhij Klujew. We wszystkich pozwach postuluje się "anulowanie" decyzji o objęciu skarżących unijnymi sankcjami.
Czterej inni obywatele Ukrainy - były prokurator generalny Wiktor Pszonka i jego syn Artem, były szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Ołeksandr Jakymenko oraz były minister spraw wewnętrznych Witalij Zacharczenko - zwrócili się do Rady Unii Europejskiej, prosząc o dostęp do dowodów w ich sprawach, co zdaniem brukselskiego portalu zapowiada kolejne skargi.
Blokada europejska
6 marca Unia Europejska postanowiła zablokować znajdujące się w Europie aktywa 18 Ukraińców, aby pomóc nowym władzom w Kijowie w odzyskaniu państwowych środków zdefraudowanych przez starą ekipę rządzącą. Pełniący obowiązki prokuratora generalnego Ukrainy Ołeh Machnicki ocenił, że odsunięta od władzy grupa przez cztery lata rządów sprzeniewierzyła do 70 mld euro. Z odnalezionych dokumentów wynika, że samo oświetlenie w przejętej przez państwo luksusowej posiadłości Janukowycza kosztowało 31 mln euro. Rezydencja Meżyhiria została okrzyknięta "Muzeum Korupcji".
Niemiecka kancelaria prawnicza reprezentująca Azarowów argumentuje, że Unia nie może nakładać sankcji na konkretne osoby, gdy nie pełnią już władzy, ponieważ sankcje z założenia mają wpływać na postępowanie rządu, a nie służyć ukaraniu poszczególnych osób czy odzyskaniu pieniędzy.
Poczekają lata
Na wypracowanie werdyktu w sprawach dotyczących sankcji luksemburski trybunał potrzebuje zazwyczaj od półtora do 2,5 roku. W razie apelacji którejś ze stron postępowanie przedłuża się o kolejne półtora roku. Unijne prawo stanowi, że skarżący objęci zamrożeniem aktywów mogą użyć zablokowanego majątku do opłacania prawników. EUobserver zauważa, że nawet jeśli objęci retorsjami Ukraińcy wygrają przed trybunałem, to ich wygrana będzie połowiczna. Po pierwsze, żaden unijny sąd nie przyznał dotąd finansowej rekompensaty w sprawie dotyczącej sankcji. Po drugie, jeśli powodem wygranej będzie techniczne niedopatrzenie, to kraje UE mogą je naprawić, a następnie te same osoby wciągnąć na nową czarną listę.
Autor: mn/klim/ / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: president.gov.ua