Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej rozważa zmiany w podziale składek między OFE i ZUS. Większa ich część miałaby wpływać do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, a mniejsza do Otwartych Funduszy Emerytalnych - proponuje szefowa resortu pracy. Giełda nie załatwi nam - bez pracy - świetlanej przyszłości - tłumaczyła w TVN CNBC Biznes Jolanta Fedak.
Jak załatać dziurę budżetową, a zarazem podreperować kasę ZUS? Najnowszy pomysł Ministerstwa Pracy zakłada, by mniej pieniędzy z naszych składek emerytalnych kierować do OFE, a więcej do ZUS.
- Ostatni kryzys obnażył nasze mrzonki, że giełda załatwi nam bez pracy, bez oparcia w produkcji, świetlaną przyszłość - mówiła w TVN CNBC Biznes Jolanta Fedak. Jak argumentowała, przyszłe emerytury z OFE po 10 latach są niższe niż z ZUS. - Być może należałoby tę część, która lokowana jest w obligacjach skarbu państwa po prostu zmniejszyć - zaproponowała minister.
Rostowski jest za
Ten kierunek zmian potwierdza minister finansów Jacek Rostowski. - Nie powiem, że nie szukamy takiego rozwiązania, bo go szukamy - przyznał.
Dodał, że rząd "nie odżegnuje się od myślenia o ograniczeniu poziomu składek emerytalnych, przekazywanych do OFE". Jednak - zdaniem ministra - wszelkie zmiany, jeśli zostaną wprowadzone, nie mogą zaszkodzić sytuacji przyszłych emerytów, ani podnieść relacji długu publicznego do PKB.
- Jakiekolwiek działania musiałyby zapewnić, że emeryci na tym nie stracą, i że dobrze liczony dług publiczny by nie wzrósł, i że tak naprawdę na końcu emeryci na tym trochę zyskają - stwierdził Rostowski.
Emeryci jednak stracą?
Z ministerialnych szacunków wynika, że proponowane zmiany pozwoliłyby zaoszczędzić nawet 16 mld zł w ciągu roku.
Natomiast - jak pisała wtorkowa "Gazeta Wyborcza" - na takich zmianach straciliby przyszli emeryci, bo ich świadczenia na starość byłyby nawet o jedną czwartą niższe. Jednocześnie - jak podkreślał dziennik - rząd odkłada reformę KRUS, emerytur mundurowych, górniczych, sędziowskich i prokuratorskich. Te świadczenia kosztują budżet ponad 25 mld zł rocznie. Ale - sugeruje gazeta - politycy boją się narazić którejkolwiek z tych grup.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES