- Politycy mylą prywatne z płatnym. Nie rozróżniają prywatyzacji służby zdrowia od prywatyzacji szpitali - powiedział w Biznes Lunchu na antenie TVN CNBC Biznes Jacek Wiśniewski z Raiffeisen Banku.
Ekonomiści podkreślają, że prywatyzacja służby zdrowia postępuje. - Często używana jako straszak wyborczy nie działa na Polaków, którzy coraz częściej korzystają z usług prywatnych placówek chociażby z prywatnych gabinetów stomatologicznych. Prywatyzacja wprowadza konkurencję, która prowadzi do poprawy jakości świadczonych usług. Prywatyzacja jest dobra - ocenił Ryszard Petru, główny ekonomista BPH.
Petru podkreślił, iż problem polega na tym, że usługi zdrowotne są kosztowne i nie wszystkie można sfinansować ze składek. - Rozwiązaniem tej sytuacji jest współfinansowanie służby zdrowia ze środków prywatnych. Z tego obowiązku powinny być zwolnione dzieci oraz osoby biedne - powiedział Petru. Ekonomista zaznaczył, że w prywatyzacji służby zdrowia nie chodzi o likwidację NFZ i publicznych szpitali. - Rzecz polega na tym, by ZOZ-y (zakłady opieki zdrowotnej) te publiczne i prywatne miały dostęp do środków Narodowego Funduszu Zdrowia w takim stopniu, by mogły ze sobą konkurować - wyjaśnił ekonomista.
Jacek Wiśniewski z Raiffeisen Banku podkreślił, że wyborcy i politycy mylą to co prywatne z tym co płatne. - Nie zdają sobie sprawy z tego, że także prywatne placówki świadczą usługi finansowane przez NFZ - powiedział Wiśniewski.
Jak sprywatyzować szpital? W Polsce działają 742 szpitale, z czego 152 to placówki niepubliczne. Do prywatyzacji szpitali nie potrzeba żadnej nowej ustawy. Właściciel szpitala publicznego może podjąć decyzję o przekształceniu go w spółkę działającą według prawa handlowego. Ich właścicielami są samorządy (powiatowych - starostowie, wojewódzkich - marszałkowie). By sprywatyzować publiczny zakład opieki zdrowotnej (ZOZ), należy go postawić w stan likwidacji i na jego miejsce utworzyć spółkę. Udziałowcem tej spółki może być samorząd, może współudziałowcem zrobić załogę, może się też włączyć do spółki inwestor prywatny. Swoje udziały może mieć np. wierzyciel publicznego szpitala.
Niepubliczny szpital leczy pacjentów tak, jak leczył jako szpital publiczny. Jeśli ma kontrakt z NFZ, to pacjent nie dopłaca. Jaka jest różnica między szpitalem publicznym a niepublicznym? Publiczny leczy tylko tylu chorych, ilu ma zakontraktowanych w umowie z NFZ. Kiedy kontrakt się kończy, ustawia chorych w kolejkach do zabiegów. Jeśli choremu grozi utrata życia - musi przyjąć pacjenta, wiedząc, że NFZ mu za leczenie nie zapłaci, chyba, że po kilku latach procesowania się. Natomiast w szpitalu niepublicznym, jeśli kontrakt został wyczerpany, może on przyjmować pieniądze od pacjentów. Nie może tego robić tylko w przypadkach ratowania życia.
Do niepublicznych placówek ciągną pacjenci W kujawsko-pomorskiem sprywatyzowany jest już co drugi szpital powiatowy. Zdecydowali o tym samorządowcy z PiS i PO oraz SLD - podaje "Gazeta Wyborcza". Dobrym przykładem szpitala po prywatyzacji jest placówka w Tucholi. Na operacje do tego szpitala (sprywatyzowany decyzją samorządowców, którzy są dziś w PO i PiS) przyjeżdżają chorzy aż z Gdańska. - Gdy w 2001 r. zacząłem przekształcać szpital w Tucholi w zakład niepubliczny, miałem przeciw sobie wszystkich. Teraz już chyba nikt nie żałuje - mówi "Gazecie Wyborczej" Jarosław Katulski, dyrektor tucholskiego szpitala.
Gdy w 2001 r. zacząłem przekształcać szpital w Tucholi w zakład niepubliczny, miałem przeciw sobie wszystkich. Teraz już chyba nikt nie żałuje. Szpital zarabia pół miliona zł rocznie i wygląda jak hotel dobrej klasy. Jarosław Katulski, dyrektor tucholskiego szpitala
PiS też prywatyzuje Z publicznego w niepubliczny został zmieniony także ZOZ w Płocku. Spółką prawa handlowego jest od początku roku. Jego organem założycielskim jest ratusz z PiS-owskim prezydentem na czele. W ostatnich dniach publicznej działalności na ZOZ składały się m.in. cztery przychodnie pierwszego kontaktu, przychodnia specjalistyczna i rehabilitacyjna oraz szpital. I 9 mln zł długu (w 2003 r.), na konto wchodził komornik, co rusz groziła utrata płynności finansowej. Największe kontrowersje wzbudziło ogłoszenie katalogu szpitalnych świadczeń komercyjnych (oferowanych obok tych bezpłatnych, w ramach ubezpieczenia w NFZ). Szefostwo spółki zaczęło od oddziału chirurgicznego, ortopedycznego i położniczego. Ofertę skierowało do osób, które nie chcą czekać na operację w kolejkach i stać je na opłacenie prywatnego zabiegu. W cenniku znalazła się też opłata za obecność osoby towarzyszącej podczas porodu. I to nawet wtedy, gdy poród odbywa się w ramach ubezpieczenia. Wzbudziło to protesty Rzecznika Praw Obywatelskich Janusza Kochanowskiego. Protestowała też Fundacji Rodzić po Ludzku: - Placówka chce pobierać opłaty za coś, co jest jej obowiązkiem. Tymczasem wiceprezydent Piotr Kubera (też z PiS) twierdzi, że opłaty będą w dalszym ciągu pobierane.
Źródło: TVN CNBC Biznes, gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES