Prezes Telekomunikacji Polskiej Maciej Witucki w sporze z Urzędem Komunikacji Elektronicznej szuka wsparcia związków zawodowych. A te nie wykluczają protestu przed siedzibą UKE.
"Wywiady w radiu i telewizji, krzyczące i sensacyjne nagłówki gazet stanowią część profesjonalnie pomyślanej kampanii propagandowej wymierzonej w TP" - tak o poczynaniach Urzędu Komunikacji Elektronicznej pisze w liście do pracowników Telekomunikacji Polskiej, prezes spółki Maciej Witucki. Dodaje, że niektórzy uważają, że Annie Streżyńskiej, prezes UKE, chodzi o maksymalne osłabienie pozycji TP. Prezes Witucki powołuje się przy tym na opinię jednego z banków, którego analitycy stwierdzili, że najbardziej prawdopodobny scenariusz po separacji to strata przez TP części rynku na rzecz Netii.
Problemowa separacja
Z listu wynika, że spółka uważa, iż większą przejrzystość działań podejmowanych na rynku hurtowym można osiągnąć bez sięgania "po dramatyczne i kosztowne rozwiązania proponowane przez UKE". Ma temu służyć przygotowana przez spółkę "Karta równoważności". Chodzi o wdrożenie przez TP procedur, które mają przynieść efekty oczekiwane przez Urząd.
W liście prezes TP nie zostawia też suchej nitki na konsorcjum przygotowującym raport dotyczący separacji. Przypomina, że filarem konsorcjum była kancelaria prawna Grynhoff Woźny Maliński występująca przeciw TP i reprezentująca większość jej konkurentów. - To tak, jakby prawnicy Pepsi co opracowali raport nakazujący Coca-Coli ujawnienie ich formuły stanowiącej od lat jeden z najbardziej strzeżonych sekretów handlowych - tłumaczy Witucki. Przyznaje jednak, że nawet autorzy raportu zauważyli przeszkody prawne na drodze do separacji.
Związki będą protestować
Decyzja UKE oznacza dwa lata chaosu dla spółki i powstrzymanie wszelkich inwestycji. Dlatego nie wykluczamy dopuszczonych przez prawo form protestu Zbigniew Pachacz, TP OPZZ "Solidarność"
- List prezesa Wituckiego może być odebrany jako prośba do pracowników spółki o "włączenie się do dyskusji" dotyczącej separacji - mówi Elżbieta Pacuła z komitetu międzyzakładowego telekomunikacyjnej "Solidarności". Dodaje, że związki zawodowe zgadzają się z opinią zarządu i uważają, że UKE szkodzi spółce. - Poprosimy prezes Streżyńską o kolejne spotkanie. Wszystko zależy od rozmów. Jeśli nie przyniosą pożądanego efektu, nie wykluczam manifestacji przed siedzibą UKE - stwierdza Pacuła. Jej zastępca Waldemar Stawski uważa, że decyzje regulatora już teraz źle wpływają na pracowników TP. - Planowano zwolnienie 1 tys. osób. Teraz słyszymy, że w latach 2009-2011 ma odejść z firmy 4,9 tys. - mówi Stawski.
Rodem z poprzedniej epoki
Rzecznik prasowy Grupy TP Wojciech Jabczyński, wyjaśnia, że poprzez rozsyłane e-maile zarząd chciał poinformować pracowników, jakie będą skutki działań UKE. - To nie jest nic nowego, bo od dawna wysyłamy do pracowników maile dotyczące różnych spraw istotnych dla spółki - tłumaczy.
Wczoraj prezes UKE wezwała spółkę do usunięcia nieprawidłowości związanych z brakiem równego dostępu do informacji o sieci TP, mających szczególne znaczenie przy świadczeniu usługi BSA (dostępu do szerokopasmowego internetu). Nastąpiło to po kontroli dotyczącej współpracy z PTK Centertel jako spółką zależną z Grupy TP.
Źródło: Parkiet
Źródło zdjęcia głównego: TVN24