Pasażerowie taniej linii lotniczej Ryanair mogą pójść torbami - i to dosłownie. Linia chce, by pasażerowie sami przenosili walizki przez bramki bezpieczeństwa i wnosili je do samolotów. Wszystko z oszczędności, aby obciąć koszty obsługi naziemnej.
Związkowcy Ryanaira juz ten plan skrytykowali - i tego samego można chyba śmiało spodziewać się po pasażerach. Przeciwni takiemu rozwiązaniu są też właściciele lotniskowych sklepów, bo objuczeni walizkami podróżni nie będą raczej chętni do zakupów.
Eksperci zwracają z kolei uwagę na względy bezpieczeństwa oraz kłopoty, jakie miałyby rodziny z mniejszymi dziećmi i dużą ilością bagażu.
Jest i marchewka...
Prezes linii Michael O'Leary uważa z kolei, że taki krok będzie korzystny tez dla samych pasażerów, bo oznacza koniec oczekiwania na bagaż przy tak zwanych karuzelach. Jednocześnie - według zapowiedzi prezesa - pasażerowie mieliby zyskać prawo zabrania ze sobą nielimitowanej ilości bagażu bez dodatkowych opłat - o ile zdołają go przenieść.
Podobny system stosują niektóre amerykańskie linie lotnicze na połączeniach krajowych. Według szacunków Ryanair miałby zaoszczędzić na tej zmianie 26 milionów funtów rocznie.
Irlandzki przewoźnik słynie z oszczędności - linie zrezygnują wkrótce z tradycyjnej odprawy, co więcej, zapowiedziały, że rozważają wprowadzenie opłat od podróżnych za korzystanie z toalety w samolotach.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24