Minister Budownictwa zapowiedział likwidację swojego resortu i połączenie jego zadań z kompetencjami Ministerstwa Transportu. Powrót do sytuacji sprzed 2006 roku ma obniżyć koszty funkcjonowania obu ministerstw - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Pomysł ministra, chociaż wyraża ideę tak bardzo pożądanego "taniego państwa", nie wszystkim się podoba. - To fatalny pomysł - mówi Zbigniew Bachman, dyrektor Polskiej Izby Przemysłowo-Handlowej Budownictwa. - Środowisko domagało się od lat, by osobny członek Rady Ministrów zajmował się budownictwem. W resorcie infrastruktury zaginie ogrom prac, który jest do wykonania. To nie tylko brakujące miliony mieszkań czy inwestycje związane z Euro 2012, ale dziesiątki innych niezmiernie ważnych spraw, jak np. opieka nad kształceniem budowlańców - komentuje. - Jeśli zadania powierzy się kompetentnym ludziom, nie ma znaczenia, czy będą działać w oddzielnym ministerstwie, czy departamencie większego resortu - mówi z kolei Paweł Grząbka, dyrektor zarządzający firmy doradczej CEE Property Group.
- Jak pokazuje przykład chociażby ministerstw Finansów i Rozwoju Regionalnego, współpraca między resortami nie zawsze idzie sprawnie. Może łatwiej będzie nad nią zapanować wewnątrz jednego resortu - zastanawia się Grząbka.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24