Miesiąc temu Elektrim otrzymał pismo od PAI Mediów, firmy Zygmunta Solorza-Żaka, w którym spółka ta zgłosiła gotowość skupienia wszystkich jego akcji. Ale pod jednym warunkiem: oferta dojdzie do skutku, jeśli Elektrim zostanie potem wycofany z obrotu giełdowego - pisze "Parkiet".
To wszystko można wyczytać z akt przedsiębiorstwa w sądzie upadłościowo-naprawczym. Nie wiadomo, czy deklaracja PAI Mediów jest nadal aktualna. Firma Solorza-Żaka złożyła ją bowiem w specyficznych okolicznościach. Zrobiła to tego samego dnia, gdy zarząd Giełdy Papierów Wartościowych miał zdecydować, czy przychylić się do wniosku zarządu Elektrimu i wykluczyć spółkę z obrotu giełdowego. Ostatecznie władze GPW nie wyraziły na to zgody, ale też nie wykluczyły, że w przyszłości nie zmienią zdania.
Co musiałoby się stać, aby giełda wypuściła "króla spekulacji"? GPW uznała, że Elektrim powinien rzetelnie informować o losach postępowania upadłościowego. A poza tym powinno zostać ogłoszone... wezwanie do sprzedaży akcji giełdowej spółki.
Czy deklaracja PAI Mediów jest nadal aktualna? - Rozmawiamy na ten temat - powiedział "Parkietowi" Zygmunt Solorz-Żak.
Lektura dokumentów składanych od chwili ogłoszenia upadłości Elektrimu, m.in. przez jego zarząd i nadzorcę sądowego, pokazuje też, czym rzeczywiście kierowały się władze konglomeratu, występując o wycofanie firmy z GPW. Wynika to z korespondencji zarządu Elektrimu z nadzorcą sądowym Józefem Syską. To jemu władze konglomeratu przekazały informację o deklaracji PAI Mediów. Była ona tylko częścią odpowiedzi na pytania nadzorcy o to, czego "Parkiet" i inne media bezskutecznie próbowały dowiedzieć się od spółki.
Nadzorca chciał też wiedzieć, dlaczego zarząd złożył wniosek o wycofanie spółki z obrotu giełdowego, a także jakie konsekwencje dla działalności przedsiębiorstwa przyniesie ewentualna zgoda GPW.
Źródło: Parkiet
Źródło zdjęcia głównego: TVN24