Hanna Gronkiewicz-Waltz nie będzie ukarana finansowo za niestawienie się w czerwcu przed sejmową komisją śledczą ds. banków, bo komisja nie miała prawa jej wzywać jako byłej prezes NBP - uznał we wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie. Komisja jednak nie daje za wygraną.
Według sądu, niezależność banku centralnego oraz jego prezesa od kontroli władzy ustawodawczej i wykonawczej jest gwarantowana konstytucyjnie. - Wynika to - mówiła sędzia Anna Ptaszek - również z ekspertyz prawnych, jakie miała sejmowa komisja śledcza, a mimo to postanowiła wezwać Gronkiewicz-Waltz. Sąd podkreślił, że reprezentujący komisję poseł Andrzej Dera (PiS) nie wykazał legalności wezwania.
Historia tysiąca złotych
Sejmowa komisja bankowa od czasu jej reaktywacji w kwietniu tego roku bezskutecznie próbowała przesłuchać Hannę Gronkiewicz-Waltz. Prezydent Warszawy odmawiała konsekwentnie stawienia się na przesłuchanie. 28 czerwca do Sądu Okręgowego w Warszawie wpłynął wniosek przewodniczącego komisji Adama Hoffmana o ukaranie dyscyplinarnie byłej prezes NBP kwotą do trzech tys. zł.
23 lipca Sąd Okręgowy orzekł, że Gronkiewicz-Waltz musi zapłacić 1 tysiąc zł kary za nieusprawiedliwione stawienie się przed komisją. Jednak jej pełnomocnik złożył zażalenie od tej decyzji, którą 22 sierpnia pozytywnie rozpatrzył Sąd Apelacyjny. To orzeczenie zaskarżyli z kolei posłowie komisji, ale Sąd Okręgowy uznał zaskarżenie za bezzasadne.
Chociaż żadnego z przedstawicieli komisji nie było na sali sądowej, to jednak posłowie zamierzają odwołać się od decyzji do Sądu Apelacyjnego. - Wyrok zostanie zaskarżony, bo utrzymanie go oznaczałoby jedno: że nie wszyscy są równi wobec prawa - powiedział przewodniczący komisji Adam Hoffman. Dodał, że zaskarżenie wpłynie do sądu w najbliższych dniach.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP