Cena gazu dla Ukrainy od kwietnia 2014 roku wyniesie 485 dolarów za 1000 metrów sześciennych - poinformował w czwartek prezes Gazpromu Aleksiej Miller podczas spotkania z premierem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem.
Wcześniej Miedwiediew oświadczył, że uchyla rozporządzenie rządu Federacji Rosyjskiej z kwietnia 2010 roku, na mocy którego o 100 dolarów obniżone zostało cło eksportowe na gaz ziemny przy dostawach na Ukrainę.
Kolejna podwyżka
We wtorek Miller ogłosił, że od drugiego kwartału 2014 roku cena gazu dla Ukrainy została podwyższona z 268,5 dolara do 385,5 USD za 1000 metrów sześciennych.
Szef Gazpromu wyjaśnił, że jest to konsekwencją niewywiązania się przez stronę ukraińską z obietnicy uregulowania długu za surowiec odebrany w 2013 roku, nieopłacania w 100 procentach bieżących dostaw i kumulacji zadłużenia za otrzymany gaz.
"Decyzja polityczna"
W reakcji na decyzję Rosji ukraiński minister ds. energetyki Jurij Prodan odpowiedział, że żądana przez rosyjski Gazprom cena gazu jest zbyt wysoka i umotywowana politycznie. - Musimy szukać sposobów dywersyfikacji dostaw, gdyż jest to cena zbyt wysoka(...) Jest ona dla Ukrainy nie do przyjęcia, gdyż to cena polityczna - podkreślił Prodan na konferencji prasowej w Kijowie. Minister przypomniał, że w grudniu 2013 r. Gazprom zgodził się na cenę 268,5 dol. za 1000 m sześc., co oznacza, że uważał ją za ekonomicznie uzasadnioną. Tyle właśnie Ukraina płaciła za rosyjski gaz w pierwszym kwartale br. Prodan podkreślił, że strona ukraińska będzie się starała prowadzić rozmowy o utrzymaniu dotychczasowej ceny lub ceny 385,5 dol., którą miała płacić Gazpromowi od drugiego kwartału 2014 r. Minister dodał, że już sześć firm zgłosiło chęć dostarczania gazu z Polski na Ukrainę i państwowa spółka paliwowa Naftohaz Ukrainy może w najbliższym czasie rozpocząć zakup z tego kierunku. Dodał, że obecne możliwości dostaw gazu z Europy wynoszą 20 mln m sześc. dziennie. Według niego szczególne nadzieje Ukraina wiąże z dostawami ze Słowacji, które mogłyby wynosić nawet 20 mld m sześc. rocznie.
Rabat okolicznościowy
W grudniu 2013 roku, po rezygnacji Kijowa z podpisania umowy o stowarzyszeniu z Unią Europejską, Moskwa przyznała stronie ukraińskiej dodatkową zniżkę na gaz. Po odsunięciu w lutym od władzy prezydenta Wiktora Janukowycza przez opozycję Putin uzależnił podtrzymanie grudniowego rabatu od spłacenia przez Kijów zadłużenia za gaz i niekumulowania nowego długu. Ukraina nie spełniła tych warunków. Na początku marca Miller poinformował, że z powodu tego długu Gazprom nie przedłuży Naftohazowi zniżki z grudnia 2013 roku na kolejny kwartał. Później, 21 marca, premier Rosji Dmitrij Miedwiediew zasygnalizował, że strona rosyjska zamierza cofnąć też inną zniżkę na gaz przyznaną Ukrainie w 2010 roku. Rosja poczyniła już pierwsze kroki w tym kierunku. W poniedziałek Duma Państwowa, niższa izba rosyjskiego parlamentu, uchwaliła ustawę o wypowiedzeniu Ukrainie dwustronnych umów o stacjonowaniu Floty Czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej na Krymie, zbrojnie zaanektowanym przez Moskwę. Wśród wypowiadanych porozumień jest również to z 2010 roku, na mocy którego Ukraina otrzymała rabat na gaz sprowadzany z Rosji. Ustawę musi jeszcze zatwierdzić Rada Federacji, wyższa izba parlamentu, i podpisać prezydent Władimir Putin. Oczekuje się, że nastąpi to w ciągu najbliższych dwóch dni. Nowe władze w Kijowie liczyły się z podwyżką ceny rosyjskiego gazu. Premier Arsenij Jaceniuk nie wykluczał w ubiegły czwartek, że cena może sięgnąć od kwietnia nawet 480 dol. za 1000 metrów sześciennych surowca.
Autor: mn / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: gazprom.com