Jerome Powell, szef amerykańskiego banku centralnego, przestrzegł, że możliwe są dalsze podwyżki stóp procentowych w USA i to w szybszym tempie niż spodziewają się tego analitycy. Wypowiedź Powella, na kilka tygodni przed ogłoszeniem decyzji w sprawie stóp procentowych, spowodowała spadki na giełdzie i wzrost wyceny dolara.
W ciągu ostatniego roku amerykański Bank Centralny (Fed) podniósł referencyjną stopę procentową do najwyższego poziomu od 2007 roku - 4,5 proc. Była to odpowiedź na bardzo szybkie tempo wzrostu cen. Najszybsze od dekad. I o ile inflacja w USA w styczniu wyniosła "tylko" 6,4 proc., to wciąż brakuje nieco do wyznaczonego celu w postaci 2 proc.
Do tej pory analitycy spodziewali się podniesienia stopy referencyjnej o 0,25 pp., ale po słowach Powella, które padły w Kongresie podczas pierwszego z dwóch dni składania zeznań na temat gospodarki, pojawiło się wrażenie, że decyzja urzędników będzie miała bardziej "agresywny" charakter.
Powell: gdyby nie podnoszenie stóp, gospodarka byłaby w gorszym stanie
Powell powiedział, że ostatnie dane sugerują, że spadek inflacji do upragnionego poziomu wyhamował. W obawie przed deflacją bank może podnieść stopy procentowe powyżej progu 5 proc., do 5,5 proc., co urzędnicy Fedu prognozowali w grudniu.
Politycy wysłuchujący Powella zauważyli, że kolejne podwyżki stóp procentowych nie rozwiążą przyczyn inflacji - problemy w łańcucach dostaw oraz wojna na Ukrainie. Będą jednak prowadzić do spowolnienia gospodarczego, które może zaowocować zwolnieniem milionów pracowników.
- Igra pan z życiem ludzi – powiedziała senator Elizabeth Warren, demokratka z Massachusetts, która za inflację obwiniła firmy podnoszące ceny.
Powell odpowiedział, że gospodarka byłaby w gorszym stanie, gdyby bank nie podejmował żadnych działań.
Bezpośrednio po relacji o słowach Powella indeks Dow Jones Industrial Average spadł o 1,6 proc., S&P 500 o ok. 1,4 proc., a Nasdaq o około 1 proc.
Źródło: Reuters, BBC