- Donos posła PiS, że warszawska giełda ma wadliwy system transakcyjny, to działanie lobbystyczne. Nie wiem tylko, czy świadome czy nie - mówi w rozmowie z "Polską" minister skarbu Aleksander Grad. Tłumaczy, że zmiana systemu tuż przed prywatyzacją byłaby de facto wskazaniem inwestora.
Aleksander Grad w rozmowie z gazetą odniósł się m. in. do o zawiadomienie posłów PiS, które trafiło do prokuratury pod koniec września. Jednym z zarzutów jest tam wadliwość i przestarzałość systemu informatycznego obsługującego obroty na giełdzie.
- W razie sprzedaży giełdy inwestorowi strategicznemu wadliwy system będzie dla nabywcy doskonałym pretekstem do przeniesienia notowań na zagraniczny parkiet - przekonywała wówczas posłanka PiS Gabriela Masłowska. Sprawą zainteresowały się ABW i CBA.
Podpuszczanie ministra
Aleksander Grad widzi jednak całą sprawę inaczej.
- Takie pseudorewelacje pojawiły się chwilę przed składaniem ostatecznych ofert przez inwestorów - zauważa minister. Z kolei zawiadomienie posłów PiS nazywa zwykłym lobbingiem, a gdyby mu uległ, to chcąc nie chcąc zrobiłby to na korzyść któregoś z potencjalnych inwestorów. - To była sugestia, że mam rozstrzygnąć przetarg (na system transakcyjny - red.) przed prywatyzacją, by w ten sposób z góry ustalić, kto będzie inwestorem. Bo dostawcą takiego systemu jest przeważnie inna giełda, czyli ci, którzy chcą kupić naszą giełdę - mówi minister Grad.
Przyznał, że choć prywatyzacja giełdy, która obecnie z powodu deficytu chętnych się opóźnia, będzie najważniejszą prywatyzacją od 20 lat. Mimo tego minister Grad zapewnia, że zamierza kierować się przy niej zasadą: sprzedać za dobrą cenę, a nie za wszelką.
Źródło: "Polska The Times"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24