- Za dwa lata wrócimy do dyskusji o systemie emerytalnym. Przyjrzymy się zmianom, które teraz wprowadzamy, przeanalizujemy ich efekt i nie można wykluczyć, że dokonamy korekty - mówi w rozmowie z "Polską - The Times" minister pracy Jolanta Fedak i nie wyklucza, że składki do OFE mogą spaść do zera.
- Audyt systemu emerytalnego po 11 latach dał zadziwiające wyniki. Teraz już nikt nie kwestionuje faktu, że obecny system rujnuje finanse publiczne, a OFE - które miały ze sobą konkurować i w ten sposób napędzać także krajową gospodarkę - również nie działają tak sprawnie, jak zakładano. Nawet krytycy moich propozycji przyznają dziś, że składka do OFE została ustalona na zbyt wysokim poziomie, a koszty transakcyjne są zbyt wysokie - mówi Fedak w rozmowie z gazetą.
Potrzeba przeglądu
Minister przyznaje, że nie jest pewna tego, czy za dwa lata będzie członkiem rządu, ale podkreśla, że rządzący w 2013 r. politycy będą musieli dokonać przeglądu wysokości składek. - Oceniając sytuację z dzisiejszej perspektywy, nie można wykluczyć żadnego rozwiązania, łącznie z tym, że składka spadnie do zera - mówi Fedak.
- Dwa lata temu proponowałem ograniczenie składki do 3 proc. Skończyliśmy na 2,3 proc. Gdyby dyskusja trwała jeszcze kolejne dwa lata, to musielibyśmy jeszcze niżej ciąć składkę. Dlatego nie można dyskutować w nieskończoność. Trzeba w końcu podjąć męską, to znaczy kobiecą decyzję - podkreśla minister w rozmowie z "Polską - The Times".
Przyjęty w ubiegłym tygodniu przez rząd projekt zmian w systemie emerytalnym zakłada, że początkowo składka trafiająca do OFE zostanie zmniejszona z 7,3 proc. do 2,3 proc., potem jednak będzie stopniowo wzrastać, by docelowo w 2017 r. osiągnąć poziom 3,5 proc. W projekcie, którego pierwsze czytanie ma odbyło się już w Sejmie, zapisano 30-dniowe vacatio legis. Rząd chciałby, aby zmiany w systemie OFE weszły w życie już 1 maja.
Źródło: "Polska The Times"